[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie wątpiła, że teraz, gdy zrozumiał, jak bardzo się mylił,
Hugh będzie więcej niż skrupulatny w dopełnianiu wszystkie
go, co jest winien Celeste. Oczywiście zadzierzgiwanie się
między nimi więzi będzie miało swoje wzloty i upadki. Nikt
nie otwiera nowej karty życia bez okresowej czkawki. Ale
podstawa porozumienia została stworzona. Stanowiło to nie
jaką pociechę w smutnym osamotnieniu jej duszy.
Uświadomiwszy sobie, że czas ucieka, Rebel zmusiła się
do podjęcia serii mechanicznych czynności dla przygotowa
nia się na spotkanie z ludzmi, którzy przyjeżdżają ją poznać.
Biorąc prysznic i ubierając się, narzuciła sobie dyscyplinę
niemyślenia więcej o Hughu i Celeste, a skoncentrowania się
na nadziei odtworzenia historii mamy.
Wspaniale byłoby się dowiedzieć, skąd się wywodziła
i w jaki sposób została osierocona. Natomiast nie pociągała
Rebel perspektywa odnalezienia jakichś dalekich krewnych.
Oni byliby jej obcy i ona byłaby im obca. Nie mówiąc już
o tym, że nigdy nie potrafiłaby im wybaczyć, iż odmówili
przyjęcia do swego domu i otoczenia miłością osieroconej
małej dziewczynki. W pojęciu Rebel nic nie usprawiedliwiało
pozostawienia dziecka na łasce losu.
Niepotrzebna jej zresztą żadna inna rodzina prócz tej, którą
ma. Może i lepiej, żeby jej własne nieznane pochodzenie po
zostało w mroku. W końcu to nieważne. Woli, żeby ludzie ją
sądzili według tego, kim jest, nie zaś według tego, kim byli jej
rodzice. Najlepszą lekcję w tym względzie stanowi Celeste.
Przeglądając się w sięgającym podłogi lustrze w gardero-
120 MROCZNA SPUZCIZNA
bie, Rebel uśmiechnęła się melancholijnie. Nie promienieje
dziś wszystkimi barwami, więc podświadomie zrezygnowała
z żywszych kolorów. Drobny kwiecisty deseń w delikatnej
tonacji beżu, moreli i zgaszonej zieleni stanowi akuratne od
bicie jej przygnębienia.
Skonstatowawszy, że może się w takim stroju śmiało za
prezentować jednemu z czołowych historyków Anglii oraz
jego żonie, Rebel zeszła po schodach. Nie przerażało jej, że
będzie musiała stawić czoło Malcolmowi i Roslyn Bairdom.
Gorzej, że wieczór będzie nieuchronnie brzemienny w pod
skórne napięcia między Hughem a nią. Ale będzie to próba dla
nich obojga, pocieszyła się, więc jeśli on potrafi stanąć na
wysokości zadania, to i ją na to stać. Gładka uprzejmość nie
jest wyłączną domeną lordów.
Jednakże wszedłszy do salonu i ujrzawszy go, przekonała się,
jak trudno jej zachować chłodne opanowanie. Ubrany wieczoro
wo, w czarnym smokingu, Hugh wyglądał tak zabójczo przystoj
nie, że serce ścisnęło jej się z bólu. Z wysiłkiem oderwała od
niego wzrok i z determinacją skupiła go na gościach.
Malcolm Baird ruszył w jej stronę, gdy tylko Hugh przy
stąpił do prezentacji. Sędziwy historyk ujął serdecznie jej dłoń
w obie ręce i z uśmiechem wbił wzrok w jej oczy. Dlaczego
zwraca na nie taką uwagę? Rebel chciała się cofnąć. Nie
lubiła, gdy ludzie przyglądali się jej oczom i robili uwagi o ich
niezwykłości.
Lecz Baird wzmocnił uścisk rąk, nie pozwalając jej się
cofnąć. Następnie, ku jeszcze większej konsternacji Rebel,
jego spojrzenie przesunęło się ku szczęce, lustrując szybko jej
zarys. Zrobił głęboki wdech. Ku zdumieniu Rebel w oczach
sędziwego pana błyszczały łzy.
- Kochane dziecko - powiedział gardłowo. - Nie potrafię
wyrazić szczęścia z poznania cię. - Trzymając wciąż jej dłoń
jedną ręką, drugą wyciągnął do żony. - Roslyn...
MROCZNA SPUZCIZNA
121
Starsza pani zdawała się z trudem trzymać na nogach, kie
dy ruszyła w ich stronę. Chwyciła dłoń męża, jakby szukając
oparcia, a on spiesznie ją objął i mocno przygarnął. Kobieta
przyglądała jej się z zachłannością, która wprawiła Rebel
w jeszcze większe zmieszanie.
- Miło mi panią poznać - powiedziała Rebel uprzejmie,
nie wiedząc, jak inaczej zareagować na ich niezrozumiałe
zachowanie.
- Nie ma najmniejszej wątpliwości, kochana - powiedział
łagodnie do żony Malcolm Baird. - Popatrz na jej oczy.
Kobieta wpatrzyła się w oczy Rebel i jej własne zaszły
łzami.
- O, Malcolm! - wykrztusiła. - Po tylu latach!
Malcolm Baird odchrząknął i uczynił widomy wysiłek dla
powściągnięcia swoich uczuć.
- Musi ci się to wydawać bardzo dziwne, dziecko - zwró
cił się do Rebel. - Mogę cię tylko prosić o cierpliwość, dopóki
wszystkiego nie wyjaśnimy. Ale może najpierw usiądziemy.
Kiedy podchodzili do kanap stojących po obu stronach
kominka, Rebel posłała Hughowi ostre, pytające spojrzenie.
Odpowiedział jej mrocznym błyskiem oczu, co nie podniosło
jej bynajmniej na duchu. Nie pytany przyniósł jej kieliszek
sherry, po czym usunął się na fotel z boku.
Dla Rebel było jasne, że nie zamierza uczestniczyć w tym,
co nastąpi. Poczuła się dotkliwie osamotniona. Popatrzyła na
Bairdów, ogarnięta nagłą złością, że się tu w ogóle zjawili.
Co ich obchodzą jej oczy? Nie cierpiała ludzi, którzy zwra
cają uwagę na ich niezwykłość. Odbierało im to całą tajemni
czość. Bo lubiła myśleć, że są tajemnicze. Czemu ci ludzie
patrzą na nią, jakby była ósmym cudem świata?
Malcolm Baird odchrząknął ponownie.
- Nie wiem, jak ci to najlepiej wyjaśnić. To długa historia
i bardzo dla nas obojga bolesna. Ponad pięćdziesiąt lat temu
122 MROCZNA SPUZCIZNA
utraciliśmy córeczkę, jedyne, jak się okazało, dziecko, jakie
mogliśmy mieć. Mimo wszystkich wysiłków, wielu darem
nych poszukiwań, dopiero niedawno, po otwarciu części ar
chiwów rządowych na mocy ustawy o wolności informacji,
udało mi się ustalić, że nasza córeczka została przewieziona
do Davenport Hall w grupie sierot wojennych, które tu znala
zły schronienie. Ale na tym ślad się urywał. Wszystkie dalsze
dokumenty przepadły podczas wojny i w żaden sposób nie
mogłem się dowiedzieć nic o dalszych losach sierot. Utracili
śmy już oboje z Roslyn wszelką nadzieję, kiedy dzisiaj za
dzwonił Hugh.
To wyjaśnienie przyniosło Rebel znaczną ulgę. Obudziło
w niej współczucie dla tragedii Bairdów. Nagle odrodzona
nadzieja na odnalezienie córki w tak póznym okresie ich życia
tłumaczyła dostatecznie emocjonalny stosunek do niej. Jest
ona dla nich nosicielką dobrej nowiny.
- Jeśli o to chodzi, mogę państwu pomóc - powiedziała ze
zrozumieniem. - Wszystkie sieroty zostały przewiezione do
Australii na okręcie marynarki wojennej  Strathfieldsay".
Znajdzie pan prawdopodobnie odnośne dokumenty w archi
wum Admiralicji.
- Moja droga, wiemy już, że nigdy nie odnajdziemy na
szej córki - odparł smutno Malcolm Baird. - Jest dla nas
stracona na zawsze. Pociechą dla nas, jeśli pozwolisz to sobie
powiedzieć, jest odnalezienie wnuczki.
Oszołomiona zmarszczyła czoło.
Jeśli ja pozwolę?
Serce jej zamarło. Sposób, w jaki jej się przyglądali, uwaga
o jej oczach... Pokręciła głową. To nie do wiary. Rzuciła
ostre, pytające spojrzenie na Hugha Davenporta, ale zdawał
się być całkowicie pochłonięty swoim kieliszkiem. Obróciła
wzrok na Bairdów.
- Nie bardzo rozumiem - powiedziała sucho.
MROCZNA SPUZCIZNA
123
- Zdajemy sobie sprawę, że to musi być dla ciebie wstrząs.
Mamy nadzieję, że nie przykry - odparł z niepokojem Mal
colm Baird, ściskając dłoń żony. - Hugh nam powiedział, że
twoja matka nazywała się Valerie Griffith i że przyjechałaś do
Davenport Hall w nadziei dowiedzenia się czegoś o niej. Jakiś
czas temu przyjechałem tu w tej samej nadziei. Bo widzisz,
dziecko, Yalene Griffith była naszą córką. A ty... Nie ma
teraz co do tego wątpliwości, rysy rodzinne potwierdzają to
z całą pewnością... Ty jesteś naszą wnuczką. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl