[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyboru, panie Dillet, jedno z dwojga: mogłem wyrzucić na szmelc wspaniałą rzecz  to
pierwsze wyjście, albo powiedzieć klientowi: sprzedaję panu regularny dramat filmowy wzię-
ty z życia rozgrywający się w dawnych czasach, którego prezentacja rozpoczyna się regular-
nie o pierwszej po północy. Jak by pan sam na to zareagował? A zaraz potem, jak się pan
domyśla, miałbym dwóch sędziów pokoju w saloniku na zapleczu sklepu. Po czym pan i pani
Chittenden zostaliby odstawieni karetką do okręgowego szpitala wariatów z takimi komenta-
rzami pospólstwa:  No, wiadomo było, że do tego dojdzie, oto do czego prowadzi picie!  a
jak pan wie, jestem niemal zupełnym abstynentem. Tak oto wyglądała moja sytuacja. Co?
Mam to zabrać z powrotem do sklepu? Ależ co pan sobie myśli? Nie, powiem panu, co zrobię
 zwrócę panu pieniądze odliczywszy dziesięć funtów, które sam zapłaciłem, i niech pan
robi z tym, co się panu żywnie podoba.
Nieco pózniej, w czymś, co się brzydko nazywa palarnią, miała miejsce między tymi
dwoma przyciszona rozmowa.
 Co pan naprawdÄ™ wie o tym przedmiocie i skÄ…d on pochodzi?
 Mówię uczciwie, panie Dillet, że nic nie wiem o tym domku. Oczywiście został
znaleziony w rupieciarni jakiejś wiejskiej rezydencji  to łatwo zgadnąć. Posunę się do
stwierdzenia, że znajduje się ona nie dalej niż sto mil stąd. W którym kierunku i jak daleko 
nie mam pojęcia. Opieram się tylko na domysłach. Człowiek, od którego to kupiłem, nie jest
moim stałym dostawcą i straciłem z nim kontakt. Wydaje mi się, że on pochodził z tej części
kraju, i tylko tyle mogę panu powiedzieć. W tym wszystkim jedna rzecz mnie dręczy. Ten
stary facet, na pewno pan go zauważył, jak podjeżdżał do drzwi... Jakie pan odniósł wrażenie
 że to był lekarz? Moja żona tak uważa, ale ja obstaję, że to prawnik, bo miał przy sobie
papiery; ten, który wyjął, był zwinięty.
 Zgadzam się z panem  powiedział pan Dillet  przypuszczam, że musiał to być
testament tego starca przygotowany do podpisu.
 Tak właśnie myślałem  powiedział pan Chittenden  i według mnie testament
pomijał tych młodych ludzi, prawda? Tak, tak, to będzie nauczka dla mnie, wiem o tym. Nie
kupię już nigdy domu dla lalek i nie będę wyrzucał pieniędzy na obrazy  a co do sprawy
tego otrutego dziadunia, no nie, o ile znam siebie, to nigdy nie miałem tego typu skłonności.
%7łyj sam i pozwól żyć innym  to dewiza całego mojego życia i wydaje mi się, że nie naj-
gorsza.
Pan Chittenden wrócił do swego pokoju pełen tego typu podniosłych sentencji. A pan
Dillet udał się następnego dnia do tamtejszego archiwum, gdzie spodziewał się znalezć jakiś
klucz do intrygujÄ…cej go zagadki. PrzeglÄ…d obszernych kartotek parafialnych zawierajÄ…cych
dane dotyczące wyższych sfer w okręgu Canterbury i York doprowadził go do desperacji.
Wśród rycin wiszących na klatce schodowej i na korytarzach żadna nie przypominała niczym
domu z jego nocnego koszmaru. Niepocieszony, znalazł się w końcu w opuszczonym pokoju,
gdzie jego wzrok przyciągnął zakurzony model kościoła w zakurzonej szklanej gablocie:
 Model Kościoła św. Stefana. Coxham. Przedłożony przez wielce szanownego J. Merewethe-
ra. Ilbridge House. 1877. Dzieło jego przodka Jamesa Merewethera, zm. 1786 . Było coś w
tym modelu, co niejasno przypominało mu nocną makabrę. Zauważył mapę ścienną, podszedł
do niej i stwierdził, że Ilbridge House znajduje się w okręgu Coxham. Przypadkowo nazwa
Coxham była jedną z tych, które zapadły mu w pamięć, kiedy wertował księgę parafialną i
natknął się w niej na dokument pogrzebu Rogera Milforda lat 76, który zmarł jedenastego
września 1757 roku, oraz Rogera i Elżbiety Merewether, lat dziewięć i siedem pochowanych
dziewiętnastego tego samego miesiąca. Warto było skorzystać z tej poszlaki, choć była dość
wątła; po południu wyjechał do Coxham. Na wschodnim krańcu północnej części kościoła
znajduje się kaplica Milforda, a na jej północnej ścianie tablice upamiętniające te same osoby:
Roger starszy, jak się okazuje, odznaczał się wszystkimi przymiotami, które zdobią ojca,
sędziego i człowieka. Pomnik był wzniesiony przez jego kochającą córkę Elżbietę:  niedługo
przeżyła stratę rodzica, który zawsze czulą troską otaczał ją i jej dwoje ukochanych dzieci .
Było widoczne, że ostatnie zdanie zostało doczepione dużo pózniej do pierwotnego napisu.
Nieco dalsza płyta poświęcona była Jamesowi Merewetherowi, mężowi Elżbiety,  którego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl