[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Marynarzu, biegnij do Heidego i powiedz mu, że jesteśmy w tym grobowcu -
rozkazuje Gregor. - I to natychmiast! Bo bez tego on nam wlepi następną minę. Jest dość
szalony, by to zrobić. Biegaj, draniu! - ryknął do ociągającego się marynarza, który
wychodzÄ…c zderza siÄ™ z Heidem.
- Co wy tu robicie, zasrańcy? Dlaczego nie jesteście na górze u Iwanów? - Uderza
mnie lufą swego rewolweru. - Właz na drabinę. Chcesz zostać oficerem? Więc pokaż co
potrafisz, gnojku!
Bez słowa chwytam wąską, żelazną drabinkę, prowadzącą na górne piętro, ostrożnie
otwieram klapę i obrzucam spojrzeniem pierwsze piętro. Rosjanie leżą na ziemi. Armata wali
bez przerwy. Strach chwyta mnie za gardło; na czapkach widnieją złowieszcze, malinowe
otoki NKWD. Ciężko dysząc schodzę i znajduję się koło Heidego.
- I co się z tobą dzieje? Nie rzuciłeś ananasów?
- Na górze - odpowiadam bez tchu - jest przynajmniej tysiąc enkawudzistów.
- Dobry Boże! - ryczy Heide, chwytając swoją wiązkę granatów. Wspina się po
drabince jak małpa, podnosi klapę, ciska ładunek wybuchowy i rzuca się na dół, na brzuch.
Ogłusza nas grzmiący wybuch. - Jazda, za mną!
Tym razem na czele jest Legionista. Jednym ruchem odrzuca klapÄ™ i polewa
pociskami na oślep. Tutaj są same trupy, ale jest jeszcze jedno piętro, jeszcze jedna drabinka.
Słychać strzał z rewolweru, pocisk muska mój hełm, rosyjski lejtnant celuje do mnie z
ciężkiego nagana. Błyskawicznie opróżniam magazynek w jego ciało, które zmienia się w
czerwoną papkę. Sierżant NKWD, odznaczony orderem Lenina, bierze do tyłu zamach ręką,
w której trzyma granat, ale zostaje nadziany na bagnet Legionisty. Trzeba zlikwidować
rannych, inaczej nie da się zrobić. Jeden Sybirak walczy aż do śmierci, zobaczyliśmy
drugiego, który strzela sobie w głowę w chwili, gdy pochylił się nad nim sanitariusz, by mu
pomóc.
Teraz moja kolej, by wejść na następną drabinkę, ale zanim jeszcze do niej
podszedłem, ujrzałem unoszącą się nad trapem mongolską gębę. Dosłownie zahipnotyzowany
wpatrujÄ™ siÄ™ w czerwonÄ… emaliowanÄ… odznakÄ™ na jego futrzanej czapie, wbijam mu dwa palce
w nozdrza i ściągam do siebie. Heide zabija spadającego Mongoła, a wtedy rzucam mój
koktajl Mołotowa. Podmuch odrzuca mnie do tyłu, wszystko tańczy mi przed oczami i padam
na podłogę. W górze trzeszczą pistolety maszynowe, wybuchają granaty. Wycia, jęki... A
potem pełen dymu bunkier ogarnia cisza.
Wyczerpawszy wszystkie siły rzucamy się na ziemię i pijemy wodę, przeznaczoną do
chłodzenia rosyjskich karabinów maszynowych. Wtedy, z osłupieniem, widzimy jak Heide
myje się w wiadrze wody. Bez słowa czesze się porządnie, czyści s ką mundur, prostuje
oporządzenie i oto znów jest zimnym Prusakiem, śmierdzącym regulaminami.
TO
3. Kompania zostaje zmieniona i ma zając bunkier. W czasie pokoju ten blok był
swego rodzaju kordegardą, gdzie pracowali skazańcy. Setki ich znajdujemy w piwnicy,
zabitych strzałami w potylicę. Polityczni mieli na piersiach i plecach zielone kółko,
kryminalni kółko czarne. Ostrożnie przechodzimy w bunkrze od pomieszczenia do
pomieszczenia, unikając szatańskich pułapek. Jeśli otworzyć drzwi nie zbadawszy ich
dokładnie, jeśli stąpnąć na luzną deskę, z wyciem wylatuje się w powietrze. Syberyjscy
enkawudziści są niewiarygodnie fanatyczni; ani my, ani oni nie darują życia jeńcom, a przede
wszystkim, przede wszystkim nie wolno dać się wziąć do niewoli! Najlżejszą torturą,
wymyśloną przez tych małych ludzi o skośnych oczach, jest wywieszenie jeńca całkiem
nagiego uwiązanego drutem w kostkach u nóg przez okno. By umrzeć potrzeba około sześciu
godzin.
Teraz do zaatakowania pozostaje sama stalownia. Zajmuje pozycję pułk miotaczy
rakiet ze swoimi piekielnymi wyrzutniami. W chwili, gdy wybuchają równocześnie
dwadzieścia cztery rakiety, można sobie wyobrazić jak wygląda koniec świata. Walczy się
Å‚opatkami, bagnetami, przebija siÄ™, zabija, brodzi we krwi, ale Sybiracy siÄ™ nie poddajÄ….
Posuwając się naprzód słyszymy, jak rozmawiają ze swoim sztabem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl