[ Pobierz całość w formacie PDF ]

moment.
Jej mąż nigdy dotąd nie przepuścił podobnej okazji!
Zaskoczona, podniosła się i stanęła za nim.
- Jestem twoją żoną - przypomniała, gładząc dłońmi jego plecy.
Mięśnie Deana zdawały się dziwnie napinać pod jej dotykiem. - Nie
wykręcisz się tak łatwo od spełniania obowiązków małżeńskich.
- Nie jesteśmy małżeństwem! - wybuchnął, odwracając się do
niej. - To pomyłka.
55
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Chcesz powiedzieć, że nasz związek jest pomyłką? -
zdenerwowała się Susan.
- Och, nie, nie o tym mówię.
- A może uważasz też, że ta trójka dzieci również jest pomyłką?
- ciągnęła złowieszczym tonem.
- Nigdy wżyciu!
- Tak się składa, że nazywają mnie mamą, a ciebie tatą. Może
więc to one popełniają błąd?
- One tak bardzo kochają swoją nianię, że nazywają cię mamą
na moje polecenie! - wykrzyknÄ…Å‚ z rozpaczÄ….
Patrzyli na siebie w milczeniu, oczy Deana płonęły gniewem.
Susan zadrżała i to wystarczyło, by się opamiętał. Objął ją łagodnie.
- Wybacz mi. Powinienem mieć wciąż na uwadze, przez co
przeszłaś. I nie zapominać, ile dla nas zrobiłaś.
Z ulgą oparła skołataną głowę na jego piersi. Nie byłby tak
rozumiejący i czuły, gdyby nie był jej mężem. - Dean, skąd ten twój
dziwaczny pomysł, że jestem jakąś tam opiekunką do dzieci? -
spytała z żalem. Niepojęte urojenie jej męża wywracało cały ich
poukładany świat do góry nogami.
- Susan, zastanów się. Czy potrafisz sobie przypomnieć
cokolwiek z naszego małżeństwa?
Nadąsana, wysunęła się z jego objęć i odeszła parę kroków
dalej. Przystanęła przy ocienionej grządce obsadzonej konwaliami.
- Wciąż mam potężne luki w pamięci, ale zapewniam cię, że
tego, co najważniejsze, nie zapomniałam. Ani chwil spędzonych
56
Anula
ous
l
a
and
c
s
tylko we dwoje, ani twoich pieszczot i pocałunków, ani tego, że
jesteś zmysłowym, cudownym kochankiem, moim jedynym
mężczyzną. To ty uczyniłeś mnie kobietą, to ty mnie wszystkiego
nauczyłeś. Takich rzeczy nie sposób zapomnieć. Zabierz mnie do
sypialni, a udowodnię ci, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
- Ty się we mnie zakochałaś! - jęknął z nagłym zrozumieniem,
kryjąc twarz w dłoniach. - Biedactwo, siedziałaś w tym wielkim
pustym domu sama z dziećmi, bez przyjaciół, bez nikogo, widywałaś
tylko mnie; A ja nigdy nie pomyślałem o tym, że pewnie czujesz się
samotna. Właściwie nie miałaś wyjścia, musiałaś się we mnie
zadurzyć.
Oczywiście, że nie miałam wyjścia, jak mogłam nie zakochać
się w takim mężczyznie? - szczerze zdziwiła się Susan. - Naprawdę,
wygadujesz dzisiaj straszne dziwactwa. Ale już wiem, jak
rozstrzygniemy nasz spór.
- Jak? - spytał nieufnie.
- Spytamy przy kolacji pana Warbera!
Na jego twarzy odmalowała się taka zgroza, że Susan niemal
wybuchnęła śmiechem.
- Warbera?
- Aha - przytaknęła beztrosko. - Zaprosiłam go, żeby
wynagrodzić mu to, czego się biedak nasłuchał od pani Witherspoon.
Powiedziałam mu, że w takim razie ja was umówię na ten wywiad i
że porozmawiacie sobie spokojnie po kolacji.
57
Anula
ous
l
a
and
c
s
Dean z furią walnął pięścią w mur domu, zdzierając sobie przy
tym naskórek i w ogóle tego nie zauważając.
- A niech to! Zapomniałem ją uprzedzić o telefonie tego padalca
- jęknął, -I co ja mam teraz zrobić?
- Nic. - Pomachała ręką nadbiegającym od strony sadu
dzieciom. - Zjemy sobie razem kolacjÄ™ i poprosimy przy tym pana
Warbera o rozstrzygnięcie naszego sporu. Jeśli potwierdzi, że jestem
panią Radcliffe, nie życzę sobie więcej słyszeć ani słowa na ten
temat. - Weszła na ścieżkę, przystanęła i wdzięcznym ruchem
odwróciła głowę w jego stronę. - Aha, jeszcze jedno, mój drogi
mężu.
- Co takiego?
- Jeśli stwierdzi, że jestem nianią, śpię na stryszku, skąd pewnie
zresztą zabrałeś te stare ubrania. Jeśli jednak powie, że jestem twoją
żoną, to najdalej godzinę po jego wyjściu chcę cię widzieć w naszym
łóżku!
- Aby odpowiedzieć na to pytanie, muszę odwołać się do
faktów - zaczął po namyśle dziennikarz, przypatrując się siedzącym
przy stole osobom poprzez tańczące na czterech wieloramiennych
lichtarzach płomyki. - Tragiczny wypadek, jaki rozegrał się przed
dwoma laty, praktycznie wyklucza możliwość...
Dean spostrzegł, że trzy wesołe buzie posmutniały w jednej
chwili. Musiałby być nieczułym potworem, a nie ojcem, żeby
zgodzić się na dyskutowanie przy nich o śmierci ich matki.
- Nie życzę sobie poruszania tego tematu - oznajmił stanowczo.
58
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Nie chodzi więc o dotarcie do prawdy, tylko o prowadzenie
gry? - spytał Warber.
- Wyłącznie o to pierwsze - zapewniła go Susan. - Po prostu
chcemy, żeby pan rozstrzygnął, które z nas dwojga padło ofiarą
jakiegoś dziwnego urojenia, ja czy mój mąż.
- Tak, mnie również zależy na tym, by Susan poznała prawdę.
Wolałbym jednak oszczędzić przy tym moim dzieciom przykrych
wspomnień - wyjaśnił Dean.
Warber pokiwał głową i powiódł zamyślonym spojrzeniem po
wpatrujących się weń z napięciem pięciu osobach.
- Teraz rozumiem. W takim razie ja, Sherlock Holmes,
przystępuję do badania sprawy. Zacznę od włożenia mojej słynnej
czapki.
Dzieci zapiszczały z uciechy, gdy udawał, że wkłada coś na
głowę. Susan roześmiała się serdecznie i nawet po ustach Deana
przemknął leciutki uśmiech.
Dziennikarz sięgnął po łyżeczkę, włożył ją do ust .w taki
sposób, jakby była fajką, po czym w skupieniu zmarszczył brwi.
- To proste, mój drogi Radcliffe'ie - zaczął. - Musimy
przeanalizować dowody. Oto dowód numer jeden: tych troje
uroczych młodych ludzi nazywa Susan mamą.
- Bo nią jest - przyświadczyła z przekonaniem Chelsea, a
chłopcy gorliwie pokiwali głowami.
- Tak, jest naszą mamą - poparł ją Henry.
- Mamusią - poprawił Dzidziuś.
59
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Nazywają ją tak na moje polecenie - pospieszył z
wyjaśnieniem Dean. - Wytłumaczyłem im, że to dla jej dobra, a one
zrobią wszystko dla swojej ukochanej niani. Muszę przyznać, że w
pełni zasłużyła na ich przywiązanie, ponieważ ma wspaniałe
podejście do dzieci.
- Rozumiem, że to miał być komplement?  Posłała mu takie
spojrzenie, że gdyby wzrok mógł zabijać...
Naprawdę nie pojmowała, co go napadło. Na pewno się z niej
nie naigrawał i nie chciał jej zranić, gdyż znała swego męża
doskonale i wiedziała, że nigdy by jej nie skrzywdził. Ale czemu
nagle zaczął cierpieć na jakieś urojenia? Wszystko to nie miało
żadnego sensu.
- Przejdzmy więc do kolejnych dowodów. - Warber uciszył
zgromadzonych władczym gestem i udał, że pyka swoją fajeczkę
detektywa.
Dean skrzywił się. Dziennikarz musiał się świetnie bawić, nie
dość, że udało mu się uzyskać wstęp do rezydencji Radcliffe'ów, to [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl