[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyszłości. %7łyłaby tylko tą wyjątkowo uroczą chwilą.
- Czy kwiaty były wystarczająco wymowne? - spytał lord Colton, gdy w końcu się
odsunÄ…Å‚.
Sposób, w jaki sformułował pytanie, przyprawił ją o rumieniec.
- Kwiaty?
Opuścił ramiona wzdłuż ciała.
- Sądziłem, że zrozumiała pani moją wiadomość i te odwiedziny mają związek... -
Lord Colton wydawał się głęboko zakłopotany. - Proszę mi wybaczyć, pozwoliłem sobie
na niestosowną śmiałość, skoro nie miała pani zamiaru... a nawet gdyby, nie powinienem
był...
Przycisnął dłoń do skroni i zamknął oczy, jakby chciał natychmiast przenieść się w
inne miejsce. Daphne przytknęła palce do jego warg.
- Bardzo podobały mi się kwiaty - powiedziała. - Nie przyszło mi jednak do głowy,
jak nasza wizyta w oranżerii może zostać odebrana.
R
L
T
Przesłała mu swój najpiękniejszy salonowy uśmiech, który zawrócił w głowach po-
łowie mężczyzn w Londynie i wpędził ją w kłopoty. Miała jednak nadzieję, że stosowany
z umiarem wobec jednego tylko dżentelmena nie przyniesie jej szkody.
- Nie przejęłam się szczególnie tym, że pan zle mnie zrozumiał.
- To dobrze. Prawdę mówiąc, ulżyło mi. Postępy, jakie osiągnęła pani z dziećmi,
zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Pani powierzchowność także... - Urwał. - Nie ma
pani nic przeciwko temu, żebyśmy zjedli dziś kolację razem?
- Wydaje mi się to całkiem naturalne.
- A więc do zobaczenia wieczorem.
Skłonił się przed nią, a Daphne dygnęła w odpowiedzi, co wypadło dość filuternie i
zupełnie nie pasowało do zachowania guwernantki rozmawiającej z pracodawcą.
Wątpiła, czy w tej sytuacji to ma znaczenie.
Tim przyglądał się przez przeszklone drzwi, jak panna Collins odchodzi i skręca w
kierunku głównych schodów. Wydarzenia potoczyły się zaskakująco, ale pomyślnie.
Widać było, że panna Collins ma jako guwernantka doświadczenie w kwestiach
ważniejszych niż nauczanie i utrzymywanie porządku. Zdołała nawiązać szczery kontakt
ze swoimi podopiecznymi, potrafiła zdobyć ich sympatię i zaufanie. Uznał, że bukiet,
który jej podarował, nie wystarczy na przeprosiny. Kiedy przypomniał sobie scenę, która
rozegrała się w gabinecie, ogarnął go wstyd. Nadal pragnął panny Collins. Była piękna.
Nie zapomniał o magii jej ciała, nie przestał sobie wyobrażać ich miłosnego połączenia.
Mógł zalecać się do niej bez pośpiechu i subtelnie. Powinien zachować się jak
dżentelmen i być może nawet złożyć jej matrymonialną propozycję. Jeśli uzna go za
godnego, to może przyjmie oświadczyny. Wtedy nic nie będzie stało na przeszkodzie, by
zawrzeć małżeństwo z kobietą, której pragnął i która zdobyła serca jego dzieci.
Nic nie stoi na przeszkodzie, odkąd pozbyłeś się Clarissy, podpowiedział mu
wewnętrzny głos. Przycisnął pięści do skroni, jakby mógł w ten sposób go uciszyć.
Wyznasz jej, jakim jesteś człowiekiem? A może raczej chcesz ją zaskoczyć wtedy, kiedy
wprawi cię w złość? Jeśli już raz do tego doszło... Wierzył, że panuje nad swoim
temperamentem, że rozum może wziąć górę nad odruchami, a umiarem zdziała się
więcej niż przemocą. Tymczasem pewnego dnia wszystko się zmieniło.
R
L
T
Wspomnienie pierwszej żony sprawiło, że na czoło wystąpiły mu krople potu. Da-
phne nie skrzywdziłby na pewno. Ona w niczym nie przypominała Clare.
Rozdział dziewiąty
Kolacja przebiegła w sztywnej atmosferze, mimo że podczas popołudnia
spędzonego w oranżerii zarówno dzieci, jak i dorośli czuli się swobodnie. Daphne
zachowała powściągliwość w ubiorze, nie chciała bowiem wyjść na osobę zbyt gorliwą
w spełnianiu życzeń chlebodawcy. Musiała się liczyć z tym, że zle oceniła jego
zainteresowanie, ponieważ wcześniej nie spotkała mężczyzny o tak zmiennym
usposobieniu i zaskakujÄ…cych reakcjach.
Zamknęła oczy, przypominając sobie dotyk jego warg. Zdarzyło jej się już, że
całowano ją bardziej namiętnie. Z drugiej strony, większość panien w jej wieku nie
doświadczyła jeszcze pocałunku. Nie powinna więc przyznawać się do tego, że ma
podstawę do porównań. Po niespodziewanym hołdzie, złożonym na jej ustach, lord
Colton starał się dać jej w prezencie niemal doskonały pocałunek. Nie jego wina, że ktoś
go uprzedził.
Włożyła jedwabną suknię w kolorze morskim, gustowną, lecz skromną.
Pamiętając, że wciąż jest guwernantką, dopilnowała, aby podopieczni zostali
odpowiednio przygotowani do wspólnego posiłku z ojcem, zanim zeszła wraz z nimi do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl