[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ną taktykę na jej ojcu, wpatrującego się w niego niedwuznacz-
probl emu, gdyby mogła go najpierw rozpakować. Ale teraz ba
n i e , żeby mu dać do zrozumienia, iż wynegocjowana właśnie ce
ron stał w drzwiach i żeby się dostać do pozostałych dwóch pod
na może zostać podniesiona, zanim dojdzie do ostatecznego p o -
spodem, trzeba było zdjąć ten najcięższy kufer.
rozumi eni a. Ojciec nie d a ł się na to nabrać, ale przyglądanie się
temu było naprawdę zabawne. Doskonale wiedziała, że sama kufra nie udzwignie, mogła n a -
tomiast, przy pewnym wysiłku, ściągnąć go na d ó ł , co też zaczę
Dopi ero po wielokrotnym pukaniu Larissa otrząsnęła się ze
ła r o b i ć . Ledwie z a c z ę ł a , a już r a m i o n a b a r o n a z a m k n ę ł y ją z o b u
swoich trwożliwych myśli i wstała, żeby otworzyć drzwi. S t a ł
stron. Sięgnął po uchwyty na końcach kufra i wyręczył ją w za
w nich Vincent Everett. Jeszcze przed chwilą m i a ł a nadzieję, że
dani u.
może uda się jej uniknąć dalszych z nim spotkań podczas tego
Powinien powiedzieć, że sam to zrobi. Powinien był najpierw
pobytu, a tymczasem on już tu b y ł . A do tego stał tak blisko, że
pozwolić jej odsunąć się na bok. Serce waliło dziewczynie
czuła piżmowy zapach i bijące od niego ci epło - a może ten żar
w p i e r s i . Z n a l a z ł a się w p u ł a p c e , między n i m a kuframi, c z u ł a na
b r a ł się z jej zakłopot ani a?
plecach jego tors, jego oddech na swojej szyi. Była bliska o m d l e -
C h c i a ł a się cofnąć, najchętniej uciekłaby w najodleglejszą
n i a , t a k , c z u ł a t o , c z u ł a , że jeszcze chwila, a wyzionie d u c h a .
część pokoju, gdyby nie był to aż nadt o wyrazny sygnał, jak bar-
37
36
- Przepraszam - powiedział po upływie nieznośnie długiego
Zani m do niej d o t a r ł o , do czego zmierza albo co ma zamiar
czasu, odsuwając jedno rami ę, żeby mogła się uwolnić z p u ł a p k i .
zrobić, pstryknął palcem w kolczyk w jej u c h u . Robiąc t o , mus-
I znowu instynkt nakazywał jej uskoczyć w najodleglejszy kąt
n ą ł pozostałymi palcami jej szyję, z pewnością przypadkowo, p o -
pokoju, daleko, jak najdalej od niego. Rozpaczliwie tego pragnę-
czuła jednak wyraznie przechodzący ją od stóp do głów dreszcz.
ł a , ale też za żadne skarby świata nie chci ała pokazywać po so
Zachwiała się, gdy zaczęły się pod nią uginać kolana. Nagle nie
bie, że się go boi, bo tak by to niewątpliwie o d e b r a ł . W końcu
mogła już oddychać. W rozpaczliwej próbie odzyskania nad sobą
przecież był jej wrogiem. A o n a , prawdę mówiąc, nie bała się.
kontroli zamknęła oczy - i usłyszała jęk. Jego? Chyba n i e .
T o , co c z u ł a , było daleko bardziej niepokojące niż strach.
Skupiła uwagę na przedmiocie, albo raczej na tym, co uważa
Odstawił na bok ciężki kufer i mógłby to chyba zrobić jedną
ła za przedmiot. Zani m u d a ł o się jej go odpi ąć, u p ł y n ę ł o kilka
ręką, tak lekko mu p o s z ł o . Ale nie ruszył w kierunku drzwi, jak
dobrych chwil. Z pomocą przyszło jej zatrzaskiwane wieczko
powinien. W końcu przecież byli sami, całki em sami, na domiar
kasetki, co ją na tyle przerazi ło, że znowu otworzyła oczy.
wszystkiego w tej przeklętej sypialni, co wykraczało poza wszel - Kolczyki mam zawsze przy sobie. Albo je noszę, albo, gdy
śpię, leżą obok ł ó ż k a .
ką przyzwoitość i było po prostu kompromitujące. Więc zanu
- Ni e ryzykowałbym na pani miejscu. Proszę mi to d a ć .
rzyła się w kolejnym kufrze, gdy już m i a ł a do niego dostęp, by
To był nieznoszący sprzeciwu, suchy rozkaz, wypowiedziany
le szybciej pozbyć się nieproszonego gościa, i na szczęście n a -
innym niż dotychczas, chrypiącym tonem głosu. Czy chodzi ło
trafiła na wąskie, drewniane p u d e ł k o z biżuterią.
mu o kolczyki? Ni e była pewna. Znowu odzyskała trzezwość
- Jest tego tylko kilka sztuk, które należały do mojej matki ,
myślenia. Ale na wszelki wypadek zdjęła je i wysunęła w jego
a wcześniej jeszcze do jej matki - powiedziała, podając mu pu
stronę, po czym wypuściła je nerwowym ruchem w obawie, że
d e ł k o . - Są c e n n e , ale ich wartość ma dla m n i e raczej sentymen
talny charakter... mogłaby go znowu dot knąć, gdyby za blisko wyciągnął rękę.
Ni e dokończyła zdania, zabrakło jej bowiem powietrza. On zaś, Zrobi ła to jednak odrobinę za wcześnie, on zaś nie okazał się na
biorąc od Larissy p u d e ł k o , p o ł o ż y ł d ł o ń na jej rękach, prawdo tyle szybki, żeby je z ł a p a ć , z a n i m u p a d ł y na p o d ł o g ę .
podobnie dlatego, że nie zdejmował z niej oczu i nie zwracał Z a k ł o p o t a n a , że jej zdenerwowanie st ało się aż tak widoczne,
uwagi na t o , po co sięga. Patrzenie mu w oczy, podczas gdy cie- opuściła się bez zastanowienie na jedno kol ano, żeby podnieść
p ł e wnętrze jego d ł o n i przesuwało się po wierzchu jej rąk, powo kolczyki, nie zakładając, że on może zrobić to samo. Schylając
li, zbyt powoli, nim wreszcie wziął kasetkę, było dla niej kolej się, zderzyli się głowami . Straciła równowagę, skończyło się na
nym szokiem. Znowu była unicestwiona, krew krążyła w niej tak t y m , że u s i a d ł a na p o d ł o d z e . I n i m z d ą ż y ł a p o d n i e ś ć się s a m a , on
szybko, iż naprawdę sądziła, że tym razem zemdleje. jej już p o m a g a ł .
Ten ich dotyk, który tak całkowicie wytrącił ją z równowagi,
To była prawdziwa klęska. Zani emówi ła z wrażenia. Zamiast
dla niego absolutnie nic nie znaczył. Popatrzył w d ó ł , gdy otwo
podać jej rękę, której z pewnością i tak by nie przyjęła - o czym
rzyła kasetkę, gdzie zobaczył długi sznur p e r e ł oraz wysadzaną
zapewne wiedział - podni ósł ją, chwytając pod p a c h a m i , jak ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl