[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzystywał kobiet. W każdym razie nie seksualnie. Louisy też nie chciał wykorzystać. Jeśli zo-
stanie jego żoną, spełni jej każde życzenie. No, z wyjątkiem szóstki dzieci.
- Co teraz zamierzasz? - zagadnÄ…Å‚ brata.
- Jak wspomniałem, mam kapitalny pomysł. To pewniak. Potrzeba mi tylko trochę szma-
lu, żeby to uruchomić.
Nie powiedział tego, lecz Garrett doskonale wiedział, co Ian zamierza. Oszczędzi mu za-
chodu.
- Nie patrz na mnie. Straciłem już wystarczająco dużo kasy na te twoje pewniaki.
Ian wzruszył ramionami.
- Twoja strata.
Ian skończył jeść. Z trudem powstrzymał się przed wylizaniem talerza.
L R
T
- Było pyszne. Najlepsza wyżerka od tygodni.
- Domyślam się, że nie masz gdzie się zatrzymać.
- W parku jest bardzo wygodna Å‚awka.
- Jeśli chcesz, możesz skorzystać z gościnnej sypialni. Na jedną noc - dodał z naciskiem.
- Liczę, że zostawisz ją w takim stanie, w jakim zastałeś.
- Nawet pościelę łóżko.
- Dobra, idę spać - podsumował Garrett.
- Już? Myślałem, że posiedzimy, pogadamy.
- Jestem umówiony na wczesne śniadanie.
- Pracujesz w sobotÄ™?
- Czasami też w niedzielę. - Dla Iana, który zawsze migał się od roboty, to było nie do
pojęcia. - Zmiało korzystaj z lodówki. Mam telewizję satelitarną, może chcesz coś obejrzeć. Do
zobaczenia rano.
- Do zobaczenia rano - powtórzył Ian za odchodzącym Garrettem.
Gdy o szóstej rano Garrett wstał z łóżka, Iana już nie było. Zniknął z połową zawartości
barku i samochodem.
Nowa wiadomość pojawiła się w poczcie Louisy póznym sobotnim popołudniem. W
pierwszej chwili była pewna, że to reklama, lecz gdy ujrzała nadawcę - P.L. - serce jej zamarło.
To nie może być zbieg okoliczności. To musi być on.
Nie, tylko nie teraz. Wszystko zaczęło się tak pięknie układać. Mejl był krótki.
Stęskniłaś się za mną, Księżniczko?
Tym razem żadnych rymowanek czy grózb, mimo to poczuła zimne ciarki na plecach.
Zaraz wybuchnie panika, wprowadzą stan gotowości. W rezultacie szanse na opuszczenie pała-
cu i normalną randkę z Garrettem spadną do zera. Dlaczego Piernikowy Ludzik odezwał się
akurat teraz?
Sięgnęła po telefon, żeby powiadomić ochronę, gdy jej wzrok padł na datę wysłania mej-
la. Wczoraj rano. Nie sprawdza poczty codziennie, ale bracia tak. Gdyby coÅ› dostali, pewnie by
o tym usłyszała. Czyżby prześladowca napisał tylko do niej? Jeśli tak, to czemu właśnie teraz,
kiedy zaczęła spotykać się z Garrettem? Czy to przypadek?
Co zrobić? List nie zawiera pogróżek. Jedynie przypomina, że są obserwowani. Gdyby
ten człowiek chciał wyrządzić krzywdę komuś z rodziny, to chyba już by to zrobił. Trzymała
palec nad klawiszem kasującym, rozważając różne możliwości. Jeśli rodzeństwo też dostało
L R
T
tego mejla, skłamie, że niechcący go skasowała, bo uznała za spam. Nie lubiła oszukiwać, lecz
teraz stawką była jej przyszłość. Jej układ z Garrettem to przeznaczenie, lecz trzeba spojrzeć
prawdzie w oczy. Czy Garrett będzie chciał zdobywać kobietę, która nawet nie może opuścić
domu?
Skasowała wiadomość, obiecując sobie w duchu, że jeśli Piernikowy Ludzik znów do
niej napisze, poinformuje o tym rodzinę. Na razie to będzie jej tajemnica.
ROZDZIAA SZÓSTY
Poranne spotkanie skończyło się w południe. Garrett właśnie jechał firmową limuzyną do
klubu, by zagrać z Wesem w squasha, gdy policja powiadomiła go, że jego samochód uległ
wypadkowi. Widać Ianowi tak się śpieszyło, że stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w
drzewo.
- Został mocno poturbowany - mówił policjant - ale gdy zabierała go karetka, był w pełni
świadomy.
Garrett odetchnął. Dobrze, że tylko na tym się skończyło.
- Powiedział, jak to się stało?
- Zjechał na bok, bo pies wyskoczył mu przed maskę. Wtedy stracił panowanie nad sa-
mochodem.
Ian zawsze kochał zwierzęta, zwłaszcza psy, więc to tłumaczenie miało ręce i nogi.
Bał się, co usłyszy, zadając kolejne pytanie.
- Był pod wpływem alkoholu?
- W pierwszej chwili tak podejrzewaliśmy. W samochodzie było kilkanaście stłuczonych
butelek. Same drogie napitki.
Jakbym nie wiedział, ponuro pomyślał Garrett.
- Zarzekał się, że niczego nie pił. Czekamy na wyniki badań. Musiał niezle grzać. Przy-
kro mi to mówić, ale samochód nadaje się do kasacji.
To nie pierwszy samochód rozbity przez Iana. Ani ostatni. Zresztą Garrett nawet nie li-
czył, że go odzyska. Nie zgłosiłby kradzieży, a Ian prędzej czy pózniej by go sprzedał. Teraz
przynajmniej dostanie pieniądze z ubezpieczenia, a Ian poniesie konsekwencje swego postępo-
wania.
L R
T
Polecił kierowcy, żeby zawiózł go do szpitala. Zadzwonił do Wesa i odwołał spotkanie.
Miał nadzieję, że informacja o wypadku nie przedostanie się do prasy, a jeśli już, to nie poda-
dzą nazwisk. Spotykał się z księżniczką, wolał unikać skandali. Wprawdzie w żaden sposób nie
był odpowiedzialny za poczynania brata, jednak z doświadczenia wiedział, że arystokraci mają
swoisty sposób oceny sytuacji.
Niepotrzebnie uległ bratu. Powinien posłuchać intuicji i zamknąć Ianowi drzwi przed no-
sem. Może to podziałałoby na brata jak zimny prysznic.
Ian leżał na drugim piętrze, w sali przy stanowisku pielęgniarek. Garrett otworzył drzwi i
zatrzymał się zaskoczony. Przypuszczał, że brat wiele nie ucierpiał poza kilkoma guzami i si-
niakami, lecz było o wiele gorzej.
Spuchnięta, posiniaczona twarz, złamany nos, podbite oczy. Zabandażowana prawa ręka
i dłoń, na obu ramionach skaleczenia i rozcięcia. Pewnie od roztrzaskanych butelek, domyślił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl