[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cież ta Frąckowiaczka ich wykończy. Nie srała pod drzwiami, to nasra. Wyjaśniam, że miesz-
kanie w centrum, przystanek, bez łazienki, ale są zmywaki, odpływ wody... Pawełek ogląda
mnie z przerażeniem. Czy coś zle? Po kawałku rozszerzonym wzrokiem wnika w pory mego
ciała. Czy coś zle powiedziałem? Czyżby mówiąc włączył w słowa melodyjkę o  złowiesz-
czym ptaku ? Nie rozumiem. Teraz on stanowi dla mnie t Å‚ o n e r w o w e . Pyta:  Jak to? A
gdzie pszczoły? Panie!
Ursyn śledzi ten dialog z pewnym ożywieniem, jakkolwiek sądziłem, że dziś nic już nie
wypędzi z niego chandry.  Załóżmy  mówi Pawełek z rezygnacją, jakby wprawdzie był
domyślał się już naszych oszustw przedtem, ale żeby aż tak go wykpić, i za co? i za co? 
załóżmy, że w centrum. A pszczoły? Co ja w takim wypadku mam robić z pszczołami?
 Przecież z pszczół nie zrezygnuję  mówi  zero .  Przecież chyba pan rozumie?
 
 O-ni- w spra-wie -mie-szka..a...
Drzwi są uchylone. Ciemna szpara przekreślona napiętym łańcuchem. Za tym silnym,
przejmującym trelem, którego metaliczny dzwięk wypełnia całą przestrzeń, i tę, pociętą har-
monijką schodów, które jakby znieruchomiały w najgłośniejszym momencie koncertu, i tę, za
drzwiami, mieszkalną, za tym głosem czuję grube dziewczynisko, które krzyczy.
 Ilu, ilu?  szybuje głos z głębi, równie silny, a dziewczyna odpowiada w tej samej tona-
cji, z takim samym rozkładem akcentów:  Dwó-ó-ch!
 Z wa-liz-ka-my?...  szybuje głos z głębi.
 Co-ho?  odśpiewuje dziewczyna.  Nie-he-wiiim.. Nie-he-wii-dzę...  I naraz: zasko-
czenie, wyglądało na to, że w tym domu dialogi prowadzone są wyłącznie za zaśpiewie, szy-
bującym, histerycznym, a dziewczyna odzywa się nagle rzeczowym głosem:  Jestem tu do-
chodzącą.  A dlaczego?  chcę zapytać, dlaczego nas nie wpuszczają, ale oto ktoś z końskim
tupotem przemierza przedpokój, z którejś części przestrzeni mieszkalnej wyrywa się krzyk: 
Idę, idęęę!  Zaśpiewy ustają. Słychać terkot maszyny do szycia.  Ja-cy so-hą?  głos z głębi
i natychmiast dziewczyna:  Je-den-gru-by!...  Głos z głębi:  Jakiii? Jaakii?  Dziewczyna:
 Jak-bok-syyyr... A dru-gi-to-nie-wiiim!  Głos z głębi:  A druugi? A druuugi?  głos z
głębi jest miękki, wysnuwa się ku nam fałdami atłasu, które w przerwach fastryguje jedno-
stajny terkot.
Podejrzewam, że mieszkanie to ma spory metraż. To mnie niepokoi. W przedpokoju wraca
tupot, tym razem jest to tupot z męskim barytonem, przenoszonym jak płomyk, który pełga
mimo wiatru równym światłem.  Z tego względu  pełga ów baryton  że prosiłem Szym-
czaka, nie przyszedł, młodszego Birnbauma, na dyżurze, dzwoniłem po Sosnowych, się nie
dodzwoniłem, więc co ja? ja, jedyny mężczyzna w tym domu?
 Raz do jednych  oznajmia dziewczynisko, pokazując wyłupiaste oko w szparze  zapu-
kał jegomość, poprosił niby to o szklankę wody, a jak tylko go wpuścili, usiadł i powiedział,
że się stąd nie ruszy.  Zwierzam się jej ze swych obaw o metraż tego mieszkania. Zamiast
odpowiedzi zrywa się jej śpiew pełen lęku:  Pani, paniii!... Pa-ha-niii!... Py-ta-ja-ki-met-
raaż?
78
Głos z głębi:  Czy-hy-mu?
Dziewczyna:  To-go-nie-po-ko-iii!...
Głos z głębi:  Czy-hy-mu?
 Przez dwie noce  kontynuuje dziewczyna  spał na czym się dało. Co mu nie robili! I
doniczkę, niby to niechcący, zrucili na glacę. I elektroluksem go omietli...  urywa; wsłuchu-
jemy się oboje (Ursyn siedzi na schodach i czyta gazetę) w głosy z wnętrza, którego ład mu-
zyczny uległ zaburzeniu, już nie pojawia się atłasowy przyśpiew, a wkraczają drzwi, zawiasy,
szmery. Słowa na pogłosie. Chwytam rozproszone zdania. Wiem, że szpara jest w tej chwili
nasycona wzrokiem tamtych. PodchodzÄ… w skarpetach, boso, obmacujÄ… mnie oczami.  Co ja
ci za to mogę? Po-widz, powidz!  słyszę.  Słyszałaś: jak boksyr.  Ale bez walizków. 
Fakstycznie.  Ae, co ja mam z tego życia.  Ae, a co ja mam z tego życia, powidz?  Drzwi
na łańcuch...  Są szpece...  Jezus Maria!...  Drucikiem podlizie, podlizie i łańcuch: smyk! 
Jezus Ma...  Wojtasik tyż miał pozamykane, a dobrał się, szpenio, tyle co garderobianej nie
wzięni...
 Jezus!  mówi dziewczyna.  A o metraż pan pytał. Cztyry izby, łazienka, kuchnia, pół-
pokoik, tualeta...  A czymu? Pan ma nominację?  Wyjaśniam, że nam chodzi o z a m i a n ę
mieszkania. O z a m i a n ę. Dziewczyna wtłacza w szparę pół policzka. Jest tu dochodzącą.
Jak by co, toby mogła gotować.  Piere tyż, ale ręcami, bo pralki się lękam. Ale, panie: ręca-
mi to i pudnia mogę prać!  Co:  pudnia ?  wstaje Ursyn. Ach: pół dnia, doprowadzone do
zaniku u niezgłoskotwórcze, musi to sobie zapisać. Więc niech zapisze, mówię, i pójdziemy,
bo to nie ma sensu.
 Paniii! Paniii!  przepastnym szeptem odzywa siÄ™ dziewczynisko.  Oni na zamianÄ™. Bez
nominacji. Na zamianÄ™.  SkÄ…d wiisz?  Dziewczyna:  Powiedzieliii...  (Z przedpokoju
uciekajÄ… na naradÄ™.) Waldek czterech pokoi nie dostanie. W kwaterunku nie zatwierdzÄ….
Niech dochodząca powie, że rezygnujemy.
 U-hu-huuu!  szybuje strzęp atłasu z głębi.  Je-dyn-mo-że we-hejść... Tyn-chud-szyyy...
 %7łegnam panią  mówię; zbiegamy po schodach z hałasem, ale nie potrafimy zagłuszyć
rozpaczy, którą niesie za nami metaliczny trel, dogania nas, wyprzedza, drga w prętach porę-
czy, obija się o skamieniałe harmonijki schodów, skomlę w grubym szkle okien, zwielokrot-
niony, gęsty, w każdej cegle nakręca blaszane kukułki, które wyskakują ze zdziwionym: 
Czy-hy-mu? Czy-hy-mu? Czy-hy-mu?
 
Chodz, Ursyn, zapalimy. Co, niemożliwe, już po szóstej? Zaczekaj, taki wiatr, masz, odpal
od mojego. A ty byś chciał załatwić w jeden dzień, na łapu-capu? Nie wolno takich spraw
załatwiać łapu-capu. Ale wiatr! Tfu, całe wargi mam od piasku. Zmizerniałem? Nie zmizer-
niałem, tylko ja tak zawsze po podróży i od niewyspania. Mam taką twarz, że momentalnie
chudnie. Tyle palę. Trzeba więcej mleka. Ty miałbyś umrzeć na raka, Ursyn, co ty wygadu-
jesz? E tam. Głupio gadasz. Ursyn, słuchaj. Więc gdzie ten Mawka na mnie czeka? Uważaj!
Spalisz marynarkę. Co za wiatr, oślepnąć, widziałeś, widziałeś  w lewo, bardziej w lewo,
widziałeś? Firana. Całą firanę z okna wyrwał wiatr. Nie, to już szczyt, żeby z ulicy wiatr 
firanę?... I co ci jeszcze mówił? No, opowiedz po kolei, tyś go spotkał, czołem, cześć, to, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl