[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przekonać siebie samego, że to tylko chemia. Cilla wyrosła na piękną
kobietę i jego ciało zareagowało na nią tak, jak zareagowałoby na każdą
inną przedstawicielkę płci pięknej. Nie było w tym nic osobistego.
Akurat! To dlatego w nocy nie możesz przestać o niej myśleć? Spójrz
prawdzie w oczy. Przestań się oszukiwać. Przez cały czas, kiedy zdawało
ci się, że zapomniałeś o niej, liczyłeś na sposobność, żeby znowu ją
zobaczyć. Nigdy o niej nie zapomniałeś i dobrze o tym wiesz.
Czuł się, jakby ktoś uderzył go prosto między oczy. Do diabła, tak nie
może być. %7łycie idzie naprzód, a przeszłość powinna zostać za nim. Ale
naweticiedy próbował o niej zapomnieć, nie mógł pozbyć się tego
wrażenia, jak to jest, kiedy trzyma ją w ramionach. Nie czuł się tak z
żadną inną kobietą.
Dzwięk kroków wyrwał go z rozmyślań. Wyatt spojrzał w stronę drzwi i
zobaczył zatroskanego Gable'a.
- Myślałem, że przyniesiesz resztę dekoracji. Pomóc ci w czymś?
- Tak - mruknął Wyatt ponurym głosem. - Ktoś powinien zbadać moją
głowę. Chcesz wziąć małe pudełka czy to jedno duże?
Zdziwiony tą nagłą zmianą tematu, Gable powiedział nieco rozbawiony:
- Wezmę to duże. Dlaczego mam wrażenie, jakbym coś przegapił?
- Bo przegapiłeś - odpowiedział Wyatt, podając Gable'owi największe
pudło. - Na razie musi ci wystarczyć tylko takie wyjaśnienie. - Wyatt
wziął pudełka i kierując się w stronę drzwi, obrzucił kuzyna
piorunującym wzrokiem, gdy ten zaczął się znacząco uśmiechać. - Z
czego, do diabła, tak się cieszysz?
- Z niczego - zaśmiał się Gable. - Wyglądasz, jakbyś był
262
na coś chory i właśnie przypomniało mi się, że jeszcze nie tak dawno sam
miałem podobne symptomy. Mogę ci tylko powiedzieć, że to nie jest aż
tak bolesne, jak ci siÄ™ teraz wydaje.
- Co to, do diabła, ma znaczyć? Gable znowu się uśmiechnął.
- Niedługo sam się przekonasz. No, chodzmy. Trzeba ubrać wreszcie tę
choinkÄ™.
Wyatt ruszył po schodach za Gable'em, licząc, że uda mu się znalezć
jakąś wymówkę, żeby pójść sobie gdzieś i nie zarażać innych swoim
podłym nastrojem. Ale w chwili kiedy znalezli się w jadalni, otoczyły ich
dzieci i, przekrzykując się jak stado sikorek, zaczęły rozpakowywać
ozdoby.
- Popatrz, Wyatt - zwróciła się do niego Mandy. - Wujek Cooper dał mi to
na moje pierwsze święta Bożego Narodzenia. Mam to już tyle, tyle lat.
Aadne, prawda?
- To tylko stary kucyk - powiedział z dezaprobatą jeden z chłopców i
wepchnął się przed siostrę. - Mój dinozaur jest o wiele lepszy. Spójrz,
Wyatt. To T-Rex. Wspaniały, co?
Wyatt nie miał serca, żeby zepsuć im zabawę. Potargał pięciolatka po
włosach.
- Tak, rzeczywiście robi wrażenie. Nie przypominam sobie, żebym
kiedykolwiek widział takie stwory na choince.
- Jeszcze niewiele widziałeś - wtrąciła Josey. - Ich wujkowie zrobili sobie
zawody, polegające na tym, który z nich kupi najbardziej horrendalną
ozdobę. Na razie zwycięzcą jest T-Rex.
- Macie zamiar przegadać tak cały dzień? - krzyknął Gable z drugiego
końca pokoju. - Moglibyście pomóc mnie i Cilli przy rozplątywaniu
lampek. Ten, kto w zeszłym roku wrzucił je do pudełka, już chyba
bardziej nie mógł ich poplątać.
Na twarzy Josey pojawił się uśmiech.
- To ty, kochanie, rozbierałeś w zeszłym roku choinkę, pamiętasz? -
przypomniała mu łagodnym tonem.
263
- No właśnie, ktoś to byle jak wrzucił do pudełka - Gable zaśmiał się i
trzezwo skomentował jej uwagę. - Zakończmy już dociekania, kto był
temu winien, i bierzmy siÄ™ do roboty.
- %7łartujesz sobie? - nie chciał popuścić Wyatt i razem z Josey podeszli do
niego bliżej. - Nie pamiętasz już, o jakie straszne rzeczy oskarżałeś Josey?
Josey szybko wymieniła kilka rzeczy i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
W końcu rozplatali lampki i przystąpili do żmudnej pracy dekorowania
ogromnego drzewka. W ogólnym rozgardiaszu tylko Wyatt zauważył, że
podczas tej pracy Cilla ani razu nie odezwała się do niego i unikała go jak
ognia. Rozmawiała tylko z Gable'em i Josey i śmiała się razem z dziećmi.
A kiedy zorientowała się, że jest po tej samej stronie choinki co Wyatt,
natychmiast podawała lampkę któremuś z dzieci i przechodziła na drugą
stronÄ™.
Nie mogąc przestać na nią patrzeć, Wyatt wiedział, że dłużej tego nie
zniesie. Powinien poważnie zastanowić się nad tym, co zrobić z Cillą.
Ona uważała, że przez te dziesięć lat wcale się nie zmienił i jest tym, kim
był - cynicznym draniem. Chciała wierzyć, że go nienawidzi, ale mimo to
on ciągle miał na nią wpływ. Wyatt wiedział, że mógł ją przekonać do
kolejnego romansu, ale, do diabła, przecież nie o to mu chodziło. Chciał...
cholera, sam nie wiedział, czego chciał!
Zniesmaczony sobą samym, obwiniając Cillę o zburzenie mu świętego
spokoju, Wyatt wycofał się w odległy kąt pokoju i przyglądał się jej z
dezaprobatÄ…. W tym momencie przyjechali Flynn i Tate. Tate od razu
wybuchnęła śmiechem na widok gigantycznej choinki, po czym zaczęła
przeglądać pudła. A Flynn usiadł na kanapie obok Wyatta, twierdząc, że
stąd będzie doglądał pracy.
Jeden rzut oka na wyraz twarzy kuzyna kazał mu zapytać o powód złego
humoru.
264
- Ktoś ci chyba nadepnął na odcisk. Chcesz o tym porozmawiać?
- Nie.
To byłaicrótka, zimna i odpychająca odpowiedz. Nie zrażony tym Flynn
podążył za wzrokiem Wyatta i na jego twarzy pojawił się szeroki
uśmiech.
- To Gila znowu zawróciła ci w głowie, prawda?
- Jaka tam Cilla!
Flynn wyciągnął nogi i skinął głową, jakby to on sobie odpowiedział.
- A więc to o to chodzi. To cholernie denerwujące, co? Wierz mi, wiem
coś o tym. Kiedy zorientowałem się, że zakochuję się w Tate, byłem
naprawdę rozbity. Do dziś nie wiem, po co tak bardzo opierałem się
czemuś, co jest takie, jakie powinno być.
- Nigdy nie mówiłem, że w kimkolwiek się zakochuję - odpowiedział
Wyatt z kamiennÄ… twarzÄ….
- Nie musiałeś. Przecież to widać jak na dłoni - zaśmiał się Flynn. -
Akurat ty bardzo na to zasługujesz. No,, kuzynie, pogódz się z tym. I
zaufaj mi. Wszystko będzie dobrze.
Rozdział 6
Spodziewając się, że gdy tylko nadarzy się okazja, Wyatt zastawi na nią
pułapkę, Cilla spędziła kolejny tydzień, uważnie rozglądając się wokół
siebie. Jednak prawie każdego dnia Wyatt chodził do domu Kat, gdzie z
pozostałymi mężczyznami pracował nad dobudówką dla dzieci. Cilla
sama już nie wiedziała, czy czuje z tego powodu ulgę, czy"
rozczarowanie. Gdy czasami wpadali jednak na siebie, Wyatt zawsze
pierwszy kończył rozmowę. A w jego oczach pojawiła się podejrzliwość.
Podejrzliwość, która raniła ją do żywego.
Cilla starała się przekonać samą siebie, że to wyjdzie jej tylko na dobre. A
jednak łapała się na tym, że szukała Wyatta wzrokiem, czekała na niego,
marzyła o nim... i tęskniła za wspólnym przekomarzaniem się. Zdawało
się, że to wszystko już minęło na dobre. A teraz szybko zbliżały się
święta. I nic nie zapowiadało, że będą to święta radosne.
Pozostali członkowie rodziny pewnie tylko dlatego niczego nie
zauważyli, że na ranczu działy się dziwne rzeczy. Już po raz drugi w tym
tygodniu Gable oznajmił podczas kolacji:
- Ktoś przyozdobił kolejny kaktus. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl