[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odległości od Ariny, dając jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie jej towarzystwa.
Prezentacje zostały zakończone i wydawało się, że książę ma zamiar opuścić salę. Markiz
skinął na Arinę. Podniosła się natychmiast i gdy znalazła się u jego boku, lady Moraig
również doń podeszła.
 Jakie to uczucie, gdy wraca się do owczarni po tak długiej nieobecności?  spytała.
 Udzielę pani odpowiedzi nieco pózniej  odparł markiz wymijająco.
 Pan wie, że jego ojciec miał plany zjednoczenia naszych klanów w zgodzie i harmonii
 rzekła, ignorując obecność Ariny.
 Tak, słyszałem, że wyraziła pani zgodę na poślubienie mojego brata.
 Biedny łan  powiedziała lady Moraig nieco łagodniejszym tonem.  My oboje
jednak powinniśmy myśleć nie tylko o sobie, ale także o naszym narodzie.
 Oczywiście  zgodził się markiz.  I cieszę się z góry na to, że przedstawię moją żonę
McNainom.
Jego odpowiedz usunęła uśmiech z ust kobiety, która przez moment mierzyła Arinę
twardym spoj-
rzeniem. Doszli do drzwi i lady Moraig nie podążyła za prowadzącym do salonu księciem,
tylko zeszła schodami na dół. Arina wyczuwała jej gniew i złość niemal tak mocno, jakby
Szkotka wyraziła je w gwałtownych słowach.
 Przykro mi... że tak się zachowała  rzekła do markiza cicho, by tylko on mógł ją
słyszeć.
 Jestem ci wdzięczny.
Ich oczy spotkały się i Arina wiedziała, że choć lady Moraig jest w pewien sposób
pociągająca, nie wytrzymuje porównania z pięknymi damami, za którymi wedle opowieści
Champkinsa szalał markiz.
Weszli do salonu. Znalezli się w otoczeniu bliskich krewnych księcia i Arina nie miała już
możliwości zamienić z nim więcej słowa. Byli wśród nich kuzynowie oraz mieszkające w
pobliżu starsze kobiety. Młodzi wpatrywali się w markiza szeroko otwartymi oczami, przy
czym chłopcy ż uznaniem oceniali modny strój, dziewczęta zaś wyraznie zafascynowane
były jego urodą.
Książę przerwał wreszcie sztywną nieco i wymuszoną rozmowę.
 Chcę pomówić z tobą na osobności  zwrócił się do syna groznym tonem. 
Przejdzmy do biblioteki.
 Tak jest, ojcze  odparł markiz  ale najpierw odprowadzę Arinę do sypialni, żeby
mogła odpocząć przed kolacją.
 Domyślam się, że wiesz, gdzie śpicie rzekł
książę krótko.
 Naturalnie  przytaknął markiz. Znalezli się w długim korytarzu za salonem
i Arina odetchnęła z ulgą. Ostatnia godzina, kiedy robiła co mogła, aby uwolnić się od
ciekawskich pytań kobiet, stanowiła dla niej ciężką próbę i dziewczyna czuła się
straszliwie zmęczona. Markiz otworzył drzwi i weszli do wielkiego pięknego pokoju z
dużym łożem na rzezbionych nogach. Otwarte palenisko było tak ogromne, że można było
na nim palić balami. Arina oglądała wszystko z zaciekawieniem. Przez wychodzące na
ogrody okna widać było morze. Na dywanie leżał chodnik ze skór żbików. Pokój
urządzony był z surową majestatyczną prostotą.
Markiz zamknÄ…Å‚ drzwi.
 Muszę ci pogratulować  powiedział.  Zwietnie poradziłaś sobie w tej trudnej
sytuacji.
 Naprawdę tak uważasz?  spytała.  Tak się bałam, żeby cię nie zawieść.
 Uratowałaś mnie!
 Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie pragniesz... poślubić łady Moraig  powiedziała
Arina cicho.  A jednocześnie myślę, że twój ojciec mnie... nienawidzi!
 Niemniej jednak wierzy w to, że jesteś moją żoną, a na to nic nie może poradzić.
 Lady Moraig była również bardzo... zagniewana  mówiła dalej Arina.  Czy to
oznacza, że nienawiść między waszymi klanami rozgorzeje na nowo i znowu... zaczniecie
ze sobą walczyć?
Jej przygnębienie było tak widoczne, że markiz musiał się roześmiać.
 Oczywiście, że nie  rzekl  Jesteśmy teraz znacznie bardziej cywilizowani niż
kiedyś. Z pewnością starszyzna obu klanów wkrótce będzić odnosić się do siebie
nawzajem z szacunkiem i ludzie będą się zachowywać jak istoty ludzkie, a nie jak
barbarzyńcy.
 Może lepiej byłoby dla wszystkich... gdybyś ją... poślubił.
 Prędzej umrę!  odrzekł markiz ostro.  Odpocznij teraz i przygotuj się na bardzo
oficjalną kolację. Ojciec spożywa ją z wielką pompą.
Wyszedł z pokoju i natychmiast, jakby tylko na to czekały, dwie pokojówki pospieszyły,
aby pomóc Arinie w rozbieraniu się.
Markiz wracał znad rzeki do zamku. Szedł na skróty przez nie rozkwitłe jeszcze wrzosy,
myśląc z zadowoleniem, że ma się czym pochwalić. Od rana złowił cztery łososie, mimo
że nie trzymał wędki w ręce od czasu, gdy miał dwanaście lat.
Dwóch giermków niosło za nim ryby, oszczep do polowania i wędkę, a on kroczył szybko
przodem,
niecierpliwie czekając na pochwalenie się przed Ariną własną zręcznością. Jutro namówi
ją do pójścia nad rzekę i nauczy łowienia ryb. Z pewnością jej się to spodoba.
Był mile zdziwiony, jak Arina przystosowała się do życia na zamku. Jej sposób bycia w
nikim nie budził sprzeciwu, nawet w księciu. Widać było, że Szkocja podoba jej się tak
samo jak jemu.
Szedł teraz w stronę zamku myśląc, że to jego dom. Wbrew wcześniejszym
przewidywaniom, że każdą chwilę w nim spędzoną przepełniać będzie uczucie nienawiści, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl