[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wewnątrz było ponuro i panował wściekły upał, lecz nieomal pierwszą rzeczą, na
którą się natknęli, był ogromny klimatyzator Westinghouse a, wyglądający tak, jak gdyby
poprzednio używano go do chłodzenia planetarium. Pozostała część przyczepy była
zaskakująco czysta i schludna. Na stole stał wazon z zasuszonymi kwiatami, domek na
kółkach zaś składał się jeszcze z nienagannie czystej kuchenki i maleńkiej łazienki ze
stojakiem pod umywalkÄ™ z politurowanego mahoniu w stylu wojny secesyjnej i emaliowanÄ…
wanną w kształcie nerki.
Lloyd podszedł do jednej ze znajdujących się w przyczepie półek i wybrał na chybił
trafił tani egzemplarz książki.
 Wiersze Sterlinga Browna?  zapytał.
Tony Express zaśmiał się i zacytował:
O Mamo Rainey
Drobna, cichutka,
Zpiewaj nam o nieszczęściach
I o naszych smutkach;
Opowiadaj o drogach,
Którymi pójść nam czas.
Z uśmiechem dodał:
 Ton Zuni twardo stoi na gruncie emancypacji uciśnionych ludów, człowieku.
 Hm, a któż z nas nie stoi?  odparł Lloyd.
Tony Express obracał się stojąc na środku przyczepy, jak gdyby wszystkiemu się
przyglądał. Może odbierał wibracje, może zapachy lub hałasy, wszystkie owe niuanse,
których obdarzeni wzrokiem ludzie nie są w stanie dostrzec, nie mając dostatecznie
wyostrzonych zmysłów.
 Podoba ci się tu, człowieku? Co o tym myślisz?
 Jest lepiej, niż mogłem przypuszczać. A już na pewno czyściej.
Tony Express przestał się obracać.
 Uważasz, że Indianie są brudni czy co? Lloydowi zrobiło się niewyraznie.
 Nie, nie. Oczywiście, że nie. Chciałem przez to powiedzieć, że&
Tony Express machnął ręką, jak gdyby pokazując mu, że to nie ma znaczenia.
 Dwie dychy na stół, człowieku. Gotówką. Zepsuła się nam maszynka do kart
kredytowych.
Lloyd wyciągnął z kieszeni dwudziestaka i wcisnął go Tony emu Expressowi do ręki.
 Jest twoja  rzekł chłopiec.  Prąd płatny oddzielnie, zależnie od .tego, z czego
będziesz korzystał. W szafce powinny być czyste prześcieradła. Ton Zuni jest bardzo
uważający. Na przykład zawsze, kiedy obetnie paznokcie, zaraz zamiata dywan.
 Miło usłyszeć  odparł Lloyd.
Tony Express miał właśnie opuścić  przyczepę, kiedy przed sklepem zatrąbił
samochód.
 Poczekajcie  powiedział, po czym zeskoczył ze schodów i pobiegł pomiędzy
przyczepami. Lloyd wszedł do kuchenki i sprawdził, czy jest gaz i woda. Zasyczał gaz, a po
krótkiej chwili astmatycznego rzężenia popłynęła z kranu woda.
Kathleen usiadła na łóżku.
 Wiecie, zawsze człowiek wyobraża sobie te przyczepy jako coś gorszego od
slumsów. A patrzcie tylko, jaka tu czystość. To chyba konieczność życia w małej przestrzeni
narzuca takÄ… dyscyplinÄ™.
Wciąż jeszcze rozmawiali, gdy Franklin odsunął siatkę z drzwi wejściowych i wyjrzał
na dwór.
 Chłopak wraca  powiedział.  Ma ze sobą dwóch policjantów.
 Co takiego?  zdziwił się Lloyd.
Odsunął z drugiej strony zasłonę i ujrzał, że Franklin ma rację. Tony Express powracał
krętą dróżką pomiędzy przyczepami, za plecami mając tęgiego, rumianego na twarzy
funkcjonariusza Patrolu Drogowego, któremu towarzyszył drugi, szczuplejszy i ciemniejszy
na twarzy, w modnych okularach przeciwsłonecznych i sztywno wyprasowanej koszuli.
 Co masz zamiar zrobić?  zapytała Kathleen, gdy Lloyd pozwolił zasłonie opaść.
 Nic nie możemy zrobić  odrzekł Lloyd.  Jedynie iść w zaparte, to wszystko.
Nic nie mówiąc czekali, aż Tony Express i dwaj funkcjonariusze się zbliżą. Drzwi
otworzyły się i przyczepa aż jęknęła i pochyliła się cała na bok, gdy sierżant Jim Griglak
wdrapał się do środka, mając za plecami Rica Mufioza. Griglak przetoczył się do części
mieszkalnej, trzymając swój szerokoskrzydły kapelusz przy piersi, jak gdyby składał wizytę
kurtuazyjną jakimś przyjaciołom rodziny. Ric Munoz niezmordowanie żuł gumę,
zapominając nawet zdjąć okulary przeciwsłoneczne.
 Sierżant Jim Griglak z Patrolu Drogowego  powiedział funkcjonariusz, choć
Lloyd zdążył się sam tego domyślić.  Proszono nas o zatrzymanie mercedesa benza,
którego opis odpowiada pojazdowi zaparkowanemu tam na drodze, i o aresztowanie jego
pasażerów. Czy państwo są tymi pasażerami?
Lloyd potrząsnął głową.
 Nie wiem, o czym pan mówi, sierżancie. Nigdy w życiu nie miałem mercedesa
benza. To skody Beverly Hills. Co o mnie, to uznajÄ™ tylko BMW.
Jim Griglak cierpliwie wziął głęboki oddech.
 Nie mówimy tu, proszę pana, o posiadaniu samochodu. Mówimy o kradzieży.
 W dalszym ciągu nie wiem, o co panu chodzi. Jeśli nie lubię mercedesów, to czemu
miałbym jednego z nich ukraść?
 Czasami pierwszy z brzegu samochód jest lepszy niż żaden.  Jim Griglak objął
wymownym spojrzeniem całą ich trójkę.  Nie zechcieliby państwo podać mi swoich
nazwisk i celu pobytu tutaj?
 Jesteśmy grupą badaczy zagadnień etnicznych z Uniwersytetu Kalifornijskiego w
San Diego. Jestem profesor Holden Caufield, a to moi asystenci. Zajmujemy siÄ™ zestawianiem
profili społecznych niewielkich izolowanych społeczności indiańskich, takich jak kolonia
zamieszkujÄ…ca te przyczepy.
Jim Griglak zamknął na chwilę oczy, jak gdyby odwołując się do niewyczerpanych
rezerw cierpliwości. Wreszcie rzekł:
 Aresztuję was wszystkich troje na podstawie podejrzenia o kradzież samochodu. Ja
też czytałem Buszującego w zbożu, profesorze Caufield. Szkoda, że nie wymyślił pan jakiegoś
bardziej przekonywającego pseudonimu, jak na przykład Bruce Wayne.
Pociągnął nosem i wyrecytował listę przysługujących im praw, po czym rzekł:
 Chodzmy. SpózniÄ™ siÄ™ przez was na lunch. Ric Muñoz dodaÅ‚:
 Sierżant Griglak staje się bardzo nieprzyjemny, kiedy się spóznia na lunch.
Nic nie mogli zrobić. Poprzedzani przez Tony ego Expressa, opuścili po kolei
przyczepę i drogą przez furtkę wrócili do sklepu, gdzie psy warczały, zanosiły się
szczekaniem i rzucały się wściekle na łańcuchach.
 Piękne dzięki, kolego  Lloyd odezwał się do Tony ego Expressa, gdy okrążali
sklep.  Przypomnij mi, żebym ci się odwdzięczył za tę przysługę.
 Nic na to nie mogłem poradzić, człowieku  odparł chłopak.  Skoro tylko
zobaczyli samochód, wiedzieli, że musicie być gdzieś w okolicy.
Lloyd powiedział:
 Facet, którego próbujemy złapać& ten, który mówił  Junius, Junius podczas
pożaru autobusu& Chciałbym, żebyś wiedział, że to jeden z najobrzydliwszych gadów
chodzących na dwóch nogach po ziemi. A zatem mam nadzieję, że jeśli uda się nam to
wyjaśnić i zdołamy go złapać, będziesz skłonny wystąpić i zidentyfikować jego głos.
 A co, jeśli tego nie zrobię?
 Wówczas on i jego przyjaciele zrobią z dzisiejszymi Amerykanami to samo, co
wczorajsi Amerykanie zrobili z Indianami. Capiche? On i jego przyjaciele uważają, że są
czymś w rodzaju rasy panów, rozumiesz, co mam przez to na myśli? Uważają, że świat do
nich należy i że oni powinni nim rządzić. Słyszałeś kiedyś o Adolfie Hitlerze? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl