[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spokojnie i uprzejmie. Były też szlachcianki, młode i stare, pochodzące z
najróżniejszych krain i lenn królestwa, odziane w jedwabie z Lorbanery i perły z
wysp Piasku, a także dwie wyspiarki, solidne, stateczne niewiasty, jedna z Iffish, a
druga z Korp, przemawiające w imieniu mieszkańców Rubieży Wschodnich. Byli
też poeci, mędrcy ze starych uczelni Ea i Enladów, kilku dowódców żołnierzy i
kapitanów statków królewskich.
Wszystkich tych członków rady król wybrał sam. Po dwóch, trzech latach
prosił, by pozostali, bądz też odsyłał ich z podziękowaniami i honorami, i
zastępował kim innym. Omawiał z nimi wszelkie prawa i podatki, sprawy, które
rozsądzał w imieniu korony. Wysłuchiwał ich rad, a potem przeprowadzał
głosowanie. Dopiero gdy uzyskał zgodę większości, wprowadzał decyzje w życie.
Niektórzy twierdzili, iż rada składa się jedynie z królewskich pochlebców i
marionetek, i może tak było w istocie. Zwykle jeśli się uparł, stawiał na swoim.
Często jednak nie wyrażał własnej opinii, pozwalając, by członkowie rady podjęli
decyzję. Wielu doradców przekonało się, że jeśli dysponują dostateczną ilością
faktów popierających sprzeciw i potrafią dobrze argumentować, udaje im się
przekonać innych, a nawet króla. Często zatem wybuchały gorące debaty, tak w
częściach rady specjalizujących się w różnych problemach, jak i na walnych
zgromadzeniach. Zdarzało się, iż doradcy sprzeciwili się królowi i przegłosowali
go. Lebannen był dobrym dyplomatą, lecz nie pasjonował się polityką.
Przekonał się, iż rada dobrze mu służy. Dysponujący władzą ludzie z
królestwa wkrótce zaczęli ją szanować. Zwykli ludzie nie zwracali uwagi na radę.
Wszystkie ich nadzieje i uwaga skupiały się wokół osoby władcy. Po Archipelagu
krążyły tysiące pieśni i ballad o synu Morreda, księciu, który powrócił na
grzbiecie smoka z krainy umarłych u brzegu dnia, bohaterze spod Sorry, władcy
miecza Serriadha, Jarzębinie, Wyniosłym Jesionie z Enladu, ukochanym królu
rządzącym Znakiem Pokoju. Trudno jednak układać pieśni o doradcach kłócących
się o podatki i cła.
Teraz zatem ludzie ci, których pomijały pieśni, zajęli miejsca na
wyściełanych ławach przed twardym tronem. Gdy zjawił się król, znów powstali.
Wraz z nim przybyła Kobieta z Gontu - większość z nich widziała ją już, toteż jej
wygląd nie wywołał poruszenia - oraz niewysoki mężczyzna w brązie i czerniach.
- Wygląda jak wioskowy czarownik - zauważył kupiec z Kamery,
zwracajÄ…c siÄ™ do szkutnika z Way.
- Bez wątpienia - odparł tamten z czułością i rezygnacją. Wielu członków
rady kochało, a przynajmniej lubiło króla. Ostatecznie to on dał im władzę i nawet
jeśli nie czuli się zobowiązani okazywać mu wdzięczności, szanowali jego osąd.
Do sali wbiegła spózniona starsza władczyni z Ebea i książę Sege
kierujący obradami polecił doradcom zająć miejsca. Wszyscy usiedli.
- Wysłuchajcie króla - zaczął Sege. I wysłuchali. Opowiedział im - dla
wielu były to pierwsze wieści w tej materii - o ataku smoków na zachodni Havnor
i o tym, jak wyruszył w drogę z Kobietą z Gontu, Tehanu, by z nimi pertraktować.
Utrzymywał doradców w napięciu, opowiadając o wcześniejszych atakach
smoków na wyspy Zachodu. Powtórzył też krótko historię Onyksa o dziewczynie,
która na pagórku Roke zamieniła się w smoka. Przypomniał, iż Tehanu uznawana
jest za córkę przez Tenar od Pierścienia, niegdysiejszego Arcymaga z Roke i
smoka Kalessina, który przyniósł króla na grzbiecie z Selidoru.
W końcu powtórzył, co się zdarzyło na przełęczy w górach Faliern trzy dni
temu o świcie. Zakończył, mówiąc:
- Smok ów zaniósł wiadomość od Tehanu do Orm Irian na Palnie. Czeka
jÄ… daleki lot, ponad trzysta mil. Lecz smoki szybsze sÄ… nizli statek, nawet ten
niesiony magicznym wiatrem. W każdej chwili możemy spodziewać się przybycia
Orm Irian.
Książę Sege odezwał się pierwszy. Zadał pytanie, wiedząc, że król będzie
mu rad.
- Co chcesz zyskać, panie, pertraktując ze smokiem? Odpowiedz padła
natychmiast.
- Więcej, niż moglibyśmy zyskać, próbując z nim walczyć. Trudno mi to
przyznać, taka jednak jest prawda. Gdyby te potężne stworzenia zechciały nas
zaatakować, nie dysponujemy żadną obroną przed ich gniewem. Mędrcy
powiadają, że być może, jedna wyspa zdołałaby się im oprzeć. Roke. A na Roke,
być może, pozostał jeden człowiek, który potrafiłby stawić czoło gniewowi smoka
i nie zginąć. Musimy zatem odkryć przyczynę tego gniewu i usunąć ją, aby
zawrzeć z nimi pokój.
- To przecież zwierzęta - zauważył stary władca Felkway. - Ludzie nie
mogą rozmawiać ze zwierzętami, zawierać z nimi pokoju.
- Czyż nie mamy miecza Erreth-Akbego, który zabił wielkiego smoka?! -
wykrzyknął młody członek rady.
Natychmiast odpowiedział mu ktoś inny.
- A kto zabił Erreth-Akbego?
Debaty rady bywały zwykle hałaśliwe, choć książę Sege utrzymywał
ścisły porządek, nie pozwalając, by doradcy przerywali sobie nawzajem lub
przemawiali dłużej niż dwie minuty odmierzane przez klepsydrę. Gadułów uciszał
uderzeniem okutej srebrem laski, po czym wzywał do głosu następnego mówcę.
Rozmawiali i krzyczeli zatem, wymieniając szybkie uwagi. Mówili wszystko, co
trzeba i czego nie trzeba, powtarzali kolejno argumenty, zbijali je i wzmacniali.
Większość upierała się, iż należy ogłosić wojnę, podjąć walkę ze smokami i
pokonać je.
- Oddział łuczników na jednym z okrętów wojennych wystrzelałby je jak
kaczki! - wykrzyknÄ…Å‚ gorÄ…cokrwisty kupiec z Wathortu.
- Czyż mamy poniżać się przed bezrozumnymi zwierzętami? Czyż nie ma
już wśród nas bohaterów? - spytała z pogardą wyniosła pani z O-Tokne.
Słysząc to, Onyks odparł ostro:
- Bezrozumne? Władają przecież Mową Tworzenia, na znajomości której
opiera się nasza sztuka i moc. Są zwierzętami, tak jak my nimi jesteśmy. Ludzie
to zwierzęta, które mówią.
Na to odezwał się kapitan statku, stary doświadczony mężczyzna.
- Czy zatem to nie wy, magowie, powinniście z nimi rozmawiać? Znacie
przecież ich mowę i może dysponujecie podobną mocą. Król opowiadał o młodej
nieuczonej dziewczynie, która zamieniła się w smoka. Magowie jednak potrafią to
zrobić w każdej chwili. Czyż zatem Mistrzowie z Roke nie mogliby pomówić ze
smokami i w razie potrzeby podjąć z nimi walki jak równy z równym?
Czarnoksiężnik z Palnu podniósł się z miejsca. Był niskim mężczyzną o
cichym głosie.
- Przybrać czyjąś postać, kapitanie, oznacza stać się tą istotą - rzekł
uprzejmie. - Mag może upodobnić się do smoka, lecz prawdziwa przemiana to
ryzykowna sztuka, zwłaszcza teraz. Mała zmiana pośród wielkich to tchnienie
wobec huraganu. Jest jednak wśród nas ktoś, kto nie potrzebuje korzystać z
naszych sztuk, a jednak potrafi lepiej przemówić w naszym imieniu do smoków
niż ktokolwiek inny. Jeśli zechce to uczynić.
Tehanu wstała ze swej ławki u stóp tronu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- Ian Morson [William Falconer Mystery 05] Falconer and the Great Beast (pdf)
- Sandemo Margit Saga O Czarnoksiężniku 05 Próba Ognia
- GR0956.Lewis_Jennifer_Zona_za_milion_dolarow_05
- Laurie King Mary Russel 05 O Jerusalem
- 05 Cook Robin Goraczka
- 05. May Karol Piram
- Der Hexer 05 Die Chrono Vampire
- LeGuin, Ursula K Earthsea SS Coll Tales From Earthsea
- Strugaccy A. i B. Fale tlumia Wiatr
- Markiz de Sade Zbrodnie milosci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- skromny19.pev.pl