[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyglÄ…dali na bardzo z siebie zadowolonych.
- A więc to zmowa! - zrozumiała wreszcie Chloe. -A już myślałam,
że nigdy nie dożyję tej chwili, gdy się porozumiecie.
Obaj mężczyzni wyglądali na trochę zawstydzonych.
- Więc co ty na to? - Thad jako pierwszy wreszcie ochłonął.
Chloe po prostu rozłożyła ręce. Z trudem ukrywała radość.
- Zdaje się, że wszystko już załatwiliście beze mnie. -Szybko
uporządkowała biurko i wzięła torebkę. - O, nie. Nie możemy pobrać się
jutro. Moja suknia nie jest jeszcze gotowa - dodała, czując, jak łzy
napływają jej do oczu.
~ 110 ~
RS
- O, właśnie - rzekł pastor. - Czyżbym zapomniał ci powiedzieć?
Barbara Halteran zajrzy do nas za pół godziny. Obiecała, że na jutro
suknia będzie gotowa.
- O, tato! - Chloe rzuciła się ojcu na szyję. - Dziękuję. Nawet nie
wiesz, ile to dla mnie znaczy.
- Mam tylko jedną córkę. Skoro masz wyjść za mąż, to chcę, by
wszystko wypadło jak najlepiej.
- Przygotuj się - powiedział wzruszony Thad. - Po przymiarce zaraz
ruszamy do Maryland.
Thad stał zdenerwowany przy ołtarzu i wsłuchiwał się w grę
organów. Im szybciej będzie po wszystkim, tym lepiej. Chciał włożyć
obrączkę na palec Chloe, zanim ktoś zdąży jej wszystko wyperswadować.
Bał się, że mogłaby zmienić zdanie.
%7łycie bez niej wydawało mu się niemożliwe. Od dnia, kiedy się
poznali, nie spojrzał na inną kobietę. Nie było to tylko zauroczenie
fizyczne, choć i ono odgrywało istotną rolę. Podobało mu się, że Chloe go
broni, delikatność, z jaką traktowała jego matkę, a przede wszystkim to, że
w niego wierzyła - całkowicie i bez wątpliwości. Wzbogacała jego życie i
wiedział, że nigdy nie pozwoli jej odejść.
Gdyby jeszcze przed trzema miesiącami ktoś powiedział mu, że
będzie stał przed ołtarzem, i to z własnej i nieprzymuszonej woli, tylko by
się roześmiał. Jedno małżeństwo wyleczyło go ze skłonności do takich
związków. Ale potem poznał Chloe.
W tej chwili organista zmienił melodię i Thad spojrzał w stronę
drzwi. Z szeroko otwartymi oczami, jak zahipnotyzowany patrzył na idącą
w jego stronę pannę młodą.
~ 111 ~
RS
Chloe jedną rękę wsunęła pod ramię ojca, drugą trzymała
zamówiony przez Thada bukiet róż. Miała na sobie suknię, w której brała
ślub jej matka - z delikatnej satyny w kolorze kości słoniowej, a na głowie
zwiewny welon. Wyglądała przepięknie.
Jej twarz promieniała radością, ale kiedy Thad ujął jej dłoń, poczuł,
jak drżą jej palce. Kiedy ojciec stanął przed nimi i rozpoczął uroczystość,
Chloe zesztywniała. Thad uśmiechnął się do niej uspokajająco - to miała
być niespodzianka, więc nie mógł jej uprzedzić.
Wszystko poszło szybciej, niż Thad się spodziewał, i po kilku
minutach był już, mężczyzną żonatym. Wsuwając obrączkę na palec
Chloe, o dziwo, pomyślał o swojej matce. Nie mogła tu być, lecz obiecał,
że odwiedzą ją pózniej, żeby zobaczyła suknię Chloe. Potem jeszcze
pocałował swą żonę - żonę! - delikatnie i czułe, bo przecież jej ojciec
patrzył. I to był koniec ceremonii.
Thad bardzo się starał, by ten dzień był pod każdym względem
wyjątkowy. Piękny, stary kościółek zapisany był w rejestrze zabytków i
Chloe tylko przez moment żałowała, że nie może złożyć tej najważniejszej
przysięgi w ich starym kościele. No i jeszcze ojciec.. .Tak spokojny i
uprzejmy wobec Thada. Jeśli nawet nadal czuł niechęć do swego nowego
zięcia, to nie okazywał tego uczucia i znakomicie grał rolę teścia.
Stojąc pośrodku garderoby w apartamencie dla nowożeńców, który
Thad wynajął w pobliskim hotelu, Chloe powoli zdejmowała ślubną
suknię. Nagle dotarło do niej, że wieczorem będzie się kochać z Thadem.
Przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny była zbyt zajęta, by o tym
choćby pomyśleć.
~ 112 ~
RS
Nie, to nie tak. To ona będzie się kochać, a Thad tylko uprawiać
seks. Wiedziała, że tak będzie, a jednak podjęła to ryzyko. Z nadzieją, że
pewnego dnia Thad odwzajemni jej uczucie. Ale na to będzie jeszcze
musiała poczekać.
W głębi duszy wiedziała, że dlatego Thad tak naciskał na szybki
ślub, bo nie mógł się już tego seksu doczekać. Przez cały dzień udawała,
że jest inaczej, ale była pewna, że gdyby nie odmówiła pójścia z nim do
łóżka, nigdy by się z nią nie ożenił. Trochę to zakłócało jej szczęście, ale
musiała przyznać, że nie interesują jej motywy postępowania Thada. Wy-
szłaby za niego nawet w Las Vegas, gdyby ją o to poprosił. Kocha go i
tylko to siÄ™ teraz liczy.
Od tej chwili, zgodnie z prawem obowiÄ…zujÄ…cym w stanie Maryland i
złożoną przed ojcem przysięgą, jest z nim związana. Na zawsze.
- Chloe? Pomóc ci może zdjąć suknię? - odezwał się zza drzwi Thad.
Obawiała się trochę tego, co za chwilę miało nadejść, ale jeszcze
bardziej bała się zostać sama z takimi myślami. Wpuściła więc swego
męża do środka.
Nadal był ubrany w ciemne spodnie od garnituru, który miał na sobie
podczas ślubu i potem w restauracji, ale pozbył się krawata, butów i
marynarki. Rozpiął też kilka guzików od koszuli.
- Chodz - szepnął. Podeszła do niego bez wahania.
Pocałował ją, a ona zapomniała o wszystkich swoich obawach. To
był Thad, którego kochała. A cała reszta jakoś się ułoży.
Kiedy oderwał się od niej, oboje ciężko oddychali.
- Obróć się - rzekł.
~ 113 ~
RS
Czuła ciepło jego palców sunących po jej plecach, rozpinających
kolejne guziki sukni. Potem od tyłu wsunął ręce pod cienki materiał,
uwolnił jej piersi i przyciskając ją do siebie,zaczął je wolno pieścić.
Równocześnie całował jej kark i szyję.
Potem wyswobodził ręce i obrócił Chloe z powrotem ku sobie.
Delikatnie zsunął aż na podłogę jej suknię, a potem stanik. Odruchowo, w
geście zawstydzenia, zasłoniła piersi rękami.
Thad uśmiechnął się lekko. Ujął jedną z jej dłoni i uniósł ją do ust.
Metodycznie, jeden po drugim, całował jej palce. Chloe nie miała pojęcia,
że palce to też strefa erogenna. Kiedy jego język pieścił je, zapomniała o
wstydzie. Całym ciałem poddała się tym wilgotnym, gorącym
pieszczotom. Wtedy Thad ujął jej drugą rękę i odsłonił przed sobą ją całą.
Patrzył na nią bez słowa, a ona czuła, jak pali ją jego wzrok. Miała
teraz na sobie tylko mikroskopijne majteczki, koronkowy pas i jedwabne
pończochy. Nigdy w życiu nie czuła się taka naga.
Thad wolno uniósł jej dłonie i położył sobie na piersi; jego ręce zaś
spoczęły na jej biuście.
- Jesteś piękna - szepnął.
Zmrużył oczy i pieścił delikatnie jej sutki, wsłuchując się i wpatrując
w reakcję jej ciała. Gorąco spłynęło przez nią całą i spoczęło między
udami. Kiedy już myślała, że umrze, jeśli Thad czegoś nie zrobi, jego ręce
powędrowały w dół, przez biodra na pośladki i je z kolei zaczęły pieścić.
Potem opadł przed Chloe na kolana i ostrożnie zsunął figi, pas i
pończochy - wolno, jedno po drugim, przez cały czas głaszcząc jej skórę.
Chloe z trudem panowała nad sobą. Thad jakby to wyczuł, bo bez słowa
wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.
~ 114 ~
RS
Położył ją na łóżku i szybko pozbył się koszuli, spodni i skarpetek.
Chloe patrzyła na ten nowy dla siebie spektakl zawstydzona i
zafascynowana jednocześnie. Kiedy został tylko w slipach, które nie były
w stanie ukryć jego reakcji na jej nagość, zawstydzenie zniknęło.
- Pospiesz się - szepnęła nieswoim głosem.
Thad posłusznie zdjął to, co jeszcze ich od siebie dzieliło, i położył
siÄ™ obok niej.
- Dziś nie będzie żadnego pośpiechu.
Pieścił ją wolno, dokładnie, z początku nawet spokojnie. Kiedy jego
ręka spoczęła na jej wzgórku łonowym, a jeden z palców wsunął w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl