[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wkrótce jedzie na urlop do Madrytu, a domek prawie zawsze stoi pusty.
- Mógłby się przydać.
- Chyba że znajdzie pan coś lepszego.
- To daleko stÄ…d?
- Właśnie na tym polega urok tego miejsca, że jedzie się tam tylko godzinę lub nieco
dłużej, wszystko zależy od tego, czy od razu zauważy pan tę chałupkę.
W pierwszej chwili Norbert pomyślał, że najwygodniej byłoby wysłać tam Celie wraz
z Betty. Ale zaraz porzucił ten pomysł. Nie wiedział o Celie nic poza tym, że ktoś
niewątpliwie nastaje na jej życie. Oddawanie jej pod opiekę Betty mogłoby narazić
gospodynię na nieprzewidziane zagrożenia.
Bez sensu było też zabieranie Betty, gdyby sam pojechał z Celie na wieś. Nie
potrzebował gospodyni, a Celie chyba obejdzie się bez pielęgniarki. Zresztą Betty zawsze
mogła szybko się zjawić. Tylko w razie absolutnej konieczności, ponieważ nawet jego
obecność nikomu nie gwarantowała bezpieczeństwa.
Ostatnia kobieta, którą miał pod swoją opieką, nie przeżyła...
- Sąsiedzi się nie zdziwią, że ktoś zamieszkał w tym domku?
- Zawiadomię najbliżej mieszkającą rodzinę, że jesteście młodym małżeństwem i
marzycie o krótkim miodowym miesiącu tylko we dwoje.
Taka historyjka, chociaż w założeniu idiotyczna, mogła okazać się przekonująca dla
tamtejszych mieszkańców. A gdyby prześladowcy i tak zdołali wyśledzić Celie, to trzeba
będzie chronić się w inny sposób. Po krótkim namyśle Norbert podjął decyzję.
- Zgoda, Betty, zawiozę ją tam, jeśli zechce. Chyba że sama wpadnie na lepszy
pomysł, w którym nie będzie miejsca dla mnie. Wolałbym taki wariant.
- Czyżby? Odniosłam wrażenie, że świetnie pan się bawi. - Uśmiech Betty był niemal
równie szeroki jak jej biodra.
- Doceniam szczerość, ale nie lubię wtykania nosa w moje życie. - Norbert zmierzył
gospodyniÄ™ surowym spojrzeniem.
- Wielka szkoda. - Betty wzięła się pod boki. - Powinien pan wreszcie wylezć z tej
swojej skorupy. Zawsze panu wygarnę, co myślę, bo mogę robić, co mi się podoba.
- Może pani stracić tę robotę - burknął ostrzegawczo.
- Proszę spróbować mnie zwolnić. Dzięki moim kruchym ciasteczkom mam wśród
szefów Tri - C więcej przyjaciół niż pan.
Usiłował się nie uśmiechnąć, ale w końcu nie wytrzymał i roześmiał się.
Norbert zdążył zjeść porządny lunch, wziąć prysznic i się przebrać, zanim Celie się
obudziła. Betty troskliwie doglądała jej przez całe popołudnie i przy pierwszych oznakach
życia pacjentki natychmiast wezwała Norberta, który przeglądał w bibliotece dzisiejsze faksy.
Wchodząc do oświetlonego tylko nocną lampką pokoju, Norbert niemal się
spodziewał, że nie zastanie w nim Celie. W końcu już zdążył się przekonać, że ta dziewczyna
umie zniknąć w najdziwniejszy sposób. Lecz tym razem nadal tu była - z ręką na temblaku
leżała oparta o dwie poduszki, blada jak szanujący się duch z jakiegoś angielskiego zam-
czyska.
- Jak się czujesz? - Norbert stanął w nogach łóżka i skrzyżował ramiona na piersi.
- Jak ktoś pocięty na kawałki.
Słowa zabrzmiały cicho i sennie, lecz Norbert stwierdził, że Celie znów mówi z
brytyjskim akcentem.
- Jak widzisz bez okularów? Bo Goliat je rozdeptał.
- WidzÄ™ niezle.
- Więc chyba zauważyłaś, że oczekuję paru odpowiedzi. Trochę się zgarbiła, lecz
buntowniczo wysunęła brodę, jak ktoś mający poczucie klęski, lecz nadal odważny.
- Nie wiem, kim jesteÅ› ani czego chcesz.
- Więc dlaczego uciekłaś dzisiaj z tego punktu napraw? Zacznijmy od tego miejsca i
cofajmy siÄ™ w czasie.
- Przestraszyłeś mnie. Myślałam, że chcesz mi zrobić coś złego.
- Daj spokój. - Norbert z politowaniem pokręcił głową. - Przecież wcale ci nie
groziłem. Poprosiłem tylko o garść wyjaśnień.
- Nie mogłam ich udzielić. Nie miałam pojęcia, o co chodzi. Nadal tego nie wiem.
- Dzisiaj omal nie straciłaś życia. Zdajesz sobie z tego sprawę?
- Owszem. To było niezapomniane przeżycie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl