[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się i wijąc na podłodze, błagał, żeby skrócić mu cierpienia. Nie zasłużył na to, na pewno
nie!
Zasłoniła twarz dłonią i rozszlochała się na dobre. Dziecko na jej kolanach również
zaczęło płakać, jakby solidaryzowało się z matką. William delikatnie położył rękę na jej
ramieniu. Czuł, że narasta w nim złość na człowieka, który zabił niewinnego weterana i
unieszczęśliwił jego rodzinę. Pamiętał George'a Smitha, żołnierza drobnej postury, który
również wędrował pylistą, hiszpańską drogą. Przetrwał tylko po to, żeby zginąć w
cierpieniach po powrocie do ojczyzny. Błagał o uwolnienie go od męczarni, jak pozostali...
Odszedł jeszcze jeden żołnierz, któremu Callaway nie potrafił pomóc.
- Ogromnie mi przykro, proszę pani - rzekł i westchnął
przepełniony poczuciem bezradności. - Współczuję pani z całego serca.
- Nawet mi go nie oddali, żebym mogła go pochować jak Bóg przykazał -
lamentowała. - Powiedzieli, że jego miejsce jest teraz na stole chirurgicznym, bo tam
trafiają wszyscy otruci... Kochałam go. Boże, jak ja go kochałam!
William wiedział, że zwłoki, które trafiają pod nóż, nie są zwracane rodzinie, ale
pragnął pomóc nieszczęsnej wdowie najlepiej, jak potrafił.
- Czy mogę zrobić coś dla pani i dziecka? - spytał cicho. Z trudem otworzyła oczy.
- Chcę... chcę wrócić do domu, do mamy - wykrztusiła.
- Do Lancaster. Muszę opuścić do wstrętne miasto. Nie mogę tu żyć...
- Tak się stanie - oznajmił. - Wróci pani z dzieckiem do rodzinnego domu. -
Dyskretnie wcisnął jej do ręki kilka monet.
- Jutro przyślę wóz po pani dobytek. Pojedzie pani do domu.
Wpatrywała się w niego oszołomiona.
- Dlaczego? - spytała niepewnie. - Czemu pan to robi?
S
R
- Dla George'a. Służył u mojego boku w Hiszpanii, honorowo i mężnie. Był jednym z
moich ludzi. Cokolwiek dla pani zrobiÄ™ i tak nie wystarczy.
Kobieta zaszlochała i wygrzebała spod siennika brudny woreczek, który wepchnęła
mu w dłoń.
- Georgie za nic w świecie nie sprzedałby swojego skarbu - powiedziała. - Za żadną
cenę, tak mówił. Na pewno chciałby przekazać panu swoją najcenniejszą pamiątkę za to,
co pan robi dla mnie i dziecka.
Callaway z namaszczeniem rozwiązał woreczek i wyciągnął ze środka wytarty
mosiężny prostokąt: znoszoną sprzączkę pasa naramiennego, należącą do wyposażenia
każdego szeregowego żołnierza. Tylko tyle pozostało po mundurze George'a Smitha.
Drżącymi palcami William obrócił sprzączkę i przysunął ją do najbliższej lampy,
żeby obejrzeć grawerunek. Na mosiężnej tarczy znajdował się rysunek korony i krzyża, a
pod nim okrągłe insygnia wojskowe z napisem  Pułk Lancasterski" oraz wyrytym numerem
52. Major wstrzymał oddech i potarł napis kciukiem, żeby się upewnić, że właściwie go
odczytał.
52. Pułk Lancasterski. To nie jego jednostka. Zmierć poniósł zatem inny, nieznany
mu George Smith.
- On by sobie życzył, żeby pan to przyjął. Biedny George, kochał wojsko, a pan był
jego towarzyszem broni...
- Dziękuję pani. To dla mnie wielkie wyróżnienie. - William powoli wsunął
sprzączkę do woreczka. Nie zamierzał mówić kobiecie prawdy o tym, że truciciel pomylił
jej George'a Smitha z innym. Nieszczęśnik zapłacił najwyższą cenę za to, że przypadkowo
nosił to popularne nazwisko. Rzecz jasna, Callaway zamierzał dotrzymać obietnicy i
wysłać młodą wdowę do matki w Lancaster, a na dodatek dorzucić jej parę gwinei.
Nie potrzebował dodatkowych dowodów. Ktoś dobierał ofiary według listy.
Bethany podniosła wzrok na woznicę.
- Proszę na mnie zaczekać - powiedziała, zdecydowana nie popełnić tego samego
błędu po raz drugi. Wymknęła się z kuchni podczas przygotowań do kolacji, wiedząc, że
służba z pewnością poradzi sobie sama. - Wrócę za chwilkę.
W otwartym oknie domu w Bowden Court siedział wielki kot i czujnie wpatrywał się
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl