[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wracać. Musiałam tam zostać: w towarzystwie drzew, kamieni i umarłych.
Prawie jej nie pamiętałam. Tylko tyle, że miała długie włosy, które łaskotały moją twarz, kiedy
nachylała się do pocałunku. I że kiedyś polizałam jej wystające kolano, pachniało jak mleko, a ona
poklepała mnie po głowie i powiedziała:  Dobry kotek . Pogładziłam trawę na grobie i zrobiło mi się
niedobrze. Nigdy jej nie poznam. Nigdy się nie dowie, co zrobiłam Robyn.
Dallas i Ella pouczały mnie, co mam mówić po tym, jak wylałam farbę.
Powiedz, że Robyn powiedziała coś okropnego.
Powiedz, że groziła ci śmiercią.
Nie, Ello. To musi być coś bardziej realnego.
Moja mama wolała umrzeć, bo nie mogła już na mnie patrzeć, to wydawało mi się najbardziej
zbliżone do prawdy. Otworzyłam notes i napisałam na próbę:
Twoja córka krzywdzi ludzi. Wylała farbę i wysłała zdjęcie. Callie zasługuje na śmierć. Powinna
umrzeć, tak jak Ty.
Pozwoliłam mrówce wejść na moją dłoń. Nie czułam, kiedy przeszła po nadgarstku w stronę łokcia.
Wiedziałam, że się nie boi. Byłyśmy takie same, nasze maleńkie serduszka biły jednym rytmem, a pod
nami leżała moja martwa matka. Wsunęłam kartkę pod kamień. Nadal nic nie czułam. Mrówka poszła
w swoją stronę, usłyszałam warkot kosiarki. Jakiś mężczyzna kosił trawę. Zawróciłam na parking,
a potem zobaczyłam wszystkie wiadomości w telefonie.
Samochód Rebekki stał przed domem babci. Chciałabym być zakonnicą, pomyślałam. Złożyć śluby
milczenia i nie odzywać się do końca życia.
Babcia oglądała telewizję. Rebecca podskoczyła na mój widok.
 Gdzie byłaś, do cholery?
Jeśli Rebecca zaczęła przeklinać, sprawa musiała być poważna. Odpowiedziałam  zgodnie z prawdą 
że jezdziłam na rowerze. Zastanawiałam się, co też usłyszała od babci. Była czerwona jak burak. Na
szczęście dla mnie babcia nie była kapusiem.
 Za dużo z tobą kłopotu. Jestem już zbyt chora, żeby opiekować się dziećmi  powiedziała bez żalu.
Po prostu chciała się mnie pozbyć. Pewnie już zapomniała, co mówiłam o swoich kłopotach, zajęta sobą.
Rebecca miała zbolałą, współczującą minę. Wyobraziłam sobie, że rozwalam telewizor w drobny mak.
Poszłam do pokoju, żeby spakować rzeczy.
Nie pożegnałam się z babcią, wyszłam bez słowa. Rebecca objęła mnie.
 W porządku, Callie?  Zcisnęła mnie.  Wiem, że to trudne, ale nie powinnaś brać do siebie
zachowania babci. Ona jest nieszczęśliwą, chorą osobą.
Rebecca zamknęła mnie w rozgrzanym jak piekarnik samochodzie. Zamieniłam się w rozlazłego
ślimaka bez skorupy: leniwego, śpiącego ślimaka z rozedrganymi wnętrznościami w obłym ciele.
Opuściłam bezwładnie ręce, oparłam głowę o szybę. Sól zabija ślimaki. Gdybym teraz posypała ręce
solą, mogłyby się rozpuścić.
W piekarniku rozległ się czyjś głos, zbyt głośny i radosny. Pani mówiła do ślimaczka:
 Zatrzymajmy się gdzieś na lody. Ochłodzimy się. Co ty na to?  Zlimak wydzielał śluz. Chciał ciszy
i ciemności. Lody były zbyt zimne i słodkie dla ślimakowego brzucha. Przydrożne restauracje zbyt jasne
dla jego ślimaczych oczu. Ludzie by się gapili.  Cieszę się, że wracasz. Chcę, żeby było miło  mówiła
ta pani za kierownicÄ….
Zlimak zanurzył się głębiej w skwar, jego myśli były pojedynczymi słowami. Tak. Nie. Nie. Tak.
Pani była niezmordowana. Chciała wtłoczyć ślimaka w miejsce, do którego nie należał. Miejsce pełne
strojów do ćwiczeń, instrumentów muzycznych, ławek, pomadek i rajstop. Za trzy i pół dnia. Zlimak
skurczył się w sobie. Nie umiał uchronić swoich czułych miejsc, bo składał się wyłącznie z nich.
*
Pierwszy dzień w liceum. Opaska na włosy, kolczyki, pierścionek. Botki. Cień do powiek i tusz do rzęs.
%7ładna z tych rzeczy mi nie pomoże. Jeszcze się łudziłam, że nikomu nie powiedziały. A może nikogo nie
będzie to obchodzić.
Zlimacza rzeczywistość:
Nie mogłam sobie znalezć miejsca na trawie wśród tłumu czekającego przed szkołą na otwarcie
podwójnych drzwi. Krążyłam od parkingu dla rowerów do okna i dalej w krzaki. Mocno ścisnęłam gałąz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl