[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nich.
- Mike, tak się cieszę! - Barbara serdecznie ucałowała pasierba, a Nate uroczyście
uścisnął dłoń syna.
Erica skierowała się ku Julii.
- Kochanie, jestem taka szczęśliwa z powodu waszych zaręczyn.
Julia uśmiechnęła się nerwowo.
- Mike ma niesamowite szczęście! - zaryczał Jake. - Udało ci się chłopie! Ta
dziewczyna to prawdziwy skarb! Piękna, mądra, pracowita...
Trochę się zagalopował; Julia wiedziała, że pamięta, jak ją nazwał kilka dni wcześniej
i postanowiła przerwać tę litanię.
- Bardzo dziękuję, panie prezesie. Jake objął ją w niedzwiedzim uścisku.
- Skończmy z tym  panem prezesem . Mów do mnie Jake albo, jeśli wolisz, stryjaszku
Jake!
Wiedziała, że nigdy nie nazwie go stryjaszkiem; Jake na zawsze zostanie dla niej
 panem prezesem . Nate jak zwykle nie dał bratu przemawiać zbyt długo. Niemal siłą wyrwał
Julię z jego ramion i poczuła się jak kość, o którą walczą dwa rottweilery.
- Postanowiliśmy z Barbarą uściskać naszą przyszłą synową - oświadczył i zaciągnął
ją tam, gdzie stała Barbara z Michaelem.
- Strasznie się cieszymy z waszych zaręczyn - oznajmiła ciepło Barbara. - W telewizji
wyglądaliście cudownie. Od razu widać, jak jesteście w sobie zakochani!
Próbowali na siebie nie patrzeć, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Doskonała robota, Mike - pochwalił bratanka Jake. - Taka reklama! Założę się, że
teraz ludzie rzucą się na nasze kosmetyki. Zwłaszcza kobiety będą je kupowały w nadziei, że
może też usidlą swoich szefów.
Erica wzruszyła ramionami.
- Jesteś nietaktowny, a do tego rozumujesz jak prawdziwy wróg kobiet.
Spojrzała na  młodą parę , a w jej oczach błysnęły szmaragdowe ogniki. Erica była
piękna, ale Julia miała wrażenie, że niezupełnie szczera.
- Wybacz mu, proszę, Julio - mówiła dalej melodyjnym głosem. - Nigdy nie umiał się
zachować, gafy to jego specjalność. Wszyscy dobrze wiemy, że nie miałaś potrzeby  usidlać
Michaela. Czasy się zmieniły i kobieta nie potrzebuje mężczyzny, żeby żyć pełnią życia. W
moich czasach było inaczej. Myśmy musiały wychodzić za mąż, ale moje córki...
- Nie przesadzaj, moja droga - sapnął Jake. - Nikt cię do niczego nie zmuszał. Sama
oddałaś się w niewolę i żyłaś w niej jak królowa przez wiele lat. Fałszujesz własną przeszłość,
a to nieładnie.
Erica spojrzała na męża wzrokiem bazyliszka. Julia zesztywniała. Zaraz zaczną się
kłócić i rozpęta się awantura. Instynktownie postąpiła w stronę Michaela, jakby chciała u
niego szukać ochrony. Wyczuł to i postanowił interweniować.
- Jak wiecie, podarowałem Julii pierścionek Kate - oświadczył i na dowód uniósł dłoń
 narzeczonej , pokazujÄ…c wielki rubin.
Zebrani uciszyli siÄ™.
- Tak, to pierścionek mamy - przyznał cicho Jake. - Pamiętam, jak go nosiła.
- Szkoda, że nie ma jej tutaj i nie może się cieszyć twoim szczęściem, synu -
zawtórował mu Nate.
Kłótnia była zażegnana. Bracia przez chwilę milczeli, pogrążeni we wspomnieniach.
- Przyrzekam, że nic mu się nie stanie - rzekła z wahaniem Julia. - Będę o niego
bardzo dbała.
- Wiem, kochanie. - Michael niechętnie puścił jej rękę i spojrzał na obecną w pokoju
rodzinę. - Julia tak się boi, że coś mu się stanie, że nie chce go na noc zabierać do domu.
Nie dodał nic więcej, ale pomyślał, że jeśli upór Julii pod tym względem nie zmaleje,
będzie musiał kazać Sterlingowi dopisać do aneksu punkt zwalniający ją z finansowej
odpowiedzialności za pierścionek. Ta myśl przypomniała mu wczorajsze spotkanie z
adwokatem. Foster jakoś dziwnie się zachowywał; był zniecierpliwiony i złośliwy i
napomknął coś o  hipokrytach, którzy uważają się za szczyt uczciwości, a tak naprawdę są
pokręceni i mają manię prześladowczą . Nie powiedział tego wprost, lecz Michael odniósł
nieprzyjemne wrażenie, że adwokat ma na myśli właśnie jego.
- Wszystkie kobiety boją się o swoje klejnoty - oświadczyła Erica. - To normalne.
Wystarczy dobre zabezpieczenie i po kłopocie. A co ty masz, Julio? Sejf czy kamery? Dobrze
zamaskowany sejf i sprawna agencja ochrony w zupełności wystarczą.
Julia spojrzała na nią bez mrugnięcia powieką.
- Mamy z koleżankami w korytarzu kij bejsbolowy - wyjaśniła. - Jak dotąd nigdy nie
był potrzebny.
Poczuła na sobie wzrok całej rodziny i zachwiała się. Nie spodziewała się aż takiej
reakcji.
- Dlatego wolę, żeby pierścionek w nocy znajdował się u Michaela - dodała szybko. -
U niego jest bezpieczny.
Barbara nie spuszczała z niej przerażonych oczu.
- Ale chodzi o ciebie, kochanie! Kij bejsbolowy to nie jest najlepsze zabezpieczenie.
Przecież nie martwimy się o pierścionek, tylko o ciebie! Nate spojrzał na syna.
- Barbara ma rację. Nie możesz pozwolić, żeby twoja narzeczona tak się narażała.
- Mogą ją przecież porwać! - ryknął Jake. - To bardzo łakomy kąsek!
Zupełnie jakby ziemia zatrzęsła się jej pod nogami.
- Nikt mnie nie porwie - odezwała się cicho. - Po co miałby to robić? Mieszkam w
bardzo bezpiecznej okolicy, tuż przy campusie, niedaleko...
Urwała, bo teraz zaczęli mówić wszyscy równocześnie. Zupełnie jakby oświadczyła,
że mieszka na terenie murzyńskiego getta.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że mój syn będzie tak lekkomyślny, żeby pokazywać
swoją narzeczoną w telewizji i nie zapewnić jej bezpieczeństwa - oświadczył Nate.
Brat nieoczekiwanie całkowicie go poparł.
- Każdy bandyta w mieście może w każdej chwili zdobyć jej adres i zaczaić się na nią!
- zagrzmiał Jake.
- Czy ktoś cię śledził, kiedy jechałaś dziś do pracy? - spytał Nate tonem zawodowego
detektywa.
- Nie wiem. Autobus był zatłoczony, nic nie widziałam - szepnęła Julia.
- Ona jechała autobusem! - zawołała Erica. - Przecież to strasznie niebezpieczne!
Julia zrozumiała, że ma do czynienia z tym, co w psychologii społecznej nazywa się
nieporozumieniem kulturowym. Ludzie należący do różnych kręgów kulturowych zupełnie
inaczej pojmujÄ… te same zjawiska. To, co dla jednych jest bezpieczne i zwyczajne, drugim
może się wydawać obce i grozne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl