[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słodka myśl trwała zaledwie moment, w którym zapomniała o Luizie.
- Co takiego zdarzyło się, że uciekłaś? - spytał.
- Wszyscy w Honfleur otrzymali zakaz mówienia, ale nie wziąłeś pod
uwagÄ™ Teresy Valbert.
- Więc to Teresa przekazała ci... - Nie spuszczał oczu z jej twarzy. - Czy
to tak bardzo dużo dla ciebie znaczy?
Przepełniona kawiarnia nie stwarzała korzystnych warunków do wyznań.
- Nagłe odkrycie, że Filip de Beauclaire jest moim bratem, nie zdarza się
co dzień. Postanowiłam to przemyśleć z dala od ciebie!
Cofnął rękę.
- Ale przecież my nie jesteśmy rodzeństwem! Jo, to jest prawda, uwierz
mi. Twoim ojcem jest John Handley i jutro wszystko ci opowie. Teraz biorÄ™ ciÄ™
z powrotem do domu.
- Do domu?
- 101 -
S
R
Prowadził samochód spokojnie. Po chwili zaczął mówić.
- Odkryliśmy z Luizą, że pod adresem, jaki mi dałaś, istnieje kamienica
niegdyś należąca do mojego ojca. Sprawdziłem stare zapiski i znalazłem adresy
jeszcze dwóch innych domów. Ojciec sprzedał je, chcąc kupić obecną
posiadłość. Potem skontaktowałem się z nowymi właścicielami, którzy mieli
bardzo dokładne księgi z nazwiskami lokatorów.
Na chwilę zapadła cisza.
- Zakładam, że znalazłeś tam nazwisko mojej matki?
- Kiedy sprzedał kamienicę, w której mieszkała twoja matka, zaczął
opłacać za nią czynsz na nowym mieszkaniu. Wzbudziło to moje podejrzenia,
które sprawdziły się, kiedy pojechałem z tobą do Honfleur. Odgadłem wówczas,
że Babtysta i Herbautowie coś ukrywają. Znali przecież dobrze mojego ojca i
musieli pamiętać też twoją matkę, głównie z tego powodu, że była Angielką.
Trójkolorowy sweter z pewnością przywołał wspomnienia! Kiedy uświadomili
sobie, jakie mogą być tego skutki, przyrzekli zachować milczenie.
- A co z TeresÄ…?
- Teresie nie powiedziałem ani słowa. Ona lubi plotkować i czułem, że
będzie lepiej trzymać ją od tego z daleka.
- Pokazała mi fotografię, tę z twoim ojcem i moją matką. Dziwnie się
wtedy poczułam.
- Przez lata Teresa trzymała ten album w ukryciu. Nie chciała dopuścić,
aby zobaczyła go moja matka. Ja sam musiałem wymyślić jakąś historyjkę, żeby
dała mi klucz!
- Filipie, kiedy... John ci o tym powiedział?
- Przedwczoraj. Nic nikomu nie mówił do czasu, kiedy zdecydował się na
skontaktowanie z twoimi krewnymi w Anglii
- Filipie...? - zapytała w końcu. - Dlaczego twój ojciec płacił czynsze za
mojÄ… matkÄ™?
ZerknÄ…Å‚ na niÄ….
- 102 -
S
R
- Ależ nie płacił! John przebywał przez kilka miesięcy w Wietnamie i
chociaż mieszkanie było wynajęte na nazwisko twojej matki, wydał polecenie
swojemu bankowi, aby regularnie wysyłano mojemu ojcu opłaty. Kiedy mój
ojciec sprzedał dom, wówczas po prostu przelewał czynsz na konto nowego
właściciela i z tego powodu jego nazwisko pojawiło się w dokumentach.
Uśmiechnęła się smutno do siebie. Prawda okazuje się zawsze taka prosta,
kiedy zostaje ujawniona. Teraz musi czekać, aż inna prawda wyjdzie na jaw -
czy Filip jÄ… kocha?
ROZDZIAA 9
Następnego ranka przebudziła się z dziwnym uczuciem, że nie może sobie
przypomnieć, gdzie i kim jest.
Wieczorem Filip zostawił ją w wiejskim domu Headley'ów razem z
Cecile. Powitała ją ciepło. Powiedziała, że już przed ślubem z Johnem wiedziała
o Annie, matce Jo.
- Ja nigdy nie miałam własnego dziecka, więc uwierz mi, proszę, że
jestem tak samo jak John podekscytowana znalezieniem córki.
Dzień mijał bez znaku życia ze strony Filipa. Zaczął ją przytłaczać
smutek, łącząc się z lękiem przed spotkaniem z Johnem Headley'em. Lubiła go,
ale potrzebowała czasu na przyzwyczajenie się do nowych faktów.
Pomagała Cecile posprzątać po lunchu, kiedy przyjechał John.
- Kochanie! Przywitaj się z ojcem - ponaglała Cecile.
Rozradowany głos, wołający: "jestem w domu!" wyzwolił w niej nie
znane dotÄ…d uczucia.
- Cześć, tato! - powiedziała z uśmiechem. Anglik wybuchnął gromkim
śmiechem.
- Jo, moja kochana, odziedziczyłaś po matce szczęśliwy dar radzenia
sobie w trudnych sytuacjach.
- 103 -
S
R
Ujęła jego wyciągnięte ręce.
- Ale teraz wiem już, co mam dalej robić - powiedziała Jo łamiącym się
głosem, odczuwając nie znane sobie wcześniej emocje.
- Ja też - zgodził się niepewnie. Ktoś zachichotał w progu.
- Mogę wejść?
Był to Filip, uśmiechnięty i odprężony, w marynarskim wełnianym
swetrze i starannie wyprasowanych spodniach. Weszli do saloniku. Na prośbę
Cecile otworzył schłodzoną już butelkę szampana, czym wywołał atmosferę
odprężenia.
- Jak przyjęła to babcia Pearce? - zapytała Jo, gdy jej głos wrócił do
normalnego stanu.
John uśmiechnął się.
- Na początku była na mnie strasznie wściekła, potem stopniowo jej
gniew mijał i w ciągu tych kilku krótkich godzin staliśmy się parą najlepszych
przyjaciół. Przecież oboje nas łączy miłość do twojej matki.
Zdziwiona Jo podniosła głowę.
- Z tego, co mówiła, nigdy nie wybaczyła Annie tej ucieczki.
- To było tylko takie wrażenie, jednak w głębi ducha chorowała ze
zmartwienia. Teraz nareszcie czuje ulgę. Kazała ci przekazać, że jest z ciebie
bardzo dumna.
Jo uśmiechnęła się do Johna, widząc jednocześnie, że Filip ją obserwuje.
Pytanie, jakie chciała jeszcze zadać, od razu wywietrzało jej z głowy.
- John... - szybko powiedziała Cecile - ...pewnie umierasz z głodu, więc [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl