[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głupiutkie dziewczątko.
- Wchodzimy? - Nie czekając na odpowiedz, Kansas ruszyła do
wejścia.
- Do ataku - powiedział i z uczuciem paraliżującego niepokoju
otworzył przed nią drzwi.
ROZDZIAA CZWARTY
- Tak się cieszę, że zgodziłeś się ze mną pogadać. Czułam się taka...
samotna. Nie miałam się do kogo zwrócić.
Pax uderzał dłonią w brodę. Kawa stygła w filiżance, ale on nie
chciał uronić ani sekundy tego spektaklu. Nigdy dotąd nie widział
mistrzyni blagierstwa w akcji.
Jej ofiarą padł młody, wytatuowany mężczyzna o posturze zapaśnika
wagi ciężkiej, z bezładną szopą włosów na głowie i złotym kółkiem w łuku
brwiowym. Na sam widok takiego typa normalna kobieta przechodzi na
drugą stronę ulicy albo ucieka gdzie pieprz rośnie. Kansas szczebiotała do
niego jak do ukochanego szczeniaka, a obiekt jej czułości zdawał się
cierpieć na chroniczny ślinotok.
- Jak tylko mi nadałaś, że jesteś siostrą Case'a, od razu skumałem, że
musisz być w porządku. I wiesz co, kurde, nie musisz mi mówić, jak to jest
być samotnym. Przerabiałem to.
- Och, George, wiedziałam, że mnie zrozumiesz. Tak się martwię o
mojego brata. Wyobrażasz sobie, przyjeżdżam tutaj, a jego nigdzie nie
ma... O rany, po prostu nie wiedziałam, co robić. Case i ja... prawda jest
- 40 -
RS
taka, że oboje jesteśmy trochę pokręceni. Zawsze nadawaliśmy na innych
falach.
- Komu ty to mówisz? Robisz coś trochę inaczej niż reszta, wierzysz
w coś innego i cały świat robi z tego aferę. Próbują cię dopaść, jakbyś
popełnił jakąś zbrodnię.
- No właśnie. - Uśmiechnęła się czarująco do rozanielonego osiłka i
położyła dłoń na jego grubym nadgarstku. - Ty chyba bardzo dobrze znasz
mojego brata. I za nic nie naraziłabym cię na kłopoty. Case też ma swoje
sprawy. Z nikim nie chciał rozmawiać o...
Wahała się przez moment. Pax nigdy nie widział, żeby ktoś polował
na rekina bez solidnej przynęty, licząc wyłącznie na własną intuicję.
Młody człowiek rozejrzał się bacznie po sali i nagle znieruchomiał.
- Pax jest przyjacielem - zareagowała szybko Kansas. - Możesz mu
ufać.
- Tak? - George nie wyglądał na przekonanego, ale Kansas uściskiem
swojej drobnej dłoni zdołała go uspokoić. - Dużo ludzi wkurza się na
grupę. Nie można o tym z nikim gadać. Oni nie rozumieją.
- Ale ja rozumiem, George... chociaż nie wiem, czy byłeś w grupie
razem z Case'em... - Kansas znów się zawahała. Jeszcze jeden rzucony
umiejętnie haczyk, a przecież Pax doskonale zdawał sobie sprawę z tego,
że dziewczyna wciąż porusza się po omacku.
- Właściwie nie byłem z nimi zżyty. Nie wciągnąłem się tak ostro jak
twój brat. Cholera, te religijne sprawy są strasznie skomplikowane. Ale
pasuje mi to, co robiÄ…. SÄ… w porzÄ…dku.
Pax wytężał słuch. Nie był pewien, w co dokładnie wplątał się Case,
ale miał pewne podejrzenia. Każda informacja, każdy najdrobniejszy
- 41 -
RS
szczegół wyciągnięty od tego człowieka mogły być tropem prowadzącym
do tajemniczej grupy.
Rozejrzał się dookoła. Zasłona z koralików oddzielała barek od
księgami. Całe pomieszczenie było przesiąknięte duszącą wonią kadzidła,
z którego kopciło się niemiłosiernie. Brodaty chłopak mamrotał w kącie
jakieś wiersze czy mantry. Za kontuarem wystawione były na sprzedaż
talizmany miłosne, kasety z chorałami gregoriańskimi i kryształowe kule,
jakoby ułatwiające kontakt z najgłębszymi pokładami naszej jazni. Nikt z
tu obecnych nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia pięć lat. Pax nie wątpił
w swoją dojrzałość, ale gdy zastanawiał się nad tym teraz, do głowy
cisnęły mu się same pytania.
Kansas, wpatrzona w George'a Tygrysa, wciąż trzepotała rzęsami.
Gdyby się dokładniej przyjrzeć rudej, delikatnej i mało wyrazistej oprawie
jej oczu, to okazałoby się, że właściwie nie miała czym trzepotać.
Pochylała się do przodu w tej swojej prowokacyjnej, opiętej na piersiach
sukience, chociaż i w te uroki natura nie wyposażyła tej dziewczyny zbyt
obficie. Szepczący głos i bezradne spojrzenie wydawały się tanim
zagraniem, którego nie kupiliby w najnędzniejszym cyrku. A George był
podniecony jak jeleń na rykowisku.
Najgorsze, cholera, że on też. Wypił łyk cappuccino, mając nadzieję,
że dzięki temu zacznie trzezwiej myśleć. Wciąż nie potrafił rozgryzć tej
kobiety. Robiła, co mogła, żeby zdobyć informacje od obcego człowieka,
który na początku nie chciał z nią nawet rozmawiać. To Pax potrafił
zrozumieć. Mniejsza o to, że chętnie zapiąłby na ostatni guzik jej cholerną
sukienkę i okrył dekolt dużym, grubym szalikiem. Nie to go martwiło, że
wykorzystywała swoje seksowne chude ciało jako przynętę dla
informatora. W każdym razie nie tak bardzo.
- 42 -
RS
To ona go martwiła.
Każdemu zdarza się znalezć w trudnej sytuacji, gdy trzeba się uporać
z problemami, których nie sposób było przewidzieć. Ale kiedy człowiek
jest w niekorzystnym położeniu, powinien podnieść głowę i wyprostować
plecy. Pax nauczył się sztuki przetrwania, kiedy był żółtodziobem.
Pierwsza zasada: okaż siłę. Odkrywając przed obcym swoje słabe punkty,
dajesz mu broń, którą może cię zranić.
Kansas nie tylko nie ukrywała swoich słabych stron, ale afiszowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl