[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Usłyszała smutek w jego głosie i zapytała:
Masz dzieci?
Miałem. Syna. Nie żyje.
Och, przepraszam rzekła stropiona.
Wzruszył ramionami.
To się stało przed dwunastoma laty powiedział. Czas goi rany.
Spojrzała na swego syna. Nie wyobrażała sobie, by mogła go stracić. I przyszło
jej na myśl, że skoro Mack miał syna, to musiał mieć i żonę.
Jesteś rozwiedziony? zapytała nieśmiało.
Jestem wdowcem. Moja żona i syn zginęli w wypadku. Samochodowym
dodał, uprzedzając kolejne pytanie.
Popatrzyła na jego posmutniałą twarz i uświadomiła sobie ogrom tej straty.
Musiałeś to bardzo przeżyć.
Bardzo.
Odwróciła w milczeniu wzrok.
Zapadła cisza. Słychać było tylko, jak dziecko ssie pierś.
Przystaw małego do drugiej piersi poradził.
SÅ‚usznie. Potrzymaj go przez chwilÄ™.
Oczywiście.
Z wprawą, która by ją zdziwiła, gdyby nie powiedział jej o swoim synu, wziął
dziecko na ręce. Wtedy właśnie spostrzegła, że miał na sobie tylko dżinsy. Choć
starała się nie patrzeć, zauważyła ciemną linię owłosienia biegnącą od pasa w dół.
Chłopcu się odbiło.
Prawidłowo rzekł Mack ze śmiechem i oddał dziecko matce.
Wprawdzie mrok zapewniał jej sporą dozę intymności, lecz mimo to dziwiła się
sobie samej, że nie wstydzi się karmić synka na oczach Macka. Prawdopodobnie
dlatego, że skoro był obecny przy porodzie, to widział już wszystko.
Podniosła głowę i spojrzała nań z zaciekawieniem.
Czy nie sądzisz, że to niesamowite?
Co niesamowite?
To odrzekła i ruchem głowy wskazała dziecko że karmię przy tobie.
Wsparł dłonie o materac, jakby chciał wstać.
Jeśli chcesz, żebym sobie poszedł...
Dotknęła jego ramienia.
Nie... tylko pomyślałam, że to dziwne, że przed zupełnie obcym
człowiekiem...
Jakim obcym? zapytał z lekką nutą ironii. Przecież jestem twoim mężem.
Trochę ją to speszyło.
Faktycznie rzekła. Ale tak czy owak znamy się zaledwie. .. ile? Dwa dni?
Dwa i pół sprostował.
Roześmiała się.
Ogromna różnica stwierdziła.
Niektórych ludzi znam znacznie dłużej i znacznie mniej o nich wiem.
Ooo? Uniosła brwi ze zdziwieniem. A co ty wiesz o mnie?
%7łe jesteś uparta jak osioł i...
Pochlebiasz mi rzekła sucho.
Wsparł się na łokciu.
Pozwól mi skończyć.
Chyba nie musisz.
Owszem, muszę. Jesteś odważna, niezależna, mądra.
Etam!
I doskonale potrafisz skrywać własne uczucia. Spojrzała na niego z
niedowierzaniem.
Chyba żartujesz. Mówisz to po tym, co ci nagadałam na temat małżeństwa?
Mówię o emocjach, których nikomu nie okazujesz.
A jakich to niby emocji nie okazujÄ™?
Na przykład tych dotyczących twojej matki. Boli cię jej brak troski o ciebie.
Zmieszana odwróciła wzrok. Milczała.
Nie zasługuje na taką córkę jak ty ciągnął. Jesteś lepszą dla niej córką niż
ona dla ciebie matkÄ….
Ten komplement nie wiadomo dlaczego rozzłościł ją i zirytował.
Co ty o tym wiesz! Nie znasz jej.
Rozmawiałem z nią. To mi wystarczyło.
Nie zgadzam się z tobą, ale mów dalej. Powiedz mi, co twoim zdaniem o
mnie wiesz.
Masz do siebie pretensję, że zaszłaś w ciążę z takim człowiekiem jak Rob.
To wzburzyło ją jeszcze bardziej. Poczuła się dotknięta.
Tak jakbym w ogóle chciała zajść w ciążę... Co ty opowiadasz?!
Uczynił dłonią uspokajający gest.
yle się wyraziłem. Masz do siebie pretensję, że doszło między wami do
zbliżenia. %7łe dopuściłaś do tego. Mówiąc szczerze, mnie też to trochę dziwi. Bo nie
o to ci chodzi...
Ciekawe. Tak dobrze mnie znasz. Mów dalej, słucham.
Jesteś zaborcza. Chcesz mieć wszystko. Miłość, małżeństwo, rodzinę.
Spojrzała na niego, zastanawiając się, czy rzeczywiście tak łatwo ją
rozszyfrować.
Na jakiej podstawie tak sÄ…dzisz?
Po pierwsze twój dom. Kwiaty wzdłuż podjazdu, na ganku doniczki
paproci. Przed wejściem karmnik dla ptaków.
I z tego wywnioskowałeś, że jestem kurą domową? Odchyliła głowę i
roześmiała się. Bardzo się mylisz.
Czyżby? To dlaczego urodziłaś dziecko?
Nie miałam wyboru.
Kobiety w twojej sytuacji decydujÄ… siÄ™ raczej na aborcjÄ™.
Ja jestem za życiem.
Bardziej za rodziną powiedział. Może i nie chciałaś zajść w ciążę, ale nie
zrezygnowałabyś z posiadania rodziny, nawet bez tak ważnego elementu, jakim
jest ojciec dziecka.
Zirytowana prawdziwością jego słów rzekła:
Zgoda, panie Freud. Dość psychoanalizy na ten wieczór. Pora spać.
WyciÄ…gnÄ…Å‚ ku niej ramiona.
Położę Johnny ego do łóżka.
Chwilę się wahała. Chciała mu powiedzieć, że to jej sprawa, ale pomyślała, że
skoro chce...
Dobrze go przykryj.
Wiem, możesz być spokojna.
Choć była na niego zła, uśmiechnęła się. Musi się do tego przyzwyczaić,
pomyślała, tuląc się do poduszki.
Siedząc w fotelu, Addy obserwowała Mary, która biegała z sypialni do pokoju
dziecinnego, gdzie przenosiła i układała na półkach rzeczy dziecka. Już tydzień
mieszkała u Macka i wciąż nie mogła się nadziwić, że ktoś jej usługuje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- Graham Heather Tajemnice Nowego Orleanu (Miłość i zbrodnia w Nowym Orleanie)
- Turner Linda Gwiazdka miłości (2000) 03 Dziesięć lat później...
- 069. Logan Leandra Miłość jak z bajki... 01 Zaginiony spadkobierca
- Christopher Moore Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości
- 331. Cox Maggie Miłość w Buenos Aires
- 0976. Harper Fiona Melodia miłości
- D299. Hingle Metsy Dziecko miłości
- Strumiłło Miłosz Grażyna Kuchnia gruzińska
- Donald Robyn Nie umkniesz przed miłością
- Collinson Marie Wielka miłość na Tahiti
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- skromny19.pev.pl