[ Pobierz całość w formacie PDF ]

doliczyć do rachunku? — zapytał z nadzieją w głosie. W tym dniu został już dwukrotnie
oszukany przez klientów, którzy bez skrupułów wykorzystali fakt, że zapamiętywanie i
rozróżnianie nowych zapachów jak na razie sprawiało mu mnóstwo kłopotów.
— Dolicz do rachunku — rzekł Han bez namysłu. Rozczarowany Sljeeńczyk wycofał się,
usiłując zapamiętać zapach Hana.
Przyniesione przez niego koktajle były wspaniałe — odpowiednio mocne i prawidłowo
ochłodzone. Przez chwilę popijali w milczeniu, rozkoszując się smakiem i aromatem
trunku.
— Czy nie sądzisz, że postąpiłaś nierozważnie, lecąc tam zupełnie sama? — zapytał
Han.
— Miałam przecież broń — odparła. — Specjalny, niewykrywalny pistolet. Posługuje się
nimi większość oficerów wyższej rangi. Skąd mogłam wiedzieć, że broń zawiedzie w
najmniej odpowiedniej chwili?
— Gdzie jest teraz twój asystent?
42
Zemsta Hana Solo
— Umówiliśmy się, że gdy już zbierze informacje o tobie, pójdzie do naszego hotelu i
przygotuje wszystko do odlotu. Wpadło mi do głowy, że być może będziemy musieli
szybko się stąd wynieść.
— Bardzo prawdopodobne — odparł Han. Nagła myśl sprawiła, że znów stał się
podejrzliwy i wrogi. — Domyślam się, że to Mogg uszkodził zamek w moim statku?
— Z mojego rozkazu usiłował się dostać do środka. Chcieliśmy sprawdzić, czy nie
znajdziemy tam czegoś interesującego. Podejrzewałam cię o to, że po prostu kłamiesz.
Mam nadzieję, że nie jesteś o to bardzo zły? Postaram się wynagrodzić ci jakoś wszystkie
straty. A tak a propos, co to za zamek? Mogg był przekonany, że potrafi go bez trudu
otworzyć i srodze się zawiódł. Powiedział, że aby sforsować ten zamek, potrzebowałby
całego sklepu z narzędziami.
— Cenię sobie prywatność — odparł Han wymijająco.
— Mogg stwierdził, że włamanie się do Banku Rządowego byłoby łatwiejsze.
— Hm, wygląda na to, że zna się na swoim fachu.
— Och, tak. Posiadł on wiele najróżniejszych umiejętności i dlatego go zaangażowałam.
Myślę, że wy dwaj...
W tej samej chwili drzwi baru otworzyły się szeroko i do sali wkroczyli Chewbacca i
Spray. Wookie siłą usadził niewielkiego komornika na jednym z wolnych miejsc i stanął
obok, nie zdejmując potężnej dłoni z jego ramienia.
— Spotkałem tutaj Fiollę i o mało nie straciłem życia — rzucił Han przyjacielowi. — A jak
ty spędziłeś popołudnie?
Chewbacca przez chwilę badawczo lustrował wzrokiem nieznajomą, po czym, wskazawszy
na Spraya, opowiedział Hanowi w swym szczekliwym języku o tym, co się wydarzyło.
— Nie znoszę komorników jak psów! — oświadczył Han dobitnie.
— W takim razie sądzę, że darujemy sobie wszelkie dalsze dyskusje — odparł Spray,
unosząc się z miejsca.
Mocarna dłoń Chewbacci przygwoździła go jednak do siedzenia.
Han gorączkowo analizował sytuację. Żałował, że nie potrafi rozumować tak prędko
jak Błękitny Max. Teoretycznie, Spray miał prawo zwrócić się o pomoc do Espo, a ci
niewątpliwie chętnie zajęliby „Sokoła”. Był już najwyższy czas, by to nieprzerwane
pasmo niepowodzeń się skończyło i aby wróciło do nich zagubione szczęście.
Kelner, widząc, że do stolika przysiedli się nowi goście, skłonił się uniżenie. Świadomy
dopiero co popełnionej gafy, odezwał się uprzejmie do Wookiego: [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl