[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w jaskini, skazując na śmierć, ale nie nadszedł jeszcze czas,
żebyś zajął moje miejsce, jak planowałeś.
Głos księcia był surowy, ale Isa zdawała sobie sprawę, że
świadomie prowokuje Talbota. Nagle twarz Talbota
wykrzywił gniew.
- Jak, do diabła, wydostałeś się stamtąd? - prychnął
patrząc na księcia. - Jeśli zdradził mnie jeden z moich ludzi,
przysięgam, że go zabiję.
- Może ci się to nie udać, jak nie udało ci się zabić mnie.
Talbot, żądam wyjaśnienia, zanim oddam cię w ręce szeryfa i
oskarżę o usiłowanie zabójstwa.
- Nie ośmielisz się! - krzyknął Talbot. - Zaprzeczę
wszystkiemu!
- Tego się obawiałem, ale mam kilku świadków którzy
dopilnują, żebyś nie uniknął kary za popełnione przestępstwo.
Talbot spojrzał na niego dziko i wsunął rękę do kieszeni.
Przewidując, że chce zabić księcia, Isa szybko stanęła
przed ukochanym. Zanim jednak Talbot wyciągnął broń z
kieszeni, Harry przyłożył wylot lufy swego rewolweru do jego
pleców, mówiąc dobitnie:
- Jeśli spróbujesz użyć broni, zabiję cię! Jak osaczony
szczur Talbot odwrócił się nagle, odepchnął Harry'ego prawą
ręką, w której trzymał rewolwer a drugą mocno uderzył go w
brzuch.
Rewolwer Harry'ego wypalił, kula trafiła w sufit, on zaś
tylko schylił się gwałtownie.
Pomimo usiłowań księcia, by zatrzymać kuzyna, ten
dopadł drzwi, otworzył je i Isa usłyszała jego szybkie kroki na
korytarzu.
Wszystko zdarzyło się tak błyskawicznie, że książę,
niepokojąc się o Harry'ego, stanął, by zobaczyć, czy
przyjacielowi nic się nie stało, zamiast biec za uciekającym.
- Zatrzymaj go - wyszeptał Harry z bólem w glosie.
Książę posłuchał go. ale kiedy dopadł korytarza, a Isa
wybiegła za nim, zobaczyli tylko plecy Talbota. Znikał za
szerokÄ… klatkÄ… schodowÄ… prowadzÄ…cÄ… do frontowych drzwi.
Gdy książę dotarł tam z Isą, stał tam jedynie bardzo
zdziwiony lokaj. Powiedział im, że biegnący pan skierował się
w stronÄ™ zatoki.
Książę zastanawiał się nad dalszymi krokami, gdy
nadszedł Harry. - Nic ci się nie stało? - spytał książę.
- Przeżyję to - powiedział krzywiąc usta.
- Pobiegł do zatoki.
- Niewątpliwie chce się zobaczyć z wczorajszymi
pomocnikami - posępnie zauważył Harry. W tym momencie
podeszli do nich Donald i Andrew ze strzelbami w rękach. -
Biegnijcie za panem Talbotem - rozkazał Harry - Dogońcie go
i nie pozwólcie mu uciec.
Skinęli głowami, że doskonale zrozumieli, i szybko
ubiegli przez ogród, najkrótszą drogą do zatoki.
Książę, Isa i Harry bez słowa podążyli za nimi.
Minęli wypielęgnowany ogród, na końcu którego
znajdował się płot. Sięgał prawie do brzegu wzniesienia
skalnego na wprost położonej niżej zatoki.
Gdy znalezli się w miejscu, skąd widać było zatokę, Isa
zobaczyła Talbota. Rozmawiał z Anglikiem i dwoma ludzmi,
którzy ich wczoraj związali. Naprzeciw nich biegli w dół do
zatoki po niebezpiecznej stromej ścieżce skalnej Donald i
Andrew.
Talbot zobaczył ich.
Spojrzał wściekle i wraz z pozostałymi trzema
mężczyznami ruszył w dół po żelaznej drabinie do czekającej
na nich łodzi z wiosłami.
Dwaj rybacy chwycili wiosła, a Talbot z Anglikiem usiedli
przy sterze. Zanim Donald i Andrew zdali sobie sprawÄ™ z
sytuacji i pobiegli wzdłuż wybrzeża, łódz już zbliżała się do
otwartego morza.
Rybacy gorączkowo wiosłowali z dużą wprawą, a każdy
ruch wioseł unosił ich coraz dalej. Już dosięgała otwartego
morza i Isa pomyślała, że Talbot znowu zwyciężył.
Nagle zauważyła, że ich ludzie już są na nabrzeżu;
przyklękli tam i mierzą ze strzelb do łodzi. Książę także
zobaczył te przygotowania.
- Nie! - krzyknął. - Nie strzelać!
Nie mogli go usłyszeć, ale Isa wiedziała, że był wściekły
na myśl, że Talbota, choć jest nikczemnikiem, może zabić
ktoÅ› z jego klanu.
Z obu dubeltówek padły prawie jednocześnie głośne
strzały, jednak mężczyzni nadal wiosłowali.
Talbot i Anglik przy sterze odwrócili głowy, ale żaden nie
upadł.
Isa domyśliła się, że ludzie księcia chybili.
W chwilę pózniej ponownie naładowali broń i znów
zabrzmiały strzały.
Tymczasem łodzią, już daleko na morzu, gwałtownie
podrzucały fale. W nocy wzmógł się wiatr i Morze Północne
się wzburzyło.
Teraz dopiero Isa zauważyła wysokie pieniste fale
rozbijające się na skałach poniżej zamku. Na odgłos trzeciego
strzału ze strzelb Donalda i Andrew pomyślała, że tylko tracą
czas. Talbot uciekł i wkrótce znowu ich zaatakuje.
Ponieważ ciągle jeszcze bała się o księcia, przysunęła się
bliżej i trzymając go za rękę, chciała za wszelką cenę go
ochronić. Zdziwiła się, że nawet nie drgnął.
Nagle zdała sobie sprawę, że obaj z Harrym wpatrują się
w łódz, a natężony wyraz ich twarzy wydał jej się trochę
dziwny. Spojrzała w tamtym kierunku i zrozumiała. Aódz
nachyliła się pod ostrym kątem. Ludzie przestali wiosłować i
skuleni próbowali skryć się przed kulami. Tymczasem Donald
i Andrew strzelali dalej.
Nagle duża fala przelała się nad łodzią wywracając ją i
wszyscy wpadli do morza. Teraz łódkę, już bez ludzi,
częściowo wypełnioną wodą, znosił prąd.
Wiosła oddalały się od trzech mężczyzn i Talbota, którzy
próbowali chwycić się burt łodzi.
Książę i Harry patrzyli bez słowa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl