[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Frasgedegjasva. Król wys go, by uwolni ksi niczk z mocy z ego trolla. By do nie-go dotrze , musia przeby Trollebotn. Zauwa : Trollebotn -
Hestebotn, pomyli je ze sob . Pos uchaj opisu Trollebotn sporz dzonego przez Munthego, na pewno wyda ci si znajomy:  Straszny czas, kiedy
trol-le nie by y dobrodusznymi i g upimi stworami, lecz przebieg ymi olbrzymami, czas, kiedy wszystko by o krwi i elazem. Czarn noc jechali przez
morze, huk fal rozlega si niczym odleg y grzmot i szum skrzyde czarnych ptaków. Poza tym panowa a cisza i nigdy nie s yszano tam ludzkiego
zyka .
Przez chwil nikt si nie odzywa .
- Czy to znaczy, e ca y ten sen wyczyta am? - z nie-dowierzaniem spyta a Sissel. - Dlaczego wi c wydaje mi si taki straszny?
- To w nie jest dla mnie niezrozumia e. Ale poci ga ci wszystko, co nadprzyrodzone, tajemnicze, prawda? W dodatku czyta to najwyra niej
tego samego wieczo-ru, kiedy mia y miejsce inne nieprzyjemne wydarzenia, kiedy znikn a twoja ukochana Marta. W ten sposób wry- o ci si to w
pami i zmieni o w koszmar. Mam racj ?
Sissel niech tnie pokiwa a g ow .
- Czy to znaczy, e ju wi cej nie b ni ?
- Tego zagwarantowa nie mog . S dz jednak, e teraz, kiedy wiesz, co ci si ni, przestaniesz si ju tak bardzo ba .
Rozmow skierowano na sny w ogólno ci, lecz Sis-sel nie bra a w niej udzia u. Usi owa a stwierdzi , czy odczuwa ulg , czy te nie. W g owie jej si
ci o, czu- a si wycie czona, zbyt du o wra jak na jeden raz. Poza tym w wyja nieniu doktora by y luki... Przede wszystkim w zwi zku z postaci
le na o tarzu. Wie-dzia a, e to bardzo istotne. On jednak w ogóle o tym nie wspomnia . Zm czonym gestem przetar a oczy.
Stan przed ni Tomas. Z oczu bi o mu wzburze-nie i gniew.
- Czy mog z tob porozmawia ? Natychmiast!
Sissel zdumiona skin a g ow . Wyszli do holu.
Tomas wzi j za rami i mocno potrz sn .
- Idiotka! Doprawdy, co z ciebie za idiotka! Jak mo-g opowiedzie to przy tych wszystkich ludziach? Dlaczego nie przysz z tym do mnie?
Dlaczego nig-dy si nie dowiedzia em, co ci si ni?
Sissel patrzy a na niego przera ona.
- Nie rozumiem...
- Sk d mog em wiedzie ? - ci gn Tomas przygn -biony. - Wsypa em do twojej fili anki tyle rodka na-sennego, e nie powinna ...
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
- Zaczekaj! - zdenerwowa a si Sissel. - Czy by by askaw wyt umaczy mi, o co ci chodzi? Do ju mia- am dzisiaj problemów!
- Ach, mój Bo e! - mrukn . - Twoje problemy za-czynaj si dopiero teraz! Nie rozumiesz, co zrobi ? Teraz nale y dzia szybko! Te s owa:
 Przeprowadzi-my j przez Hestebotn , wcale nie dotyczy y ciebie, tylko Marty!
- Marty?
- Tak! Tu nie mo emy sta , bo w ka dej chwili mo e kto przyj . Wyjd my na podwórze, do ma ego Fredrika, on nie rozumie ani s owa i nikt nas nie
dzie podej-rzewa o to, e rozmawiamy o powa nych sprawach.
Sissel oszo omiona posz a za nim.
- Chcesz powiedzie , e doktor Gren pomyli si w analizie mojego snu? - spyta a nic nie rozumiej c.
- Nie, by a raczej prawid owa, ale tylko do pewne-go stopnia.
Tomas u miecha si do rozbawionego ch opczyka, rozmawiaj c z Sissel nie patrzy na ni . W ka dej chwi-li kto móg wyjrze przez okno, musieli
sprawia wra- enie, e s ca kiem zaj ci Fredrikiem.
- Wspomnia Mart - powiedzia a Sissel z napi -ciem. - Czy wiesz co o niej?
- Oczywi cie. - Tomas rzuci Fredrikowi pi . - Po-sta , któr widzia spoczywaj na tym niby - o tarzu, to w nie Marta.
- I mówisz to tak spokojnie - szepn a rozgniewa-na Sissel. - Co z ni zrobi ?
Tomas pos jej ch odne spojrzenie.
- Ja? Ja nic. Ale kto z tego domu usi owa j zabi . Próbowa na przyk ad zastawi pu apk , tak by spad a ze schodów. I nie tylko. Wszystko
wydarzy o si w ci -gu jednej doby, dlatego musia em j st d zabra . Ty mia spa na poddaszu, nad jej pokojem, i dlatego musia em da ci co na
sen, eby nic nie s ysza a. Pa-mi tasz, tamtego wieczoru narzeka na kaw . Mój Bo e, ale si wtedy wystraszy em, przecie rzeczywi- cie by w niej
rodek nasenny!
- Mimo wszystko niczego nie rozumiem. Mój sen...
- To wcale nie by sen! Chodzi mi o ten pierwszy raz. Nagle przydrepta korytarzem, zaspana, ledwie trzymaj ca si na nogach. Ogarn a mnie
panika. Z jed-nej strony mia em Mart , która zemdla a z wra enia po us yszeniu moich informacji, a z drugiej ciebie. Rzecz jasna obudzi y ci nasze
osy. Zorientowa em si jed-nak, e w wyniku dzia ania rodka nasennego jeste prawie nieprzytomna, nie wiesz nawet, gdzie si znaj-dujesz.
Zaprowadzi em ci wi c z powrotem do twoje-go pokoju i by em przekonany, e niebezpiecze stwo ju min o. A do tej pory. Co mam teraz zrobi ?
- Tomas! - Sissel by a coraz bardziej przygn biona. - Gdzie jest Marta?
- Marta? Po drugiej stronie gór. Miewa si dobrze, tylko niepokoi si , jak wam si wiedzie. Mieszka u mo-jego krewnego, wdowca z synem. Prowadzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl