[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jestem goła.
 Daj spokój ze skromnością, ci ludzie zaraz tu będą. Albo zaświecisz gołym tyłkiem,
albo cię złapią. Co wolisz?
 Zaświecić.  Wyskoczyła zwody, jak ją pan Bóg stworzył, chwyciła koszulę i puściła
się pędem do jaskini.
Reyan oniemiał z wrażenia i zanim się ocknął i ruszył za nią, zdążyła wciągnąć koszulę i
zawiązać ją pod szyją.
Dogonił ją dopiero u wejścia do jaskini, pchnął do środka, a sam skrył się za skałą,
obserwując sytuację. Pięciu konnych dotarło właśnie do jeziorka. Reyan gromił się w
duchu najgorszymi słowami, widząc, że jeden z nich zainteresował się śladami stóp.
Oznaczało to, że szybko stąd nie odjadą, przeciwnie  zaczną węszyć.
Wsunął się do pieczary, maskując wejście, i znów oniemiał na widok Tess odzianej w
samą koszulę. Zapomniał o niebezpieczeństwie, a gdy się ocknął, przyszło mu na myśl,
że dla obojga byłoby lepiej, gdyby nie miała tak wspaniale wysmukłych nóg.
 Odjechali?  spytała, jakby nie zauważając, że pożera ją oczami.
 Nie i szybko nie odjadą. Odkryli ślady na brzegu.
 Wielkie nieba, przepraszam, to moja wina.
 Moja. Zbyt pózno ich zauważyłem, a przez to nie zdążyłem zatrzeć śladów.
 Zaczną nas szukać?
 Cały czas to robią. Thurkettle musi się już bardzo niecierpliwić.
 Zostaną w pobliżu.
 Tak sÄ…dzÄ™.
24
 I co zrobimy?
 Nic.  Reyan zaczął zasypywać ognisko.  Kryjówka jest w miarę bezpieczna, więc
jeśli będziemy cicho, raczej nas nie znajdą  dodał i zajął się koniem. Osiodłał go i
odprowadził w głąb pieczary.  Na wszelki wypadek, gdyby trzeba było uciekać 
wyjaśnił.
 A nie lepiej od razu?
 Zobaczą nas. Na razie wiedzą tylko, że gdzieś tu jesteśmy. Tyle wywnioskowali ze
śladów. Przy odrobinie szczęścia nie znajdą jednak naszej kryjówki i po pewnym czasie
uznają, że trzeba szukać dalej, i odjadą.
 Na razie  powtórzyła jego słowa  nie mieliśmy zbyt dużo szczęścia.
 To prawda, ale mam jeszcze inny plan.
- Jaki?
 Nie martw się. Usiądz i przestań wreszcie gadać.
Dziewczyna westchnęła ciężko. Najbliższa przyszłość malowała się ponuro. Albo ich
znajdą, albo  przy odrobinie szczęścia  za jakiś czas odjadą. Wuj nie przebierał w
środkach, gdy czuł się zagrożony, a teraz, po czterech dniach bezowocnych poszukiwań,
musiał być po prostu wściekły. Ludzie ze strachu będą szukać do upadłego, zwłaszcza
że znalezli ślady...
Zaczęła nerwowo krążyć po jaskini.
Niech ich wszyscy diabli  syknął Reyan. Cały czas trwał na posterunku przy wejściu do
jaskini i właśnie wstał, aby rozprostować zdrętwiałe kości.
 Jeszcze się kręcą?  spytała szeptem Tess.
 Jeszcze, a co gorsza, wygląda na to, że zostaną tu na noc.
 I nie odjadą, dopóki czegoś nie znajdą?
 Jeden z nich zorientował się, że ślady są świeże.
 Wujowi czasami trafiał się pomocnik z jaką taką głową na karku  powiedziała z
sarkazmem.
Niestety  skwitował Reyan ponuro.
 A może powinnam do nich pójść.
 Chcesz zostać męczennicą?  zgromił ją.
 Wyobraz sobie, że zawsze o tym marzyłam  zaszydziła, lecz zaraz zmieniła ton. 
Z nas dwojga ja mam więcej szans. Ciebie zabiją bez wahania.
 A ciebie nie? Powiedzmy, że masz rację, że osłupieją na chwilę, i co wtedy?
 Nie wiem, coś wymyślę. Mówiłam ci o rodzinie ojca.
 Mówiłaś i co z tego? Minie wiele dni, zanim dotrze do nich jakakolwiek wiadomość, a
Thurkettle nie będzie się wahał. Pozbędzie się ciebie jak nic. Tylko czeka, żeby to zrobić,
a winę zwalić na mnie.
 To racja, więc co robimy?
 My? Nic. Ty tu zostajesz.
 A ty zostaniesz męczennikiem.
 To mi się wcale nie uśmiecha, ale mam plan.
 Jaki?
 %7łeby ich zwieść, sprawić, żeby stąd odjechali. Cała trudność w tym, jak ich
25
przekonać, że cały czas jesteś ze mną.
 Powiedzmy, że to się uda, co potem?
 Wracam.
 Tak po prostu wracasz? A to, że ich jest pięciu, a ty jeden, to się nie liczy? %7łe będą
strzelać z łuków też nie?
 Aucznicy z nich marni.
 Skoro wuj zdołał znalezć jednego, który potrafi czytać ślady, to może znalazł i takiego,
co urnie strzelać z łuku.
 No cóż, trzeba zaryzykować  uciął Reyan, zwijając derkę i przystrajając ją w ubrania
Tess.
 A nie możemy tu zostać? To całkiem niezła forteca.
 Oblegana przez pięciu zbrojnych. Pięciu na dwoje, jeśli, oczywiście, potrafisz
posługiwać się mieczem, łukiem, a przynajmniej sztyletem.
 A i owszem, lepiej niż niejeden z drabów Fergusa  powiedziała z durną i spojrzała
ze smutkiem na swoje małe dłonie.  Problem tylko w tym, że rzadko się trafia miecz
albo Å‚uk na mojÄ… miarÄ™.
 Jeśli umiesz to dobrze, może się przydać, kiedy wszystko inne zawiedzie. Ale zostać
tu to ostateczność. Zawsze mogą nas wziąć głodem albo wykurzyć ogniem, nie mówiąc
już o tym, że w każdej chwili mogą posłać po posiłki.
 Widzę, że już postanowiłeś.
 Tak jest. Teraz jest szansa wymknąć się niespostrzeżenie. Potem wybiorę sobie
moment i miejsce, żeby im się pokazać.  Wziął w ręce zwiniętą w rulon derkę
przystrojonÄ… jej kubrakiem i spodniami.
 Jak ci siÄ™ podoba?
 To niby mam być ja? A gdzie głowa?
 Wezmę jeszcze kapelusz. W mroku powinno ich to zmylić.
 Oby  mruknęła nieprzekonana dziewczyna.
Reyan tymczasem odłożył kukłę, znalazł kawałek patyka i zaczął coś kreślić na piasku.
 Gdybym nie wrócił...
 Nie mów tak, bo zacznę się denerwować.
 Nie wyglądasz na niewiastę, która mdleje przy każdej okazji.
 Nie należę jednak także do tych, co z uśmiechem żegnają rycerzy wyprawiających się
na wojnę. Rozumiem, że nie mamy wyboru, że to jedyne wyjście, ale jakaś szansa jest i
nie odbieraj mi nadziei.  Westchnęła.
 Nie odbieram, lecz na wszelki wypadek powinnaś wiedzieć, jak trafić do mojego
przyjaciela Simona, który zjawi się w okolicy za dwa dni. A teraz popatrz i zapamiętaj, co
masz powiedzieć, żeby poznał, że jesteś jedną z nas. Simon odprowadzi cię do rodziny.
 Poczekał, aż Tess dokładnie obejrzy to, co narysował.  Masz sztylet?
 Mam, a ty?  odparła pośpiesznie, starając się ukryć lęk.
 Mam sztylet, miecz i łuk, ale broń to ostateczność. Będę ich zwodził z daleka i... 
pogłaskał ją po wilgotnych włosach  ...wrócę, Tess, wrócę na pewno.
Nie wierzyła. Bała się jak nigdy w życiu. Bała się, że więcej go nie zobaczy, i może
dlatego, a może z całkiem innych powodów objęła go i pocałowała. Nie spodziewała się,
26
że odda pocałunek, lecz tak właśnie zrobił. Otoczył ją ramieniem i pocałował... wcale nie
na pożegnanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl