[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prowadzącego mojego kuzyna podbiegł wysoki mężczyzna. Rozległ się strzał
i rozpętało się prawdziwe piekło, podobne do tego, które miało miejsce wtedy, gdy
Mallory ukradł policyjny towar. Teraz też rozpoznałem w wysokim facecie byłego
męża mojej Mel i poczułem, że muszę raz na zawsze skończyć z tym gnojkiem. To
było jedno wielkie szaleństwo. Ze wszystkich kierunków padały strzały, grupa
uderzeniowa rzuciła się w stronę Meksykańców, strzelając do nich z krótkich
karabinów. W tym zamieszaniu nie mogłem dostrzec Tony ego. Zeskoczyłem na dół
i zobaczyłem nadbiegającego z drugiej strony inspektora Dreyera. Dojrzałem też
rannego policjanta, który wcześniej prowadził mojego kuzyna. A potem...
zobaczyłem Tony ego leżącego koło samochodu. Uciskał zakrwawione ramię.
Podbiegłem do niego, a wtedy wyszeptał:
 To ten gliniarz. Zabrał kasę...
Popatrzyłem na Dreyera, który złapał za krótkofalówkę, żeby wydać polecenia
swoim ludziom i jednocześnie próbował mnie zatrzymać. Wyrwałem się mu i zanim
zdążył się zorientować... już mnie nie było.
Pobiegłem w stronę śródmieścia. Wiedziałem, że Mallory nie mógł oddalić się
zbytnio, zwłaszcza że upłynęło niewiele czasu od jego zniknięcia. Przemykałem
ciemnymi ulicami, mijając ludzi, którzy nie zwracali na mnie szczególnej uwagi.
W takiej dzielnicy jak ta mieszkańcy nie spoglądali na otaczający ich ponury świat,
a już na pewno nie patrzyli nikomu w oczy. Nagle dotarł do mnie odgłos szamotania
i w jednej z mijanych uliczek dostrzegłem ciemny samochód i dwie szamoczące się
osoby. Pobiegłem, żeby to sprawdzić. Gdy byłem bardzo blisko, usłyszałem głośny
kobiecy krzyk.
Tylko...
Tylko że to był... jej krzyk!
Mallory trzymał Melisę za kark i usiłował wepchnąć do samochodu. Broniła się
zaciekle, wierzgała nogami. Były mąż rzucił głośne przekleństwo i uderzył ją
w twarz. Skoczyłem w jego kierunku i w tym samym momencie poczułem palące
rwanie w prawym boku. Nawet nie usłyszałem wystrzału. Najpierw było to
rozrywające uderzenie bólu, a dopiero potem dotarło do mnie, że wypaliła broń,
którą Mallory trzymał w ręku. To mnie na sekundę opózniło. Ten gnój złapał Melisę
i przystawił jej pistolet do głowy.
Trzymając się za bok, rzuciłem się w jego kierunku. Melisa krzyknęła, bo były
mąż wbił mocniej lufę w jej skroń.
 Wypierdalaj stąd, dziwolągu, bo ją rozwalę!  warknął, odsuwając się w stronę
samochodu.
 Zostaw ją. Masz kasę. Przecież jej nie zabijesz  powiedziałem cicho, patrząc
w jego rozszalałe niebieskie oczy.
 A skąd możesz to wiedzieć?!  krzyknął.
 Mallory, może jesteś sprzedajnym gliną, ale jej nie zabijesz. Dobrze o tym
wiesz  cholera, sam nie byłego tego pewien, ale musiałem mu to uświadomić.
 Odpierdol się, Maseratti, Aowco, czy kim tam, kurwa, jesteś!
Widziałem, jak otworzyła swoje brązowe oczy jeszcze szerzej, chociaż i tak
patrzyła na mnie wzrokiem pełnym strachu. Uświadomiłem sobie, że boi się o mnie.
W tym momencie, kiedy do jej głowy broń przystawił człowiek, który nie miał nic
do stracenia... ona nadal bała się tylko o mnie. Poczułem, że moje serce kurczy się
w bólu bezsilności, bo teraz... nie mogłem nic zrobić.
Nagle za moimi plecami pojawił się Dreyer. Podszedł bliżej i mierząc do
Mallory ego ze smitha&wessona, powiedział spokojnym głosem:
 Thomas, puść dziewczynę. To już koniec.
 Co ty mówisz?  gliniarz patrzył na niego przerażony.
 Zostaw ją. Nie jesteś mordercą. Wiem, co zrobiłeś na nadbrzeżu, ale nie jesteś
mordercą.
 Wiesz o tym?  ręka trzymająca pistolet przy głowie Melisy drgnęła.
 Wiedzieliśmy o tym od tamtej nocy. John leżał ranny, ale słyszał twoją
rozmowę z Aowcą. Potem połączyłem wszystkie elementy układanki. Wiedziałem,
że dzisiaj całość będzie gotowa. Okazałeś się tym, za kogo nie chciałem cię uważać.
Próbowałem uwierzyć, że jesteś naprawdę porządnym gliniarzem. Ale... wszystko
się potwierdziło. Niestety, musiałem przełknąć tę cholernie gorzką pigułkę. Bo
naprawdę... lubiłem cię, Thomas  Dreyer wycelował w niego rewolwer i krzyknął
pozbawionym uczuć głosem:  Rzuć broń, Mallory!
Widziałem, jak Thomasowi zaczyna drżeć dłoń, w której trzymał pistolet, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl