[ Pobierz całość w formacie PDF ]
końca. Miejmy nadzieję, że to twój mistrz go wygra.
Jim poczuł przeszywający go niespodziewanie chłód.
- Chyba nie sądzisz, że mógłby przegrać? - zapytał.
- Przegrać? - powtórzył Lahti. - No cóż, zawsze jest
taka możliwość, młodzieńcze. Oczywiście nie powiem złego
słowa na twojego mistrza. Jest wielkim magiem i wspaniałym
człowiekiem. Ludzie na całym świecie znają to imię, a pod
względem wiedzy magicznej stawiają go na równi z Merlinem.
Urwał i popatrzył na Jima, jakby zastanawiając się, co
powiedzieć.
- Ale wokół unosi się dziwna aura - ciągnął. - Nie
należy także zapominać, że wiek robi swoje. W pewnej
chwili można częściowo utracić kontakt ze światem. Och,
nie mam na myśli nic poważnego. Normalnie nie byłoby
problemu, ale w pojedynku takim jak ten, gdy stoi przeciw
bardzo mocnemu magowi klasy B, specjalizujÄ…cemu siÄ™ we
wschodniej magii już od dziecka, istnieje pewne niebez-
pieczeństwo...
Ostatnie zdanie pozostawił niedopowiedziane.
- Rozumiem - rzekł Smoczy Rycerz. W środku czuł
pustkę. Nagle owładnął nim strach. - A co się stanie, jeśli
przegra?
- Jeśli przegra? Zostanie mu odebrana większość energii,
będzie zdegradowany do rangi C, a my wszyscy otrzymamy
cząstkę jego magii. Na każdego nie wypadnie tego dużo, sam
rozumiesz, ale taka jest zasada. Oczywiście nie straci
obecnych umiejętności i wiedzy, bo nikt nie może mu ich
odebrać. Będzie jednak musiał odbudowywać magię, żeby
znowu osiągnąć klasę AAA+, jeśli w ogóle zdoła to uczynić.
Jim poczuł paraliżujący chłód. Jeśli Carolinus nagle
miałby nie więcej energii niż on, w jaki sposób przeniósłby
Dafydda i Briana do Malencontri, które było jedynym
miejscem, gdzie można by ich wykurować?! A gdzie moc
na ich uzdrowienie?
- Nie rób takiej płaczliwej miny, młodzieńcze. Być
może to Son Won Phon przegra.
- Son Won Phon? - powtórzył zaskoczony Smoczy
Rycerz.
- Znasz go? - zapytał Lahti. - Tak, wydaje mi się, że
wyzwał Carolinusa w związku z jego znajomością wschod-
niej magii i prawem do jej nauczania. Czy byłeś w to
zamieszany?
- Tak! - rzucił Jim przez zęby.
A więc wszystko to z jego winy, za to, że posłużył się
hipnozą wobec Ecottiego i króla Jeana. Jeśli Brian i Dafydd
umrą, bo Carolinus nie zdoła im pomóc, to tylko dlatego,
że on skorzystał ze swojej dwudziestowiecznej wiedzy.
A teraz musi tu tkwić, bezradnie obserwując pojedynek.
I mieć nadzieję, że zakończy się pomyślnie. Nagle przypo-
mniał sobie, że sąsiad zaofiarował pomoc.
- Czy zawiesiłeś czas tak, jak obiecałeś? - zapytał.
- Jeszcze nie. Czekałem, aż wyraznie powiesz, czy tego
chcesz.
- Tak, proszÄ™. I to jak najszybciej!
- A więc... zrobione - oświadczył Lahti, nie mrug-
nÄ…wszy nawet okiem.
Jim poczuł wobec tego ogromną wdzięczność.
- Dziękuję ci bardzo... hm... - urwał, nie wiedząc jak
zwrócić się do nowo poznanego sąsiada.
Wiedział, że nikt mający jakieś pojęcie o magii nie
zwróci się do jej adepta o randze BH-----"Magu". Z drugiej
jednak strony sam ustępował mu klasą. Instynktownie
powstrzymał się przed dodaniem przed nazwiskiem słowa
"pan", które tutaj nie było znane. Zamknął więc oczy
i powiedział:
- Dziękuję ci, Marty Lockty.
- M-a-r-t-t-i L-a-h-t-i - poprawił tamten uprzejmie,
wymawiając to w dziwny, gardłowy sposób.
Jim chciał spróbować jeszcze raz, ale w porę się po-
wstrzymał.
- Teraz możesz spokojnie siedzieć i obejrzeć zmagania
do końca.
- Co się dzieje? - zapytał Jim, przyglądając się trójce
stojącej na arenie. - Przecież oni niczego nie robią.
- Obecnie walczą w trzeciej płaszczyznie astralnej -
wyjaśnił Lahti. - Oznacza to oczywiście, że żaden z nas
r
nie może widzieć, co się naprawdę dzieje. Są tam tylko
dwaj rywale i sędzia. Ale czujesz przepływ magicznej mocy,
prawda?
- Ja... - Jim chciał już powiedzieć, że nie, gdy zdał
sobie sprawę, że rzeczywiście w powietrzu wyczuwa się coś
na podobieństwo silnych wyładowań elektrycznych pomię-
dzy Carolinusem i Son Won Phonem.
Nagle wrażenie to zniknęło. Wschodni mag zbliżył się do
kobiety, która pełniła rolę sędziego.
- Co się teraz dzieje? - zapytał Jim, poruszając się
niespokojnie.
- Nie słyszysz? Och, tak, zapomniałem, że masz tylko
klasę C. Nie posiądziesz zdolności dalekiego słyszenia,
dopóki nie zdobędziesz rangi B. Son Won Phon konsultuje
się z Obserwatorem. Twój mistrz wykonał pomyślnie
wszystkie postawione mu do tej pory zadania zwiÄ…zane ze
wschodnią magią. Teraz Son Won Phon chce pominąć
resztę podstawowych pytań i przejść od razu do najtrud-
niejszego, decydujÄ…cego testu.
- A co wspólnego z tym wszystkim ma Obserwator? -
zdziwił sie Smoczy Rycerz.
Lahti przyglądał mu się przez chwilę zaintrygowany.
- Czy naprawdę masz klasę C? - zapytał wreszcie.
- Tak, ale to specyficzna sytuacja - próbował wy-
tłumaczyć Jim. - Chociaż mam rangę C, nie wiem
wszystkiego, co powinienem wiedzieć. Jestem swego rodzaju
wyjÄ…tkiem.
- Najwyrazniej - stwierdził sąsiad, a jego piwne oczy
zalśniły z ciekawości. - A więc Obserwator dba o przestrze-
ganie zasad pojedynku. Właściwie występuje w imieniu
wszystkich nas. Normalnie powinien posiadać wyższą rangę
od walczących. Ale, jak zapewne wiesz, nie ma klasy wyższej
niż AAA+. Musiała więc być to jedna z dwóch pozostałych
osób posiadających tę rangę. Nazywa się KinetetE.
- Konetee... - starał się powtórzyć Jim.
- Nie, Kine-tet-E. 2 akcentem na końcu Musi wydać
pozwolenie na pominięcie przewidzianych regulaminem
zadań.
Wyraznie uczyniła to, ponieważ Smoczy Rycerz dostrzegł
nawet z tej odległości, że na obliczu przedstawiającego
poropozycję Son Won Phon pojawił się uśmiech zadowo-
lenia.
Nagle na arenie ukazał się słoń. Jim nie zauważył
momentu, w którym się zmaterializował, lecz jego widok
nie zdziwił go. Jeśli do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebny
był słoń, należało go sprowadzić.
- Co... - zaczÄ…Å‚.
- Bądz cicho i patrz - przerwał mu Lahti.
Son Won Phon wyczarował coś, co na pierwszy rzut oka
wyglądało jak gruba laska. Okazało się jednak, że to zwój
materiału. Chwycił jeden jego koniec i zaczął owijać słonia
matowÄ…, zielonÄ… materiÄ….
Materiał sam trzymał się w powietrzu i wreszcie powstało
z niego opakowanie zupełnie skrywające zwierzę, nie tylko
przed wzrokiem Carolinusa i Obserwatora, ale także
wszystkich zgromadzonych.
Jim pomyślał, że być może siedzący w najwyższych
rzędach widzą coś z góry, lecz doszedł do wniosku, że to
niemożliwe. Parawan zapewne wykonany został tak, by
z żadnej strony nie można było zobaczyć, co jest za nim
ukryte.
- Teraz Carolinus będzie musiał sprawić, żeby słoń
zniknął - wyjaśnił Lahti.
Jim popatrzył na niego ze zdziwieniem.
- Nie sądzę, żeby miał z tym jakiekolwiek problemy.
- Ha!, widzisz, nie chodzi tu o zwykłe opakowanie. Jest
ono zamknięte wokół słonia za pomocą najbardziej skom-
plikowanego zabezpieczenia, jakie zna wschodnia magia.
Carolinus będzie je musiał złamać, żeby dostać się do
środka. Ma na to jedną minutę od chwili zakończenia
nakładania zabezpieczeń.
Son Won Phon skończył owijanie zwierzęcia materią.
Przyłożył do siebie jej końce, które natychmiast połączyły
się w jedną całość. Specjalista od wschodniej magii cofnął
się i w tym momencie Obserwatorką podniosła rękę do
góry. Na ten znak nad areną pojawił się ogromny zegar,
mający co najmniej kilkanaście metrów średnicy.
Wskazówka zaczęła obiegać tarczę, lecz zaznaczone na
niej przedziały zupełnie nie odpowiadały znanej Jimowi
skali. Przebyła już trzecią część drogi i nieubłaganie zbliżała
się coraz bardziej do miejsca, z którego wystartowała.
Smoczy Rycerz wstrzymał oddech.
Wskazówka wykonała pełen obrót i zatrzymała się. Son
Won Phon dał krok do przodu i zaczął odwijać tkaninę.
Wokół wyczuwało się ogromne napięcie, które zniknęło [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- Gordon Korman Bruno & Boots 01 This Can't Be Happening At Macdonald Hall
- Lindsay Gordon Was Hexen wollen
- 674. Gordon Lucy Ocalone dziedzictwo
- Gordon Korman Our Man Weston
- 157. Gordon Abigail Za młoda na miłość
- Jedna noc w Carltonie Jerzy Edigey
- Gordon Dickson Childe 03 Soldier, Ask Not (v2.2)
- Gordon Dickson Time to Teleport (v1.0) (lit)
- Dickson, Gordon R D3, Nigromante
- James White Second Ending
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezglutenowo.pev.pl