[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej pewności. Ma swoje powody. Zrobię wszystko, żeby ją chronić.
- Nie chcę, żebyś stał mi nad głową.
Na chwilę w jego oczach zabłysło rozbawienie.
- Każdą rzecz można robić na dwa sposoby, Callie. Albo ułatwiać sobie życie, albo
utrudniać.
- Czyli albo będzie tak, jak ty chcesz, albo utrudnisz mi życie?
- Mam połowę udziałów w twojej firmie. Możemy nawzajem utrudnić sobie życie.
Tylko nie bardzo wiem, po co mielibyśmy to robić. Ty masz wsparcie cichego wspólni-
ka, a ja...
- Kontrolę. Możliwość nacisku.
- Właśnie. Teraz chcę od ciebie informacji. Jeśli mi ją dasz, usunę się w cień i zo-
stawię wszystko w twoich rękach.
- Co chcesz wiedzieć?
- Trochę za późno na należytą staranność, ale chcę lepiej poznać firmę, w którą za-
inwestowałem. Może zaczniemy od wyników finansowych?
Odmowa nie miała sensu. Z zaciśniętymi ustami Callie podeszła do regału, wyjęła
z niego segregator i podała go Nickowi. Miała nadzieję, że dzięki temu uwolni się od
niego i wreszcie pomyśli co dalej.
- Możesz dać mi wyniki z ostatnich pięciu lat - rzucił niedbałym tonem, jakby cho-
dziło o drugą filiżankę kawy.
- Działamy od pięciu lat. - Callie nie umiała powstrzymać irytacji.
- To nawet lepiej.
W milczeniu spełniła jego prośbę, postanawiając, że zaraz po jego wyjściu za-
dzwoni do prawnika z pytaniem, jak wybrnąć z tej sytuacji.
- Mogę tu popracować? - spytał.
- Wykluczone. Mam spotkania.
Patrzył na nią irytująco spokojnym wzrokiem.
- Wspólna praca mogłaby nam sprawić wiele radości, Callie.
- Nie będziemy razem pracować. Ani się cieszyć. Weź raporty i wyjdź.
- Nie przedstawisz mnie naszym pracownikom?
- Nie dzisiaj. - Przeraziła ją ta perspektywa.
Rozległ się dźwięk telefonu sygnalizujący rozmowę wewnętrzną. Callie podniosła
słuchawkę.
- Pan Keane z firmy raftingowej - oznajmiła Shannon.
- Za chwilę będę wolna. - Odwróciła się do Nicka i wskazała mu drzwi. - Teraz
wyjdź. Jestem zajęta. Zadzwoń, jeśli będziesz miał pytania.
- Może powinnaś dać mi numer do domu?
- Naprawdę jeszcze go nie masz?
Tym razem nie zdołał ukryć rozbawienia. Nie zdziwiłaby się, gdyby miał całe jej
dossier. Być może wiedział nawet, co jada na śniadanie i jaką nosi bieliznę. Drobna po-
prawka: to drugie wiedział na pewno. Sama mu ułatwiła zdobycie tej informacji.
- Odezwę się jeszcze - powiedział, kierując się ku drzwiom.
Postąpiła kilka kroków za nim.
- Póki będę osiągać dobre wyniki, ty się do Ivy Cottage nie mieszasz, tak? - Po-
trzebowała tego zapewnienia. Nie przejęła się koniecznością unikania kontaktów z Jaso-
nem i Melody. Obawiała się regularnych spotkań z Nickiem. Udawanie, że nic się mię-
dzy nimi nie wydarzyło, negowanie odczuwanego pociągu do Nicka byłoby męką.
Zatrzymał się i odwrócił w jej stronę.
- Obiecuję, że tak.
- Mam polegać tylko na twoim słowie?
- Nie masz innego wyjścia.
- Marne pocieszenie. - Potrząsnęła głową. Powoli docierała do niej świadomość te-
go, co wydarzyło się z jej firmą, a w konsekwencji z jej życiem.
Twarz mu złagodniała.
- Ja dotrzymuję słowa, Callie. Wierz albo nie, ale mam swój biznes. Moja korpora-
cja jest dla mnie o wiele ważniejsza niż to. - Wskazał trzymane w ręku raporty.
Stała na tyle blisko, że mogła chwycić go za klapy drogiej marynarki i potrząsnąć
nim. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl