[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak.
Zawahał się z odpowiedzią. Pod opalenizną lekko poczerwieniał.
- Bałem się, że to tylko chwilowy kaprys, że nie zechcesz porzucić
Minneapolis na rzecz życia w Felicity. Co do biblioteki, to musiałabyś
zaczynać od zera.
- Czy uważasz się za jedyną osobę na świecie potrafiącą zbudować coś z
niczego? To byłoby wyzwanie, a ja lubię podejmować wyzwania.
- Wiem, jak mi Bóg miły, wiem. Czy to znaczy, że zostaniesz?
- Będziemy musieli przedyskutować szczegóły - roześmiała się Iris. -
Musisz przygotować porządną ofertę. Jeszcze nie podpisałam nowej
umowy z uczelniÄ… w Minneapolis.
- Wiercenia potrwajÄ… jakiÅ› czas. UmowÄ™ z Eagle Valley podpiszÄ™, kiedy
tylko przygotuję raporty. To oznacza dużo pieniędzy, nawet jeśli spłacę
wszystkich udziałowców. Obiecuję, że biblioteka zajmie poczesne miejsce
na mojej liście.
- Adam?
- Tak?
- Nie chcesz zatrzymać pieniędzy dla siebie? Być bogaty?
- Jeśli Rainbow opłaci się w takim stopniu, jak się spodziewam, nieważne
ile bibliotek, szkół czy przychodni zafunduję. Dlaczego chcesz, żebym był
bogaty?
- Nie dbam o to, czy jesteś bogaty - stwierdziła Iris. - Chciałabym tylko...
- Urwała. Popatrzyli na siebie. Przez dłuższą chwilę milczeli.
- Co byś chciała? - spytał wreszcie Adam.
- Nie wiem.
Tysiące słów cisnęło się jej na usta. Zmieszana podniosła rękę, jakby
broniąc się przed wyimaginowanym zagrożeniem. Chciałabym, żebyś mnie
pragnął, potrzebował, przytulał i nigdy nie odwrócił się ode mnie,
pomyślała. Jednocześnie przypomniały się jej słowa Adama, kiedy wyznał,
że boi się zaangażować uczuciowo.
- Nie wiem - powtórzyła zrozpaczona. - Chciałabym, żebyś był
szczęśliwy... Ale to chyba nie ma nic wspólnego z tym, czy się jest
bogatym, czy nie.
Najwidoczniej nie to chciał usłyszeć, bo twarz mu się wydłużyła. Pobladł
i ściągnął brwi.
- To rzeczywiście jest bez znaczenia. Ja też chciałbym, żebyś była
szczęśliwa i mam nadzieję, że pomoże w tym biblioteka. A teraz mam coś,
co przynajmniej odrobinę może pomóc, nawet od zaraz.
Postawił na biurku papierową torbę.
- To od Leny - powiedział. - Zaszedłem do niej, bo pomyślałem, że
mogłaś wrócić do domu na lunch. Opowiedziała mi o sukni i nie wypuściła
bez talerza swojej słynnej sałatki z kurczaka z winogronami i migdałami, o
domowych drożdżówkach nie wspominając.
- Lunch - ucieszyła się, mogąc zmienić temat. - Dziękuję, Adamie. Może
zostaniesz i zjesz ze mną? Chciałabym cię o coś spytać.
- O co? - Twarz mu nieco złagodniała.
- Chodzi o imprezę. Skoro zostałam Tęczową Narzeczoną, ktoś musi być
Wynne'em Rowlandem.
- I wybrałaś mnie?
Iris stanÄ…Å‚ nagle przed oczami obraz, jak podpierajÄ…c siÄ™ laskÄ…, staje w
drzwiach baru Handshake i żąda widzenia się z Adamem Freemontem.
- Cóż, to był w zasadzie pomysł Leny, ale... Wiem, że jesteś zajęty, ale
obiecuję, że zajmę się kostiumami i wszystkim, więc musiałbyś wziąć
udział najwyżej w dwóch próbach.
- Wynne Rowland - powiedział. - Mąż Tęczowej Narzeczonej. Myślę,
że... - Umilkł i po chwili dokończył. - Tak - skinął głową. - Oczywiście, że
się zgadzam. Ten weekend jest dla mnie tak samo ważny jak dla innych. O
próbach możesz opowiedzieć mi, kiedy będziemy jedli.
Otworzył torbę i zaczął wyjmować serwetki i sztućce. Lena pomyślała o
wszystkim. Iris obserwowała jego szczupłe, opalone ręce, deszczowe oczy,
gęste włosy. Czuła, jak boli ją serce.
Chodzi mi o Adama Freemonta. PragnÄ™ go. To wszystko. PatrzÄ™ na jego
ręce, oczy, włosy i po prostu go pragnę. To zaczęło się od pierwszej chwili,
od spotkania na pustyni, delikatnego dotyku jego rąk. Ta dziwna słabość,
konieczność dotykania go. To wszystko to sfera fizyczna. Pożądanie i nic
więcej.
Powiedział, że czuję się bezpieczna tylko wtedy, kiedy pierwsza kogoś
odtrÄ…cam. Nie. Nie robiÄ™ tego. Nie. NaprawdÄ™?
Lena Maxon miała rację, pomyślał Adam. Zaniemówiłem.
Zgromadzeni w Handshake uczestnicy próby jeszcze go nie dostrzegli,
więc przez dłuższą chwilę mógł się jej przyglądać. Obserwował drobną,
szczupłą figurkę, włosy przykryte tęczowym welonem. Z tyłu skrzypiały,
kołysząc się na zawiasach, staroświeckie drzwi. Poranne słońce wydłużało
jego cień aż do połowy sali. Potrzebuję tylko czarnego stetsona, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl