[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Shane stał przed drzwiami do mieszkania Rachel i ponownie zadawał
sobie pytanie, co on tu, do cholery, robi. Po rozmowie z Gannonem
powinien był wrócić prosto do domu. Zamiast tego przyłapał się na tym, że
idzie w kierunku mieszkania Rachel.
Ale dlaczego tu przyszedł?
Bo czuł się niezręcznie z powodu tego, jak się skończyła ich ostatnia
rozmowa? Bo czuł się jak obrzydliwy typ sypiający ze swoimi
asystentkami? A może dlatego, że po prostu chciał ją w tej chwili
zobaczyć?
Wszystkie te przyczyny naraz.
Ale to nie był dobry pomysł i Shane o tym wiedział.
Jednak chociaż ta myśl przemknęła mu przez głowę jak błyskawica,
nacisnÄ…Å‚ dzwonek.
- Shane - odezwała się po chwili Rachel. Zza drzwi jej głos był
przytłumiony i wyrażał zdziwienie.
Zerknął w judasza, przez którego, jak się domyślał, Rachel patrzyła na
niego.
- Chciałem z tobą porozmawiać, Rachel.
- O czym?
Nie słyszał, żeby zgrzytnęły jakieś zamki. Widocznie nie zamierzała
mu otwierać.
- Czy mogę wejść?
- Po co?
- Bo nie chciałbym prowadzić tej rozmowy na korytarzu.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Dobrze.
Usłyszał szczęk otwieranego zamka, co trochę trwało, i wreszcie
drzwi się otworzyły. Natychmiast wszedł do środka. Zanim zmieni zdanie,
pomyślał.
- Czego chcesz, Shane?
Spojrzał na nią. Jej jasne włosy nie były związane. Luzno opadały na
kark. Miała na sobie kusy biały podkoszulek i obcisłe szorty. Spojrzał na jej
bose stopy, u których paznokcie pomalowane były zupełnie
niespodziewanie na jaskrawoczerwony seksowny kolor.
Owładnęło nim pragnienie, żeby ją pocałować. Krew uderzyła mu do
głowy.
Nadal nie zamykała za nim drzwi, opierając na nich dłoń, jakby dla
bezpieczeństwa. Wyraz jej oczu nie był zachęcający, a nawet wręcz grozny,
i Shane prawie zaczął żałować, że tu przyszedł. Prawie.
- Boisz się zamknąć drzwi? - drażnił się z nią. - Obawiasz się tego,
co się może stać?
Zatrzasnęła je.
- Ani trochę - powiedziała chłodno. Odwracając się do niego
plecami, przeszła przez pokój i usiadła na rogu kanapy. Podwinęła nogi,
oparła brodę na kolanach i wpatrzyła się w telewizor, ignorując go.
Kompletnie go ignorujÄ…c.
Co z niego za facet, że mu się to podoba?On także usiadł na kanapie
obok niej, ale zamiast patrzeć w telewizor, przyglądał się Rachel.
- Po prostu pomyślałem, że powinniśmy porozmawiać.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Ach tak - burknęła bez zainteresowania, nie odrywając oczu od
ekranu. - Przecież dziś ucięliśmy już sobie miłą rozmowę - dodała
zgryzliwie.
- To nieprawda. I właśnie dlatego tu jestem. Rachel westchnęła i
objęła rękoma nogi.
- Shane, naprawdę nie ma tu już nic do dodania.
- Nie możemy tego tak zostawić.
Nareszcie spojrzała na niego i Shane poczuł, że ogarnia go jakieś
roztkliwienie, coś, czego nie czuł nigdy wcześniej.
- Wiem - powiedziała cicho. - Myślałam o tym cały wieczór.
Shane zesztywniał. Miał przeczucie, że to, co usłyszy od Rachel, nie
będzie mu się podobało. Ale nigdy nie był tchórzem.
- I do czego doszłaś?
- Jest tylko jedno wyjście.
- Tak? - Przyglądał jej się nieufnie i zobaczył cień żalu w jej
oczach, ale mimo że coś przeczuwał, nie przewidział tego, co powiedziała.
- Składam wniosek o zwolnienie z pracy.
ROZDZIAA SIÓDMY
- Co takiego?
Reakcja Shane'a sprawiła jej pewną satysfakcję. Ale niczego nie
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
zmieni. Przez ostatnich kilka godzin przemyślała tę sprawę ostatecznie.
Czuła w sercu ból, ale nie było innego sensownego wyjścia z tej
sytuacji. Gdyby została w  The Buzz" i nadal pracowała z Shane'em, nigdy
nie poszłaby w swoim życiu naprzód. Zawsze byłaby w nim zakochana.
%7ładen inny mężczyzna nie byłby w stanie mu dorównać i spędziłaby resztę
życia na samotnym oglądaniu starych, czarno - białych, świątecznych fil-
mów.
Niezależnie od tego, jak bardzo to będzie bolesne, musi to zrobić.
- O czym ty mówisz? - wykrztusił Shane, zrywając się na równe
nogi. - Nie możesz odejść.
- Właśnie to zrobiłam. - Shane pochylił się nad nią. Ich oczy
spotkały się, a Rachel pragnęła, żeby nie dostrzegł jej cierpienia.
- To jest według ciebie wyjście z tej sytuacji? Ucieczka?
- Nie uciekam. Jak widzisz, nie ruszam siÄ™. - Gdyby Shane
wiedział, jak prawdziwe są jej słowa.
- Jeśli to ma być dowcip, to mnie on nie bawi.
- Mnie także nie - powiedziała, spuściła nogi na podłogę i wstała.
Nie czuła się zbyt komfortowo, gdy Shane nad nią stał. Była przyparta do
muru. Skierowała się do kuchni, ale Shane chwycił ją za ramię i obrócił do
siebie. Minęło kilka sekund, zanim na niego spojrzała.
Puścił ją i włożył ręce do kieszeni spodni.
- Nie możesz mnie porzucić - wymruczał - tylko dlatego że...
- Nawet nie umiesz o tym mówić - wypomniała, a jej dłonie drżały.
- Spaliśmy ze sobą, Shane. Myślę, że to niebagatelny powód, żeby odejść.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Ja tak nie uważam - zaprotestował. Wyciągnął ręce z kieszeni i
bezwiednie przesunął nimi po włosach, po czym opuścił w poczuciu
bezsilności. - Do diabła, jesteśmy zespołem. Zwietnie nam się razem
pracuje. Naprawdę chcesz wyrzucić za okno cztery lata z powodu jednej
nocy?
Nie. Chciała więcej niż tylko jednej nocy, ale przecież nie mogła mu
tego powiedzieć, prawda? Tak jak nie mogła mu powiedzieć, że nie potrafi
dłużej udawać obojętności w stosunku do niego po tym, jak się kochali. Jak
ma go umawiać na randki z innymi kobietami, kiedy nie tylko będzie jej to
łamało serce, ale dodatkowo upokarzało?
- Nie. - Jedno słowo, wypowiedziane spokojnie i chłodno. - Nie
potrzebujesz mnie, Shane. Wygrałeś konkurs. To ty rozdajesz teraz karty w
EPH.
- To znaczy, że potrzebuję cię jeszcze bardziej niż do tej pory.
- Nie. Po prostu przyzwyczaiłeś się, że jestem. Przeżyjesz. - Co do
siebie nie była taka pewna, ale to już jej problem.
- Nie rób tego, Rachel.
- MuszÄ™.
- Nie przyjmÄ™ twojej rezygnacji.
Rachel uśmiechnęła się. Shane Elliott zawsze miał niezły tupet.
- To mnie nie powstrzyma. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl