[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nem Morgotha, lecz Władca Ciemności siłą swej woli odarł z przebrania Luthien
i objął spojrzeniem. Nie ulękła się jego oczu, oznajmiła swoje imię i zaofiarowała
się, że będzie dla niego śpiewać jak minstrele na dworach królów. Morgoth wi-
dząc jej piękność zapałał nikczemną żądzą i powziął zamiar najprzewrotniejszy ze
wszystkich, jakie się zrodziły w jego sercu, odkąd uciekł z Valinoru. Lecz własna
nikczemność zgubiła go, bo kiedy patrzał na Luthien i przez chwilę zostawił jej
wolność, rozkoszując się tajemnie swoim zamysłem, królewna nagle wymknęła
się z pola jego widzenia, a z cienia rozległ się śpiew niewysłowionej piękności,
tak czarodziejski, że Morgoth musiał słuchać, czy chciał, czy nie chciał; na mo-
ment oślepł i daremnie wodził wzrokiem dokoła, szukając śpiewającej.
Cała jego świta zasnęła, ogień zbladł i przygasł, lecz Silmarile w koronie Mor-
gotha rozbłysły nagle jak białe płomienie; pod ciężarem korony i oprawionych
w niej klejnotów Morgoth pochylił głowę, jakby świat cały dzwigał na niej i jak-
by nawet jego wola nie mogła znieść tego brzemienia trosk, strachu i pragnień.
Wtedy Luthien narzuciła znów na ramiona swoją skrzydlatą szatę i uniosła się
w powietrze, a głos jej spływał teraz z góry niby deszcz do głębokich, ciemnych
jezior. Wionęła płaszczem przed oczyma Morgotha, wtrącając go w sen tak czarny
jak zewnętrzna otchłań, po której niegdyś błądził samotnie. Nagle padł jak góra
rozsypująca się w lawinie, runął z łoskotem ze swego tronu i legł twarzą do zie-
mi na dnie piekła. %7łelazna korona z głośnym brzękiem stoczyła się z jego głowy.
W sali zapanowała cisza. Beren jak martwy wilk leżał pod tronem, lecz Luthien
zbudziła go jednym dotknięciem. Zrzucił z siebie wilczą skórę, dobył noża
a był to odebrany
Kurufinowi Angrist i wyłuskał Silmaril z żelaznych pazurów, którymi klej-
not był przymocowany do korony.
Gdy zamknął zdobycz w dłoni, blask przenikał przez jego żywe ciało tak,
że ręka wyglądała jak świecąca się latarnia. Klejnot wszakże nie sprzeciwiał się
166
zdobywcy i nie ranił go. Berenowi przyszło na myśl, że mógłby zrobić więcej, niż
obiecał Thingolowi, i zabrać z Angbandu wszystkie trzy skarby Feanora, lecz taki
los nie był sądzony Silmarilom. Ostrze Angrista pękło i stalowa drzazga prysnęła
w powietrze, trafiając w policzek Morgotha, który jęknął i drgnął, a wszyscy jego
wojownicy poruszyli się we śnie.
Wtedy strach ogarnął Berena i Luthien, więc puścili się pędem ku wyjściu na
nic nie bacząc i bez przebrania; byle jak najprędzej ujrzeć znowu światło dzienne.
Nie natknęli się na żadne przeszkody i nie byli ścigani, lecz Bramy bronił strażnik,
Karcharoth który ocknął się już i stał gniewny w progu Angbandu. Zanim go
zobaczyli, on ich spostrzegł i dopadł biegnących. Luthien była bardzo zmęczona,
nie miała czasu ani sił, by uśmierzyć bestię. Lecz Beren ją osłonił, wznosząc rękę
zaciśniętą na Silmarilu. Karcharoth zatrzymał się i na chwilę ogarną go lęk.
Precz stąd, uciekaj! krzyknął Beren. Oto jest ogień, który zniszczy
i ciebie, i wszystkie złe stwory świata! Mówiąc to błysnął Silmarilem przed
ślepiami wilka.
Lecz Karcharoth spojrzał na święty klejnot i wcale się nie zląkł, tylko żar-
łoczny duch nagle ocknął się w nim i rozpłomienił; chwycił zębami rękę Berena
i odgryzł ją w nadgarstku. Natychmiast poczuł piekący ból we wnętrznościach,
gdy Silmaril sparzył jego przeklęte ciało; uciekł więc wyjąc tak, że ściany doliny
przed Bramą odbijały echo jego bolesnej skargi. Tak był straszny w tym szale,
że wszelkie żywe istoty, które wówczas przebywały w dolinie lub ku niej zdąża-
ły, umykały w popłochu. Karcharoth bowiem zabijał każde stworzenie na swojej
drodze i pędząc z Północy szerzył spustoszenie wszędzie, gdzie się zjawił. Ze
wszystkich okropności, jakie nawiedziły Beleriand przed upadkiem Angbandu,
najstraszliwszy był szał Karcharotha, bo wstąpiła w niego wtedy moc Silmarila.
Tymczasem Beren leżał zemdlony na progu niebezpiecznej Bramy i śmierć
zbliżała się do niego, bo jad był w kłach wilka. Luthien wyssała truciznę z okrop- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- J. R. R. Tolkien Rudy Dzil i Jego Pies
- Nancy Collins Angels on Fire
- UWIEÂŚĆ GRZESZNICĘ WYD 2013 Adrienne Basso
- KośÂ›ciuszko Robert Wojownik Trzech Czasów 3 Straśźnicy
- Terry Pratchett Nomów ksić™ga kopania [pl]
- Angel Martinez Aftermath (pdf)
- KotliśÂ„ski Roman ByśÂ‚em ksić™dzem 2 Owce ofiarami pasterzy
- Jackson Vina Osiemdziesiat dni niebieskich
- betterlatethannever
- 368. Winston Anne Marie Zdobyć‡ córkć™ pastora
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- skromny19.pev.pl