[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kasety, obróciła się szybko.
W progu stał Luke, blady jak ściana, z wyrazem cierpienia w oczach. Gaby
spojrzała na telewizor: to samo przyjęcie w szerszym planie, ale zawsze szukało się
wzrokiem Lucy, nawet wtedy, kiedy znajdowała się na obrzeżu kadru.
Gaby podniosła z ziemi pierwszą lepszą kasetę i uniosła ją takim gestem, jak
gdyby to wszystko wyjaśniało.
- Szukałam czystej kasety, żebry nagrać film w telewizji i...
98
S
R
- Wyłącz to.
- Przepraszam. Nie wiedziałam, co tu jest...
- Wyłącz to, Gaby.
Odłożyła kasetę, którą wciąż ściskała w dłoni, po czym schyliła się, by
zatrzymać odtwarzanie. Kiedy się wyprostowała, Luke'a już nie było. Wyjęła kasetę
i ostrożnie wsunęła ją w koszulkę, a potem schowała ją na dno szarki, tam, gdzie ją
znalazła.
Długo tam stał? Cóż, sądziła, że usunął wszystkie pamiątki po żonie, ale
wyraznie się myliła. Nie potrafił o niej zapomnieć, a Gaby doskonale go rozumiała.
To, w jaki sposób śledziła ją kamera, wyjaśniało wszystko. Luke był
rozpaczliwie zakochany w swojej żonie, w kobiecie, która miała wdzięk i urodę
gwiazdy. Jak ona mogłaby z konkurować z kimś takim?
Kelnerka kręciła się przy stoliku, ale Luke odprawił ją machnięciem ręki.
Odsunął mankiet koszuli i spojrzał na zegarek: kwadrans po. Gaby się spóznia. Co
było dziwne, bo Gaby nigdy się nie spózniała.
Gdyby był przesądny, uznałby to za złą wróżbę. Kolejny z serii znaków, że nie
wszystko wygląda jak powinno. Czasami czuł się tak, jakby przed dwoma
tygodniami cały wszechświat przeszedł subtelną zmianę, kiedy on akurat spał.
Pierwszym znakiem był fakt, że gdy rano zszedł na kawę, Gaby miała na sobie
spódnicę. A z zasady nie nosiła spódnic. Nie wiedział nawet, że je ma. Uznał, że
wypadałoby powiedzieć coś miłego, ale jakoś nic nie przychodziło mu do głowy.
Ostatecznie mruknÄ…Å‚ tylko:
- Aadnie wyglÄ…dasz.
Prawdę mówiąc, było mu obojętne, jak Gaby się ubiera, byle dalej patrzyła na
niego z bezbrzeżnym ciepłem w oczach.
Teraz Gaby wyglądała na zadowoloną.
99
S
R
Pózniej żałował, że nie ugryzł się w język, bo oprócz noszenia spódnic zaczęło
się paradowanie w okropnych pantoflach o szpiczastych noskach i używanie
błyszczyku do ust.
Kiedy otworzyły się drzwi restauracji, odruchowo spojrzał w ich stronę i
oniemiał. Na szczęście opanował się, zanim Gaby go wypatrzyła.
- Przepraszam za spóznienie! W salonie fryzjerskim był straszny młyn.
Potrząsnęła włosami i napawała się jego zszokowaną miną.
- Gdybym o tym nie wspomniała, pewnie niczego byś nie zauważył, co? Ach,
wy mężczyzni!
Jak mógłby nie zauważyć? Znikły seksowne grube fale, a pojawiły się
błyszczące proste włosy, z których całe życie wyciśnięto z pomocą fryzjerskiego
żelazka.
- Luke?
Gaby patrzyła na niego uśmiechnięta, a on przypomniał sobie, że nawet się z
nią nie przywitał.
- Aadnie wyglądasz - rzekł bez przekonania, a potem się jej przyjrzał. - Kolor
też zmieniłaś?
Gaby przegarnęła palcami lśniące włosy.
- Na trochÄ™ ciemniejszy. Aadny, prawda?
Kiwnął głową, ale chciało mu się płakać. Gdzie się podziały te piękne złociste
pasemka, które lśniły w słońcu? Przepadły pod ciemniejszym odcieniem brązu,
pięknym, to fakt, ale przecież sztucznym.
Nie wiedział, co powiedzieć. Najchętniej od razu by jej włosy potargał,
zburzył tę idealną fryzurę.
- Może coś zamówmy. - Schował się za kartą dań.
Przy kolacji nie mógł przestać patrzeć na Gaby. Ta jej zmiana to coś znacznie
poważniejszego niż fryzura, zamiana spodni na spódnice i te koszmarne buty. Gdy
się śmiała, śmiała się odrobinę za głośno. Kiedy się uśmiechała, to nie jak kiedyś,
100
S
R
najpierw nieśmiało, potem całą sobą, lecz od początku do końca tak, jak gdyby grała
główną rolę w reklamie pasty do zębów.
Gaby coś udaje. A wiedział z doświadczenia, że jeśli kobieta nagle zaczynać
udawać, to nieodmiennie wróży to kłopoty. Ogarnęło go przygnębienie.
Opuszkami palców dotknął małego aksamitnego pudełeczka, które
spoczywało w jego kieszeni. Pieścił miękki materiał, sprawdzał kształt, unosił
wieczko, a potem wyjął dłoń z kieszeni, wciąż pustą.
Nie teraz. Nie dziÅ›.
Na niebie nie było gwiazd. Gaby oparła się o balustradę tarasu i wpatrzyła w
aksamitną czerń nieba, na której srebrzył się zza chmur cieniutki sierp księżyca.
Przypomniała sobie noc, kiedy Luke zastukał do drzwi jej sypialni po
powrocie z urodzin Justina. Otworzyła, zamierzając przypomnieć mu o zakazie
nocnych wędrówek po cudzych sypialniach, ale on bez słowa wziął ją za rękę i za-
prowadził na taras.
Jeszcze nigdy nie widziała takiego nieba. Nie podejrzewała nawet, że w ogóle
jest tyle gwiazd. Luke objął ją, a ona wtuliła się w niego i milczała zachwycona.
Potem całowali się i rozmawiali, a gwiazdy niczym okruszyny brylantów gasły
kolejno, niebo zaś zaczęło szarzeć.
Wciąż nie powiedział jej tych magicznych słów, które tak bardzo chciała
usłyszeć. Kilka razy usłyszała  ja ciebie też", mówił też mnóstwo innych rzeczy,
które świadczyły o tym, jak bardzo mu na niej zależy. Westchnęła. Wiedziała już, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl