[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ponownie zapadła cisza, którą przerwał pełen wymuszonego spokoju głos de Croytora:
- HIuczyk do twojej walizki. Tego właśnie należało się spodziewać. Gdzie w takim razie jest moje
osiemdziesiąt tysięcy franków?
- Siedemdziesiąt tysięcy - poprawił go Bowman. - Obawiam się , że reszta poszła na koszty bieżące. -
Wskazał głową Cecile - sama ta suknia kosztowała mnie...
- Gdzie pieniądze? - wrzasnął książę, po raz pierwszy tracąc panowanie nad sobą. - Gdzie te siedemdziesiąt
tysięcy?
- A, tak... Hm... cóż... - Bowman potrząsnął ze smutkiem głową. - Tyle się wydarzyło od ostatniej nocy...
- Czerda! - Wielki książę wrócił jako tako do równowagi. - Przystaw pistolet do głowy panny Dubois, a ja
policzÄ™ do trzech.
- Szkoda zachodu .- oznajmił Bowman. - Zostawiłem je w jaskiniach Les Baux, przy grobie Aleksandra...
- Gdzie?!
- Nie jestem idiotą - odparł zmęczonym głosem Bowman. - Wiem, że policja mogła się tam znalezć dziś rano,
a raczej powinna się tam znalezć, i że mogła... Umieściłem je w pobliżu.
Książę przyjrzał mu się z namysłem, po czym spytał Czerdę:
- Jeśli się nie mylę, to niewiele nadłożymy drogi na trasie do Port le Bouc?
- Dodatkowe dwadzieścia minut, nie więcej - odparł Czerda i wskazał na Bowmana. - Kanał jest tu głęboki.
Czy musimy go ze sobą ciągnąć?
- Dopóki nie stwierdzimy, że tym razem powiedział prawdę - powiedział ponuro książę. - Arii chwili
dłużej.
Zapadł już zmrok, gdy zatrzymali się na parkingu w pobliżu wejścia do jaskiń. Wielki książę, który wraz
z El Brocadorem jechał z Czerdą w szoferce, wysiadł, przeciągnął się i polecił:
- %7łony naukowców zostają tutaj, pod strażą Masaine'a. Reszta idzie z nami.
- Po co nam wszyscy inni? - zdziwił się Czerda.
- Mam swoje powody - de Croytor tym razem nie bawił się w wyjaśnianie. - Kwestionujesz moje
decyzje?
- Teraz? Skądże!
- W takim razie bądz łaskaw dopilnować ich wykonania.
Kilka minut pózniej całą grupą weszli do ponurego labiryntu jaskiń. Było ich w sumie jedenaścioro:
Czerda, Ferenc, Searl, El Brocador, trzech naukowców, Cecile, Lila, Bowman i wielki książę. Część niosła
latarki, których światło odbijało się w upiornie białych ścianach. Prowadził Czerda. Szedł pewnie, nie
klucząc, jakby doskonale znał okolicę. Wkrótce stanęli u stóp skalnego usypiska w jaskini z dziurawym stro-
pem. Czerda podszedÅ‚ do wzniesionego u jej podstawy kamiennego kopca i o§wiadczyÅ‚:
- To tutaj.
- Jesteś pewien? - książę przejechał światłem latarki po ścianach. - Jestem pewien - Czerda skierował
swoją latarkę tak, że oświetliła kopiec. - Niewiarygodne, nie? Ci idioci z policji jeszcze go nie znalezli!
De Croytor także oświetlił kopiec. - Masz na myśli...
- Aleksander. Tu właśnie go pochowaliśmy.
- Aleksander nie jest już naszym zmartwieniem - mruknął książę i zwrócił się do Bowmana. - Pieniądze.
- A, tak. Pieniądze - Bowman wzruszył ramionami i uśmiechnął się. - Obawiam się, że to koniec
wycieczki. Tu nie ma żadnych pieniędzy.
- Co? - wielki książę odwrócił się błyskawicznie i dzgnął go lufą pod żebra. - %7ładnych pieniędzy?
- SÄ… bezpieczne w banku w Arles.
- OszukiwaÅ‚eÅ› nas? - w gÅ‚osie Czerdy byÅ‚o czyste niedowierzanie. - Pokonali§my caÅ‚Ä… tÄ™ drogÄ™...
Przedłużyłeś sobie życie o pół godziny!
- Dla kogoś skazanego na śmierć to bardzo wiele - Bowman uśmiechnął się spoglądając na Cecile.
Następnie zwrócił się do Czerdy: - Ale też bardzo mało.
Cygan był bardziej zdziwiony niż wtedy, gdy dowiedział się, że pieniądze przepadły. Uniósł broń.
Wielki książę złapał go za nadgarstek i zmusił do opuszczenia ręki.
- To mój przywilej! - warknął ponuro.
- Jak pan sobie życzy - zgodził się Cygan.
De Croytor wycelował w Bowmana, po czym wskazał bronią na prawo. Ten przez chwilę się wahał,
lecz tylko wzruszył ramionami i skierował się ku wejściu do sąsiedniej jaskini. Wielki książę poszedł za
nim, trzymając broń w pogotowiu.
Obaj zniknÄ™li za zaÅ‚omem skalnym i po paru sekundach od §cian odbiÅ‚ siÄ™ echem huk pojedynczego
wystrzału, po którym nastąpił łoskot padającego ciała. Naukowcy byli przerażeni i całkowicie załamani.
ZaÅ› Czerda i jego gromadka spoglÄ…dali na siebie z m§ciwÄ… satysfakcjÄ…. Lila i Cecile odruchowo przytuliÅ‚y
się do siebie, blade jak płótno i zapłakane. Po chwili rozległy się ciężkie, miarowe kroki i wszyscy jak na
komendę odwrócili się ku wylotowi sąsiedniej jaskini, w której zniknęli obaj mężczyzni.
Nagle przed zebranymi ukazali się wielki książę i Bowman. Obaj mieli pistolety w rękach.
- Lepiej nie próbujcie - ostrzegł Bowman.
- Całkowicie się z tym zgadzam - dodał de Croytor.
Lecz gdy minął szok, Ferenc i Searl spróbowali. Huknęły dwa strzały, wrzasnęły dwie osoby, po czym
rozległ się łoskot padających na ziemię pistoletów. Obaj Cyganie zostali trafieni w ramię, zaś Searl został
ranny w tę samą rękę. Bowman wcale mu nie współczuł, gdyż to właśnie on skatował Tinę.
- Niektórzy nigdy się niczego nie nauczą - podsumował krótko. - Rzeczywiście, niektórych nie można
niczego nauczyć - potwierdził książę.
Po czym spojrzał na Czerdę z miną dobitnie świadczącą, że wolałby patrzeć na coś bardziej
atrakcyjnego.
- Z prawnego punktu widzenia nic na ciebie nie mieliśmy - wyjaśnił de Croytor. - Ani śladu dowodu,
ani §wiadka. Nic. Aż do chwili, kiedy osobiÅ›cie i bez przymusu przyprowadziÅ‚eÅ› nas do grobu Aleksandra i
publicznie przyznałeś, że tu go pochowałeś. Teraz wiesz, po co byli mi potrzebni ci wszyscy ludzie i dlaczego
Bowmanowi tak zależało,
by przedłużyć swoje życie o pół godziny. Tak na marginesie, Neil, to gdzie w końcu są te pieniądze?
- W torebce Cecile w skrytce rolla-royce'a.
Obie dziewczyny zbliżyły się niepewnie. f;zy im zdążyły obeschnąć , ale widać było, że nadal niczego
nie rozumieją. Bowman schował broń i objął je. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- Alistair MacLean Partyzanci
- GR0956.Lewis_Jennifer_Zona_za_milion_dolarow_05
- Anna Wilkins Gina
- M366. (Duo) Sanderson Gill Lekarz arystokrata
- Hill Livingston Grace Bilśźej serca 06 Tć™czowy domek
- Browning Eurobolt
- Gromyko Olga WiedśĹźma Opiekunka 01
- Gordon R. Dickson Smok i Jerzy 4 Smok na wojnie
- cel
- Norton Andre Statek plag
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pajaa1981.pev.pl