[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mysz. Uderzyła plecami w drzwi, klamka wbiła się jej boleśnie w bok.
Krzyknęła. Joey był już tak blisko, że oparł ręce po obu stronach jej
szczupłych ramion. Pochylił się nad nią. Była jak w klatce. Nie chciała
tego. Masywna pierś, znajdująca się kilka centymetrów od jej twarzy,
sprawiała, że zaczęła drżeć. Przesunęła wzrokiem po jego muskularnym
ciele, po szerokich ramionach, aż napotkała jego intensywne spojrzenie.
Nigdy nie wydawał się jej bardziej stanowczy i grozny.
W tej elektryzującej chwili przypomniała sobie, jak znakował ją
pocałunkami. Ognisty rumieniec wypełznął jej na policzki, gdy sobie
uświadomiła, że on delektuje się tym samym wspomnieniem.
- Widzisz, co mam na myśli? - Jego głos robił się coraz bardziej
chrapliwy. - Oboje wiemy, że to nierozsądne, ale nic nie możemy na to
poradzić.
Westchnęła zrezygnowana. Nigdy nie potrafiła mu się oprzeć.
Kiedyś bez trudu namówił ją do wpakowania majtek żony wielebnego
pastora Scotta do wnętrza plastikowej lalki i przywiązania tej dowcipnej
przesyłki do ogona najbardziej kapryśnego ogiera jej ojca.
- Pragniesz mnie, skarbie. Wiem to. I ty to wiesz. - Uniósł jej rękę do
swoich warg i pocałował ją delikatnie. - To ty wsunęłaś tę dłoń w moje
dżinsy.
Wyrwała zdradliwą dłoń i schowała ją za plecami. Gardło się jej
ścisnęło, zaschło jej w ustach.
- Ja nie... Nie zrobiłabym czegoś takiego! Ty... mówisz to tylko po to,
żeby mnie przestraszyć. Zresztą sam powiedziałeś, że byłam
naszpikowana narkotykami.
- Ale teraz nie jesteś. A wciąż mnie pragniesz.
- Ty zarozumiały... żałosny kłamco. Ja... wcale nie...
RS
73
- Przyznaję się do zarozumiałości. Ale nie jestem kłamcą. Jakiś czas
temu, gdy pocałowałem cię przy ścianie, byłaś bardzo rozpalona.
Całe życie chciała być przyzwoitą dziewczyną. Problem w tym, że
bardziej chciała Joeya Fasano.
- Będziesz musiał użyć siły, żebym się z tobą przespała.
- Nie wydaje mi siÄ™.
Och, jak bardzo nienawidziła sposobu, w jaki jego stanowcze słowa ją
kusiły.
- Pamiętasz, jak to było w mojej kryjówce, gdy byłaś niegrzeczną, małą
dziewczynką. Ja chciałem zobaczyć. A ty chciałaś pokazać. Dlaczego teraz
mi czegoś nie pokażesz. Jeśli mi się spodoba, może odwdzięczę ci się tym
samym.
Uśmiechnął się na widok jej rumieńca. Chciała rozebrać siebie, a potem
jego. Jedyne, co mogła zrobić, to trzymać ręce z dala od guzików swojej
bawełnianej koszuli. Marzyła, żeby ją powoli rozpiąć i patrzeć, jak czarne
oczy Joeya zaczynają błyszczeć jak żywe Węgielki, aż nie będzie mógł już
dłużej wytrzymać i sam zerwie z niej koszulę, zsunie dżinsy i rozepnie
swoje spodnie, a potem wezmie ją pod tą białą, niepomalowaną ścianą w
pełnym świetle dnia.
- Jesteś opętanym potworem.
- A więc jest nas dwoje.
Ogarnęło ją poczucie winy i gniew, że tak łatwo odczytał jej nastroje.
Może i była na niego rozwścieczona, ale od sześciu lat nie czuła w sobie
tyle życia.
Chciała za niego wyjść. I chciała z nim spać. Och, nie! Nie może, nie
wolno jej się do tego przyznać!
Zacisnęła pięści i zaczęła nimi walić w jego pierś. Rozkoszowała się
prawdziwą radością, że udało jej się go zaskoczyć. Zachwiał się, a ona
uciekła w stronę drzew. Zza pleców usłyszała jego śmiech.
Na dzwięk łamanej gałązki pod jego butem poruszył się krzak jeżyn.
Joey poszedł w tamtym kierunku, wyglądając złocistych włosów
pomiędzy liśćmi. Tak bardzo zależało mu na znalezieniu Heather, że
przeklinał gąbczastą ziemię pod stopami, która sprawiała, że jego stopy
tonęły w głębokiej, bujnej :rawie porastającej opadający pochyły brzeg.
Ten leniuch, Cass, powinien się tu zjawić z kosiarką.
Uciekła od niego! Powinien zostawić ją na chwilę w spokoju. Nie
RS
74
chciał, by się domyśliła, że tak bardzo mu na niej zależy.
- Heather! - krzyknÄ…Å‚.
- Tutaj.
Zmarszczył brwi, gdy sfrunęła z cyprysa na wystrzępionej linie, którą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl