[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ba ci się jego zawartość.
Mitch odłożył klucze do porcelanowego naczynia stojącego na kredensie.
- Dlaczego?
- Carlene Corbin jest czysta.
- Nikt nie jest czysty. Jak daleko szukałeś w jej przeszłości?
- Od osiemnastego roku życia. Chcesz, żebym sprawdził jej młodzieńcze lata?
- Tak - powiedział Mitch. - A co z inną sprawą, którą miałeś dla mnie zbadać?
- Użyłem moich kontaktów, by sprawdzić, co policja ma w swoich aktach na
temat wypadku. Niczego interesującego jednak nie znalazłem, niczego dotyczącego
twojego ojca.
Mitch odetchnął z ulgą.
- Dobrze, ale próbuj dalej.
- Everett nie był członkiem mafii, Mitch.
Kiedy wchodził do biblioteki, słyszał pracującą maszynę faksu, która wyplu-
wała z siebie kartki papieru.
- Tak, to prawda. Nie wiemy jednak do końca, co siedziało w jego głowie.
- Wiem, co masz na myśli. Przeczytaj więc to, co ci przefaksowałem. Za-
dzwoń, jeśli będziesz miał jakieś pytania.
- Na pewno, Frank. Dziękuję.
Rozłączył się i rzucił okiem na raport. Zauważył, że Carly studiowała na uni-
wersytecie na Florydzie, miała kilka stałych prac i zerwane zaręczyny. Coś go za-
frapowało. Usiadł w fotelu, przeczytał ponownie treść raportu i wychwycił ciekawą
informację.
S
R
Ukończyła szkołę średnią, kiedy miała dziewiętnaście lat, zamiast siedemna-
stu lub osiemnastu. Czyżby powtarzała rok? Może urodziła się na przełomie roku i
przez to zakwalifikowała się do pózniejszego rocznika? Sprawdził jej datę urodze-
nia. Niestety, urodziła się dziewiątego czerwca, więc ten powód nie wchodził w
grę. Frank będzie musiał to sprawdzić.
Stworzyła dość długi związek z przyjacielem z college'u. Jeszcze do niedawna
była zaręczona z innym mężczyzną.
Co się więc stało z miłością ze studiów, a pózniej z narzeczonym?
Pukanie do drzwi wyrwało go z myśli o przeszłości Carly. Otworzył szufladę
biurka, do której szybko wsunął faks.
- Tak?
Gałka klamki przekręciła się wokół własnej osi, wielkie dębowe drzwi otwo-
rzyły się i ukazała się w nich Carly. Miała na sobie czerwony kostium, więc naj-
pewniej wróciła z pracy. Trzymała na rękach Rhetta.
- Mitt - krzyknął chłopczyk i poruszył się raptownie w objęciach Carly.
Coś, jakby uczucie bólu, przeszyło go w środku. Kiwnął do chłopca głową.
- Cześć, dzieciaku.
Carly weszła do biblioteki.
- Della potrzebowała kolejnego dnia wolnego. Za godzinę przygotuję kolację.
Czy to ci pasuje?
- To już w sumie jej trzeci dzień wolny!
- Odpuść, Kincaid. Ona opiekuje się siostrą. Powiedziałam jej, że może wziąć
tyle wolnego, ile chce.
Zacisnął mocno zęby na myśl o tym, że Carly ponownie wtrąca się w jego
domowe sprawy. Skup się na najważniejszych rzeczach. Przejmij opiekę nad dzie-
ciakiem i pozbądz się jej, mówił sam do siebie.
- Zjemy dziś kolację w restauracji.
Carly zrobiła niezadowoloną minę, co zraniło jego męską dumę. Kobiety nig-
S
R
dy nie odrzucały jego zaproszeń.
- Właśnie odebrałam Rhetta ze żłobka. Opiekunka powiedziała, że ząbkuje i
jest dziś bardzo niespokojny. Nie zostawię go samego z opiekunką.
- Wezmiemy go ze sobą.
- Chcesz iść na kolację z panem Brudaskiem, wiedząc, że będzie prawdopo-
dobnie bardzo niegrzeczny?
Wolałby raczej wazektomię bez znieczulenia.
- Musimy jednak coś zjeść. Pracowałaś cały dzień i nie powinnaś teraz goto-
wać.
- Potrzebuję dziesięciu minut. I nie rób rezerwacji w żadnym pretensjonalnym
miejscu. Upewnij się, że restauracja jest przystosowana do obsługiwania rodzin z
dziećmi, bo Rhett musi siedzieć w wysokim krzesełku - powiedziała Carly zdecy-
dowanie i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Mitch pogładził dłonią brodę. Dziś rano jego prawnik poinformował go, że te-
stament Marlene był nie do podważenia. Nie dość, że był napisany odręcznie, to na
dodatek prawdziwość jej charakteru pisma została potwierdzona przez dwóch nie-
zależnych pracowników banków, którzy znali ją od dawna.
 Wszystko, co jest mi drogie, rzeczy osobiste, aktywa i ukochanego synka,
pozostawiam siostrze Carlene Leah Corbin, bo będzie ona lepszą matką dla mojego
dziecka, niż ja kiedykolwiek potrafiłabym być".
Marlene zaraz po napisaniu testamentu udała się do notariusza, który potwier-
dził prawdziwość woli. Mitch musiał przyznać, że było to bardzo sprytne posunię-
cie. Może przed swoją niespodziewaną śmiercią żyła w strachu przed zemstą Eve-
retta?
Mitch przez całe życie nie widział ojca tak wściekłego, jak tego dnia pod ko-
niec stycznia, kiedy Marlene przyniosła ośmiomiesięcznego Rhetta do ich domu,
aby poznał tatusia. Furia Everetta nie zmalała nawet w lutym, kiedy oczekiwali na
rezultaty testów DNA, a pierwszego marca Marlene zginęła w wypadku. Jedyny
S
R
komentarz ojca na temat tragedii był dość dwuznaczny. Powiedział tylko, że Bóg
go oswobodził.
Czy jego ojciec mógł się poniżyć do morderstwa?
Mitch wzruszył ramionami, aby rozluznić napięcie, które zaczęło paraliżować
jego plecy. Dowie się już wkrótce.
Carly powróciła po dziesięciu minutach. Przebrała się w białą, dżinsową
spódniczkę, wspaniale eksponującą jej długie nogi, i czerwony top bez ramiączek,
który opinał jej kształtne piersi i szczupłą talię.
Wyglądała, jeśli nie bardzo interesująco, to przynajmniej na tyle dobrze, aby
odwrócić uwagę Mitcha od jego planów. Skierowała się do swojego samochodu.
- Krzesełko dla Rhetta jest w moim samochodzie.
Wyciągnął dłoń po kluczyki do jej minivana.
- Ja poprowadzę.
- Mój samochód? Nie sądzę. - Odwróciła się tyłem, by przypiąć Rhetta szel-
kami w krzesełku.
Wzrok Mitcha zatrzymał się na jej zgrabnych pośladkach. Walczył ze sobą,
aby nie odwołać kolacji, którą sam zaproponował. Nie podobało mu się to, że ten
nieproszony gość w jego domu tak bardzo go pociągał. Jednak jedzenie w samotno-
ści zaprowadzi go donikąd. Chciał zapomnieć o pocałunku z Carly, który miał
miejsce dwie noce temu.
I to jak najszybciej, bo w przeciwnym razie skończy jak jego własny ojciec
usidlony przez pannę Corbin.
Wprowadziła się do jego domu siedem dni temu. Jak dotąd nie zauważył u [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl