[ Pobierz całość w formacie PDF ]

własne oczy.
Wiele razy na zwojach sznurów z Izraelitą owyn całe noce rozmawialiśmy po francusku o polityce,
historii, filozofii, estetyce, o Religii Chrystusa Pana, i o Talmudzie, i o Mojżeszowym prawie, i o nie
wiem już czym. Gdy nadeszła niedziela (jedna z tylu niedziel!), że, ubierając się w kajucie,
przymknąłem nieco drzwi, patrzę, aż ręka się przez szparę z niedomknięcia drzwi wynikłą wsuwa,
podając mi różową flaszkę olejku do włosów i bieliznę świeżą: rzeczy, domyślić się łatwo, jak
kosztowne i rzadkie tam, gdzie już wodę bardzo oszczędnie rozdawano, i przy broni nabitej, aby ludzie
się o wodę nie pobili... Izraelita wszakże, przynosząc mi te rzeczy, wiedział z innych niedziel, po samej
książce do nabożeństwa spotykanej u mnie, iż dzień ten wyróżniać zwykłem. Otóż mówiłem z nim
wiele, wiele różnych rzeczy...
Jednego razu, wpodłuż statku miotanego ogromnymi falami chodząc, że spodziewano się znaczniejszej
burzy w nocy, ruch był wielki i krzyki rozkazów szczególniejsze niż dotąd... a że chodząc tak przed oną
oczekiwaną burzą mówiliśmy żwawo coś o Bożoczłowieczeństwie Chrystusa Pana naszego, interlokutor
znój przymilkł jakoś na chwilę, i ja za nim; potem, wskazując mi na fale, rzekł: "A więc wierzysz i w to,
że Mesjasz chodził po falach jak po ziemi?..."
"Wierzę" - odpowiedziałem...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Po niejakim przestanku obustronnym, widząc, iż mój interlokutor izraelskiego jest wyznania, a światły
człek, dodałem:
"Przypominasz sobie zapewne moment i okoliczność, w których Pan przez morze szedł (boć czytujesz
Ewangelię ze mną razem, kiedy mi hebrajskie czytanie na tłumaczeniu Nowego Testamentu w wolnych
chwilach pokazujesz), był to więc moment, kiedy już rzesze całe w najwyższym stopniu zaczęły się za
Chrystusem Panem porywać w zapale tłumnym - lada chwila królem już ziemskim mógł być
okrzyknięty... otóż uchadzał w ten czas drogami najmniej od rzeszy znanymi... w takim to położeniu
raz przez powierzchnię morza szedł... akt był logicznie naturalny, wynikł z rzeczy samej, jeżeli, jako
widzisz, na maleńkiej ziemi syryjskiej zostawszy Panem, to wystarczyło już, aby panem oto był
wszechziem - tam więc, gdzie owa ziemia maleńka, kończyła się też i cała ziemia z lądami swymi, a
zaczynało się morze... Powiesz mi (lubo filozof jesteś): ?A czemu to tak nie pójdziesz, bracie, aby
pokazać mi, że tak jest?? - Zmierz-że pierwej proporcję moją do Pana mego, tudzież uważ,
azali on, aby pokazać to, czynił tę sprawę, czy nie raczej, aby ukryć dostojność swą..."
"To jedno ci powiem - (mile tu wspominany, a raz spotkany) Izraelita rzecze mi - że jużci Chrystus
wasz był to może najidealniejszy człowiek..."
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Książę pewny, z zacnego a wielmożnie historycznego szczepu (bo hetmanów rycerskich między swymi
dziady mający), był też od niejakiego czasu w Ameryce, obywatelem Rzeczypospolitej zostawszy, i
na pięknym przedmieściu miasta New-York, które to przedmieście zowie się Brooklyn, zamieszkiwał.
Wiele mu winienem chwil przyjemnych i przyjacielskich usług, a usługi mówię dlatego, bo jest rzadkiej
uprzejmości serca człowiek.
Kiedy wielkim smutkiem dotknięty po onym wybrzeżu przechadzał się raz ze mną, a słońce właśnie ku
zachodowi miało się, chmurą mocnymi promieniami przeszytą osłonięte, widać było opodal wzgórze
małe, zielonym wówczas porosłe żytem, w kłosach właśnie będącym - dalej szeroka rzeka srebrzyła się
pod słońca jasnością, fortecy małej mury na brzegu jej i okrętu tuż resztka czerniły się...
Nie pamiętam, o czym mówiliśmy... ale mówiąc rzeczy rozmaite pamiętaliśmy, dokoła spozierając, że
okręt ten zachowała do dziś Ameryka na pamiątkę męża, co na nim przypłynął z Europy...
Wzgórze zielone i forteczka pamiątkami są narodowymi, kędy mąż ów Anglików zbił, a cofających się
żołnierzy swych utrzymał tam nieraz odwagą osobistą... I pamiętaliśmy jeszcze, że towarzysz
przechadzki mej, z poważnie historycznego a książęcego rodu pochodząc, liczył pomiędzy żeńskimi
przodki swymi właśnie że onego wsławionego w Ameryce polskiego bohatyra najukochańszego
ulubionÄ…...
Bohater ów - łacno jest wiedzieć, że Kościuszko, a zaś [książę Marceli Lubomirski, powinowaty]
ulubionej wielkiego wygnańca tego (przez ród jej niegdyś wzgardzonego)... był właśnie ze mną tam
wygnańcem i zamieszkałym nieledwie że na pobojowisku, które sławę Kościuszce zjednało!
Książę obywatel Rzeczypospolitej Amerykańskiej przyjmował radośnie to wet za wet po
wieku... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl