[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i tam pisze:  Stosuj się do zasad BHP i jeszcze:  Są tu dla twojego bezpieczeństwa .
- Tak pisze? - zadumał się Dorcas.
- Dla twojego bezpieczeństwa - powtórzył Sacco.
46
- Da się to zdjąć?
- Obok jest hak na ubrania. - Nooty aż przepełniał entuzjazm. - Założę się, że uda się o
niego zaczepić kotwiczkę i jak się zacznie od strony okna i...
- Doskonale - przerwał jej Dorcas, wiedząc z doświadczenia, że Nooty we wspinaniu się
może konkurować z wiewiórkami. - Widzę, że sobie poradzicie. No, to do dzieła!
Na Nisodemusie największe wrażenie wywarł Znak  Są tu dla twojego bezpieczeństwa ,
gdyż - jak twierdził - jasno wskazuje on, iż Arnold Bros (zał. 1905) jest po ich stronie.
I tak wykorzystano każdą deskę czy płat zardzewiałej blachy, pasujący mniej więcej
rozmiarami, a Nomy oddawały się z zapałem malowaniu, zadowolone, że mają coś
konkretnego do roboty.
* * *
Następnego dnia słońce oświetliło bramę obwieszoną Znakami. Były najrozmaitszej
treści i wielkości. Od  Zakaz wjazdu przez:  Droga ewakuacyjna ,  Niebezpieczeństwo -
wstęp tylko w kaskach ,  Uwaga: wybuchy ,  Zliskie, gdy mokre ,  Winda nieczynna ,
 Zamknięte: inwentura aż do:  Uwaga: spadające skały i  Droga zaaalana . Oraz
dodatkowy, który Dorcas znalazł w książce i z którego był dumny:  Niewypał .
W ramach szerokiej profilaktyki, czyli na wszelki wypadek, oprócz Znaków bramę zdobił
też nowy łańcuch i kłódka tak masywna, że przenieść ją musiały cztery Nomy. Dorcas znalazł
jedno i drugie w skrzyniach w baraku Jekuba i  zapomniał o ich założeniu poinformować
Nisodemusa. Natrudził się zresztą solidnie: nie chcąc zdradzić miejsca, skąd pochodzą, przez
część drogi musiał przeciągnąć je sam.
* * *
Samochód zjawił się koło południa, co obserwowała spora grupa Nomów ukrytych w
krzakach przy drodze. Wóz stanął, kierowca wysiadł, popatrzył na Znaki i...
...i zebrani przeżyli szok, gdyż ludzie nie mieli prawa się tak zachowywać, a dwadzieścia
Nomów wyraznie widziało, jak kierowca zignorował Znaki.
Ba, zerwał część z nich i wyrzucił!
Nawet  Niewypał wylądował w krzakach, omal po drodze nie strącając Sacca z gałęzi.
47
Natomiast nowy łańcuch i kłódka wywołały zamierzony efekt: człowiek potrząsnął nimi,
potem bramą, podreptał wkoło, a potem odjechał.
W krzakach rozległy się wiwaty, ale nie do końca radosne - skoro ludzie nie zachowywali
się tak, jak powinni, to na nic już na świecie nie można liczyć.
* * *
- I to by było na tyle - ocenił posępnie Dorcas po wysłuchaniu relacji spod bramy. - Też
mi się ten pomysł nie podoba, ale musimy ruszać do stodoły. Znam ludzi: jak się uprą, to
żaden łańcuch ich nie powstrzyma przed wejściem.
- Absolutnie zabraniam komukolwiek uciekać! - rozdarł się niespodziewanie Nisodemus.
- Widzisz, każdy łańcuch da się przeciąć... - zaczął mu łagodnie tłumaczyć Dorcas. - To
tylko...
- Cisza! To wszystko twoja wina, stary durniu! - Nisodemus rozdarł się jeszcze bardziej. -
To ty założyłeś łańcuch na bramę!
- Pewnie, że ja! Gdyby nie ten łańcuch, człowiek już by tu... coś ty powiedział?!
- %7łe to twoja wina: gdybyś nie założył łańcucha, Znaki powstrzymałyby człowieka!
Przecież nie można oczekiwać, by Arnold Bros (zał. 1905) pomógł nam, skoro mu nie ufamy!
Dorcas się nie odezwał.
Miał do czynienia z groznym szaleńcem. I to groznym dla wszystkich. Był pewien, że w
tym wypadku żadna czajnikopodobna kuracja nie ma nawet cienia szans powodzenia. Toteż
czym prędzej się wycofał. A gdy znalazł się na zewnątrz, choć było zimno, zrobiło mu się
zdecydowanie przyjemniej.
Po chwili jednak oprzytomniał - wszystko szło na opak i w dodatku zmierzało ku
katastrofie. Nie mieli żadnego sensownego planu, Masklin nie wrócił, on, Dorcas miał go
zastępować, a tymczasem nikt go nie słuchał... a najgorsze było to, że jeśli ludzie zjawią się w
kamieniołomie, to nawet jakby nie chcieli, muszą ich znalezć...
Coś zimnego wylądowało mu na czole, odruchowo machnął ręką zirytowany.
Będzie musiał porozmawiać z młodszymi - stodoła nie była idealna, ale lepsza od
bezczynności. Jakby tak iść całą drogę z zamkniętymi oczyma... nie, to na nic. Ale może
rozwiązałoby problem otwartej przestrzeni...
Coś miękkiego i zimnego osiadło mu na karku.
48
Uniósł głowę i stwierdził zaskoczony, że nie widzi przeciwległego końca kamieniołomu -
powietrze pełne było latających białych płatków, których robiło się coraz więcej i więcej...
Dopiero po chwili zrozumiał z przerażeniem, na co patrzy.
Padał śnieg!
49
Rozdział ósmy
VII. I rzekła im Grimma:  Mamy owóż dwie Drogi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl