[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Idziemy, Agnieszka. Mama mnie zamorduje.
Zatrzasnęła drzwi i pomachała reszcie na pożegnanie.
 Ale koncert był pierwszorzędny  mruknęła rozmarzona Agnieszka.  Zakochałam się w
tym wokaliście! Ma cudowny głos. A ty, Iwonka?
Iwona zerknęła na zegarek.
 Co mi z tej miłości, jak zaraz zostanę uduszona przez własną matkę?  westchnęła. 
Kazała mi wrócić przed północą. Pośpieszmy się, błagam.
 Czemu wyznaczyła ci godzinę policyjną akurat dzisiaj?  zainteresowała się przyjaciółka.
 Bo z osiemnastki u Wiktorii wróciłam nad ranem. A mama na mnie czekała. No i się
wściekła.
Ruszyły żwawym krokiem w stronę podjazdu jednej z willi.
 To nie twoja wina, że koncert się opóznił.  Agnieszka starała się pomóc przyjaciółce,
szukając w głowie sensownych argumentów.  Zawsze mogła zadzwonić do mnie albo do Magdy
czy Elwiry i zapytać. Przecież wróciłyśmy od razu&
 Nieważne.  Iwona machnęła ręką, odrzucając przy tym długie, prawie czarne włosy.
Miała urodę po matce, modelce: długie zgrabne nogi, wąska talia, jasna, delikatna skóra. Jej
twarz przypominała buzię bajkowego elfa. Znajomi i rodzina wróżyli dziewczynie o regularnych
rysach, wysokim czole i patrzących inteligentnie spod długich, ciemnych rzęs wielkich,
szaroniebieskich oczach taką samą karierę na wybiegu, jak niegdyś kariera jej rodzicielki.
Teraz Iwona stała przed furtką swojego domu i w zadumie patrzyła na ciemne okna.
 Dziwne  mruknęła.  Kiedy mama na mnie czeka, zawsze zostawia światło przy głównym
wejściu.
Agnieszka bez zainteresowania zerknęła na ciemny podjazd widoczny za szpalerem
ozdobnych iglaków.
 Może poszła już spać?
 Niemożliwe.  Iwona pokręciła głową.  Ona prowadzi nocny tryb życia. Zwłaszcza jak
tata jest na wyjezdzie.
Otworzyła furtkę i bez przekonania weszła na kamienny chodnik.
 Moi rodzice nie wprowadzili godziny policyjnej. Mogę pójść z tobą, jeśli masz stracha.
Powoli podeszły pod drzwi domu i stanęły na eleganckim ganku. Iwona zerknęła przez
niewielki witraż, jednak w środku panowały kompletne ciemności.
 Nie podoba mi się to  powiedziała cicho.
 Myślisz, że jest otwarte?  zapytała Agnieszka, kładąc rękę na klamce.
Nacisnęła, ale drzwi były zamknięte na klucz.
 W kryminałach zbrodniarze najczęściej za sobą nie zamykają&  popisała się czarnym
humorem.
 Dlaczego?
Agnieszka wzruszyła ramionami.
 Nie wiem. Pewnie dlatego, że nie mają kluczy.
Iwona szybko wyciągnęła z kieszeni swój klucz, przekręciła go w zamku i otworzyła drzwi.
Zapachowi perfum matki towarzyszył dziwny, słodko-miętowy aromat.
Iwona zapaliła światło i pobieżnie zlustrowała salon, jadalnię i kuchnię.
 Nie ma jej  stwierdziła, rozkładając ręce.
 Zajrzyjmy na górę. Może się kąpie albo śpi?
Wbiegły po marmurowych schodach i przystanęły w ciemnym, długim korytarzu. Beżowa
wykładzina głuszyła kroki.
Pierwsze drzwi po prawej prowadziły do sypialni rodziców. Iwona przekręciła gałkę.
Ogromne łóżko z ciemnego drewna było puste, nie licząc kompletu eleganckich poduszek i
kołdry powleczonej w zielony jedwab.
Bez słowa podeszła do łazienki i zajrzała do środka.
 Nie ma jej  zauważyła zdziwiona.  Gdyby miała wyjść, zadzwoniłaby na pewno. Albo
wysłała mi wiadomość.
 Może się śpieszyła?
 Ale gdzie?
Zeszły ponownie na parter i jeszcze raz zajrzały do wszystkich pomieszczeń, łącznie z
biurem ojca i piwnicą.
Nic.
Pusto.
Iwona wyciągnęła ze swojego plecaka telefon.
 I co? Odbiera?  zapytała przyjaciółka po chwili oczekiwania.
 Nie. Włącza się automatyczna sekretarka.
 Spróbuj jeszcze raz.
Po kilku sygnałach automatyczna sekretarka poprosiła o pozostawienie wiadomości.
 Może twój tata wrócił?  zastanawiała się na głos Agnieszka.  Może mama pojechała po
niego na lotnisko?
 Niemożliwe. Dzisiaj dzwonił. Wraca z RPA dopiero za tydzień. Jego ekipa ma dwie sesje
fotograficzne.
Dziewczyny stały pośrodku obszernego holu, zerkając raz po raz do sąsiadujących z nim
pomieszczeń. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl