[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nadrobić zaległości spowodowane nagłym wyjazdem do Lu-
izjany - wyjaśniła Abby.
- Ale nie widzę tu żadnej wzmianki o kolacji. - Jay po-
pukał palcem w trzymany przez nią notatnik.
- Jakiej kolacji? - zdziwił się Parker.
- Obiecałeś mamie, że zjesz dziś z nami kolację i nie dam
ci spokoju, zanim nie obiecasz, że przyjdziesz - oświadczył
Jay z uporem, jakiego Parker u niego jeszcze nie słyszał.
- W takim razie dopisz kolację o ósmej - Parker zwrócił
siÄ™ do Abby.
- O szóstej - poprawił go brat.
- Na pewno nie zdążę. Przed szóstą są największe korki.
- Dobrze, niech będzie siódma - zgodził się Jay z wyrazną
niechęcią. - Abby, zapraszam cię na kolację do mojej mamy.
Chciałabyś przyjść?
- Ja... nie wiem... - bąkała, spoglądając to na niego, to
na Parkera.
- Posłuchamy tych starych płyt, o których ci wspominałem
- kusił. - Możesz kogoś ze sobą przyprowadzić, na przy-
kład Parkera. Tylko się nie spóznij, dobrze?
85
S
R
Abby była pewna, że Jay tylko żartował z tą kolacją,
ale kwadrans przed szóstą w drzwiach jej gabinetu stanął
Eugene.
- Musimy już wyjeżdżać, panno Monroe. Pan Laird do-
łączy do nas na Kąty Freeway - poinformował szofer.
- Jedz sam, Eugene. Dobrej nocy.
Kierowca wahał się przez chwilę.
- Czy jedzie pani do państwa Lairdów swoim autem?
- O, nie, w ogóle tam się nie wybieram  odparła ze
śmiechem.
- Otrzymałem instrukcje, aby dopilnować, by wyciągnęła
pani pana Lairda ze spotkania i przywiezć was oboje na
kolację do jego matki punktualnie o siódmej wieczorem.
To powiedziawszy, zerknÄ…Å‚ wymownie na zegarek.
Abby nie dała się dłużej prosić. Pokusa uczestnictwa
w kolacji u Lairdów była zbyt wielka, aby zwykła dziewczy-
na z małego miasteczka w Teksasie potrafiła jej się oprzeć.
Poza tym, będzie miała jeszcze jedną okazję przejechać się
limuzynÄ…. WziÄ…wszy to wszystko pod uwagÄ™, szybko spako-
wała notes oraz najnowszą wersję planu następnego dnia
i powędrowała za Eugenem.
Piętnaście minut pózniej myślała, jak przyjemnie jest
tkwić w korku, gdy się siedzi wygodnie w tak luksusowym
pojezdzie. Tak doskonale się czuła, że na moment zapomnia-
ła, iż za niespełna godzinę czeka ją kameralna kolacja z Par-
kerem, Jayem oraz ich matką. O czym będzie z nimi rozma-
wiać? Jak długo będzie mogła kontynuować dyżurny temat
zagranicznych wojaży? A może będą omawiać sprawy służ-
86
S
R
bowe?
W chwili gdy prawie już postanowiła, iż wróci do biurow-
ca Laird Drilling, zadzwonił telefon. Przez moment biła się
z myślami, czy aby powinna go odebrać.
- Limuzyna pana Lairda - powiedziała, podnosząc
w końcu słuchawkę.
- To ty, Abby? - Usłyszała roześmiany głos Jaya. -
Gdzie jesteÅ›?
- Na Katy Freeway. Parkera jeszcze nie ma - poinformo-
wała.
- W takim razie nie ma mowy, żebyście zdążyli na siód-
mą. A może byś tak machnęła ręką na mojego brata i przy-
jechała sama?
- O, nie, nie mogłabym zrobić czegoś takiego - zaopono-
wała.
- Chyba masz rację, ale bardzo bym tego chciał - powie-
dział głębokim głosem.
Pamiętaj, on flirtuje z każdą napotkaną kobietą, ostrzegła
samÄ… siebie Abby.
W rezultacie musiała wręcz wyciągnąć Parkera ze spotka-
nia, jakie właśnie odbywał. Przedstawiwszy się swej odpo-
wiedniczce w Northwestern Drilling Supply, została przez
nią wprowadzona do gabinetu, w którym Parker oraz dwaj
nie znani jej mężczyzni toczyli zaciętą dyskusję.
- Nie podważam argumentu o konieczności podwyższenia
ceny, ale dwunastoprocentowa podwyżka to chyba przesada -
zauważył Parker nieco podniesionym głosem.
Wyraznie tracił już cierpliwość, co zdumiało Abby niepo-
87
S
R
miernie, gdyż przekonana była, że szef ma w sobie niewy-
czerpane jej zasoby.
- Oczywiście możesz wybrać się po zakupy i zapewne
w końcu uda ci się znalezć coś tańszego, ale, o ile wiemy,
zależy ci na czasie - odparł siwowłosy mężczyzna.
Parker zerknÄ…Å‚ na stojÄ…cÄ… w drzwiach Abby, po czym ze-
brawszy rozłożone przed nim dokumenty, wsunął je niedbale
do aktówki.
- Cztery procent - rzucił, podnosząc się z fotela.
- Co to, to nie - pokręcił głową siwowłosy mężczyzna.
- Równie dobrze moglibyśmy oddać ci je za darmo.
- Cztery procent - powtórzył Parker. - Przemyślcie to
jeszcze i jeśli zdecydujecie się przyjąć moją ofertę, przefak-
sujcie mi umowę wstępną do jutra do dziewiątej rano.
%7ładen z mężczyzn nie wstał ze swego miejsca.
- Zaczekaj chwilę, Parker - poprosił nagle jeden z nich.
- UsiÄ…dz, porozmawiajmy.
- Przepraszam, ale jestem umówiony.
Widząc, co się dzieje, Abby wycofała się z niewielkiego
gabinetu, wyrzucając sobie, że w ogóle tam weszła. Skąd jej
przyszło do głowy, żeby przerywać tak ważne spotkanie?
Chwilę pózniej Parker był już przy niej.
- Nie zamierzam na ciebie krzyczeć, więc przestań robić
taką wystraszoną minę - powiedział półgłosem.
- Przepraszam - szepnęła, podążając za nim. - Czułam
się bardzo niezręcznie, przerywając ci.
Jakim cudem zauważył, że jest wystraszona? Przecież
starała się tego po sobie nie pokazywać.
88
S
R
- Przypominanie mi o następnym punkcie planu dnia na-
leży do twoich obowiązków - zauważył. - Poza tym wiedzia-
łem, że zaraz się zjawisz i planowałem przedstawić osta-
teczną ofertę tuż przed wyjściem. Teraz mają całą noc na jej
rozważenie.
Eugene otworzył im drzwi auta. Tym razem Abby usiadła
tyłem do kierunku jazdy, tak by Parker miał dostęp do telefo-
nu i komputera.
- Northwestern uważa, że może zażądać każdej sumy,
a ja zapłacę bez mrugnięcia okiem - ciągnął. - Chciałbym
spotkać się jutro o wpół do dziewiątej z Elkinsem z działu
inwestycji. - Podniósł na nią zdziwione spojrzenie. - Nie
zanotujesz tego?
- Ojej, rzeczywiście - zmieszała się.
W ten sposób spełniło się jej kolejne pragnienie. Zawsze
przecież marzyła o tym, by móc pracować, jeżdżąc elegancką
limuzynÄ….
Przez najbliższy kwadrans Parker wyrzucał z siebie
w tempie karabinu maszynowego kolejne instrukcje oraz po-
lecenia. Abby poczyniła w myślach spostrzeżenie, że kolejną
różnicą, jaka występowała między nim a jego bratem, był
fakt, iż Jay używał limuzyny, by zrobić wrażenie na kobie-
tach, zaś Parker traktował ją jako biuro na kółkach. Próbo-
wała wyobrazić sobie Parkera w roli uwodziciela, jakim był
jego brat, ale poniosła kompletną porażkę. Mężczyzna o jego
wyglądzie i sposobie bycia Jaya byłby niebezpiecznie bliski
ideałowi, a co za tym idzie niesłychanie trudno byłoby mu
się oprzeć...
89
S
R
Przywołała się natychmiast do porządku. Jeśli nie przesta-
nie fantazjować, będzie bardzo rozczarowana i nieszczęśliwa,
kiedy przyjdzie jej powrócić do dawnych obowiązków, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl