[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jemności. Zupełnie naga pod białym szlafrokiem szła na aromaterapię albo bicze wodne.
Musiała chwilę poczekać, usiadła więc i sięgnęła po leżące na stoliku pisma. Kilka było
po angielsku, między innymi amerykański magazyn dla pań.
Zaczęła przerzucać jego strony, aż nagle zamarła. Miała przed sobą zdjęcie
uśmiechniętego Aleksieja i... jakiejś pięknej kobiety. Po chwili, kiedy już złapała oddech,
przeczytała:  Czy Aleksiej Raniajewski, lat dwadzieścia dziewięć, rosyjski oligarcha i
playboy, traktuje poważnie swoją najnowszą partnerkę, znaną modelkę Tarę Mills, lat
dwadzieścia trzy? Sądząc po ilości brylantów na jej szyi, raczej tak...".
To nie te głupie słowa dotknęły ją najbardziej, ale realność przeszłości Aleksieja,
która nagle wyszczerzyła do niej zęby. Czyli chodził z Tarą Mills? Maisy odłożyła ma-
gazyn i powiedziała sobie w duchu, że musi się uspokoić.
Cała sprawa nie dawała jej spokoju. Sięgnęła po inny, znacznie starszy magazyn, a
potem po kolejny. W większości znalazła zdjęcia Aleksieja z coraz to innymi kobietami.
Wszystkie były piękne, wysokie i chude, blondynki, brunetki...
A ona będzie tą rudą. Sam jej to powiedział.
Teraz zrozumiała, dlaczego media tak bardzo interesują się Aleksiejem. Był bardzo
bogaty, przystojny i przyciągał niczym magnes piękne i sławne kobiety. A ona nie była
ani piękna, ani sławna. Oczami duszy już widziała te nagłówki:  Aleksiej Raniajewski,
lat dwadzieścia dziewięć, zniżył się do tego, żeby chodzić z naiwną rudą nianią". Ta nia-
nia oczywiście w najlepszym przypadku...
Odłożyła kolejne pismo i zapatrzyła się w przestrzeń. Jak to się stało, że znalazła
siÄ™ w takiej sytuacji?
Maisy wróciła do domu.
R
L
T
Kiedy Aleksiej dowiedział się o tym, zakończył wideokonferencję, pozostawiając
zdumionemu Carlowi podsumowanie i ustalenie terminu następnej, a sam natomiast
zszedł na dół. Zastał Maisy w holu z torbami.
- Brawo. Wykupiłaś wszystko na Wybrzeżu Amalfitańskim! - Zatrzymał się na
ostatnim stopniu schodów.
Maisy uniosła głowę i przez moment patrzyła na niego tak, jakby widziała go po
raz pierwszy w życiu. Następnie na jej ustach pojawił się sztuczny uśmiech.
- Powinnam być zmęczona, ale wcale nie jestem. Doskonale się bawiłam.
Najwyrazniej udawała i Aleksiej czekał na jej pierwsze szczere słowa. Ale nie pa-
dły. Wzięła część toreb, a pozostałe pomógł jej nieść Andriej, który się nią dzisiaj zaj-
mował. Aleksiej pomyślał, że wcale nie podoba mu się sposób, w jaki patrzy na Maisy.
Wskazał ręką schody, a ona ruszyła przodem, dzięki czemu mógł obserwować jej
kształtne pośladki.
- Zmieniłem ci pokój, sołnce - oznajmił, kiedy dotarli na piętro.
Obróciła się i popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Nie wiedziałem, że jest tak mały - dodał. - Będziesz teraz w apartamencie obok
mojego.
- Oo! - Miała taką minę, jakby chciała jeszcze coś dodać.
- Ale będziesz oczywiście spać u mnie...
Zauważył, że mocniej ścisnęła torby.
- Czy ci to przeszkadza?
- Nie - odparła sztywno.
Wyglądało jednak na to, że znowu nie jest szczera. Aleksiej nie rozumiał, o co
chodzi tej dziewczynie.
Maisy ruszyła przed siebie. Chciała jak najszybciej znalezć się w swoim - jakim-
kolwiek - pokoju i zamknąć za sobą drzwi. Ale oczywiście Aleksiej wszedł do środka, a
ona nie miała pojęcia, co robić, by nie pokazać mu, jak bardzo jest zazdrosna.
- Mogłabym zostać sama? - spytała cicho.
- Przecież nie widziałem cię cały dzień. Rozejrzyj się. Powiedz, jak ci się tu podo-
ba.
R
L
T
Cała jedna ściana w pokoju była przeszklona i miała wyjście na taras. Rozciągał się
stąd wspaniały widok. Jednak Maisy obróciła się tyłem do morza i zaczęła ustawiać pa-
kunki na łóżku. Andriej pojawił się po chwili, postawił obok swoje i zniknął niczym
duch, wyczuwając napiętą atmosferę.
- Och, widzę, że postanowiłaś wymienić całą garderobę...
Pokręciła głową.
- Nie, kupiłam tylko kilka sukienek. Mieliśmy jechać do Paryża. Tu jest zdecydo-
wanie cieplej. Dobrze bawiliście się z Kostią?
Aleksiej wykrzywił usta w uśmiechu i Maisy zrozumiała, że jej dziwne zachowanie
ma na niego wpływ. Zaraz też ruszył w jej stronę, nie kryjąc swoich intencji. Pomyślała,
że jeśli jej teraz dotknie, to znowu dostanie w twarz.
- Jak najbardziej - odparł.
- Kupiłam mu ogrodniczki i śliczną piżamę w misie. - Wyciągnęła torbę w jego
stronę, chcąc się od niego w ten sposób odgrodzić.
Jednak Aleksiej sięgnął po inny pakunek i ze zgrozą zdała sobie sprawę z tego, że
jest to bielizna. Zapewne poznał nazwę firmy... Nie chciała, żeby widział te rzeczy. Ku-
piła je jeszcze przed wizytą w spa, gdy była pełna ciepłych uczuć.
- Nie, to moje - rzuciła, ale było za pózno.
- Koniecznie chcę zobaczyć te rzeczy. Chyba nie kupiłaś ich tylko dla siebie?
Z tymi słowami wyrzucił wszystkie fatałaszki na pościel. Szczególnie spodobała
mu się łososiowa koszulka z koronkami. Maisy nie mogła udawać, że nie dokonała tych
zakupów z myślą o nim. Musiał też przyznać, że miała dobry gust. Nie przesadzała z ni-
czym i potrafiła stworzyć własny, niepowtarzalny styl.
- O, ta jest bardzo ładna. - Wziął koszulkę do ręki.
- Niestety, nie mają takich w twoim rozmiarze - rzuciła cierpko, po czym mu ją
wyrwała. - Nie kupowałam tego dla ciebie, tylko dla siebie.
Gniew sprawiał, że wydawała się jeszcze piękniejsza. Wcale mu to nie przeszka-
dzało. Być może dzięki temu ich nocne igraszki staną się jeszcze bardziej namiętne.
- Włóż to na noc - polecił.
Maisy zmarszczyła brwi.
R
L
T
- Czy to rozkaz, czy prośba?
- I rozpuść włosy - dodał, nie zwracając uwagi na jej pytanie.
Wciągnął głęboko powietrze do płuc. Nie mógł się powstrzymać. Maisy pachniała
drzewem sandałowym, bergamotką oraz czymś jeszcze, co trudno mu było określić.
Już otworzyła usta, by powiedzieć mu, co o tym wszystkim myśli, ale on połasko-
tał jej nos jej własnymi włosami.
- Nie bądz taka ponura. Przecież to tylko seks.
No tak, ale nie był z nią do końca szczery. Najpierw okazało się, że chce jej dać
pieniądze, a pózniej dowiedziała się o kobietach. Była zbyt dumna, by atakować go z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl