[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Spojrzała czule na ciemną głowę wtuloną w jej pierś i zapragnęła, by to trwało wiecznie. Chciała
głaskać go po włosach, całować jego powieki i usta, wykrzyczeć to wszystko, co jej serce od dawna
przed nim ukrywało.
Nie miała jednak śmiałości.
Powoli wracała do rzeczywistości. Nic się przecież nie zmieniło. Zwłaszcza jej sytuacja. Bo seks,
nawet najwspanialszy, nie robi żadnej różnicy. Nie wolno jej uwierzyć, że jest przeciwnie.
Dlatego nie próbowała go zatrzymać, gdy uwolnił się z jej ramion i poszedł do łazienki. Leżała
nieruchomo i patrzyła w przestrzeń.
Pytała siebie, ile takich nocy może znieść, zanim mu powie, że go kocha. A może on stanie się dla niej
tak ważny, że gdy nadejdzie ku temu czas, nie będzie chciała go opuścić? Czas, gdy porzuci
130
SARA CRAVEN
wszelką nadzieję na przyszłość, a zamiast niej zostanie w tym domu, posłuszna, uległa żona wy-
pełniająca obowiązki? Nigdy niekwestionująca jego nieobecności, starannie ignorująca plotki, które z
pewnością będą do niej docierać, gdy on zbłądzi zbyt otwarcie. I wdzięczna za każdą noc, którą zechce
z nią spędzić dla rozrywki.
Czy warto narażać się na takie cierpienie? - pytała samą siebie. Nie. Nie mogę. Nie chcę.
Uporządkowała łóżko, przykryła się starannie, zanim Renzo, ziewając, wrócił do pokoju. Uniósł brwi
w zdziwieniu na widok tego, co zrobiła, ale tego nie skomentował. Wśliznął się obok niej i ją objął.
- Może pośpimy, carissima"? - zaproponował.
- A potem zobaczymy, co noc przyniesie.
- Nie - powiedziała, biorąc głęboki oddech.
- WolÄ™ nie.
- Nie chce ci się spać? - zagwizdał cicho. - Ale masz odporność, mia cara\ Chciałbym tak umieć,
niestety jestem tylko mężczyzną i potrzebuję czasu, by odzyskać siły.
- Miałam na myśli, że wolałabym zostać sama. Na ułamek sekundy zapadła cisza, a potem
Renzo stwierdził spokojnie:
- Ale wspólne spanie i budzenie się to część małżeństwa, Maria Lisa.
- Może dla innych ludzi. Nie dla nas.
- Co ty mówisz? Czy uraziłem cię czymkolwiek?
- Chcę wiedzieć, dlaczego to zrobiłeś. Dla-
MIESIC W TOSKANII
131
czego użyłeś... tej rzeczy, kiedy miałeś mnie zapłodnić.
- Ach! - Renzo pogłaskał ją po policzku. - Rozumiem. Ale mamy mnóstwo czasu, cara mia. Może
najpierw powinniśmy się nauczyć, jak być mężem i żoną, zanim zostaniemy rodzicami.
- O ile pamiętam, nasza umowa brzmiała inaczej. Chyba zapomniałeś, że jestem tu w jednym,
jedynym celu, a niejako twoja zabawka. Do tego ci służy ktoś inny - dodała bezbarwnym głosem.
- Dio mio, znowu to! Mówiłem ci, że to już skończone.
- Signorę Venucci może odsunąłeś od siebie, ale jestem pewna, że cała masa innych czeka, by zająć jej
miejsce. Mnie wśród nich nie ma. Pragnę odzyskać swoją niezależność i nie pozwolę się z niej
okradać ani dnia dłużej niż to absolutnie konieczne, żebyś mógł mnie używać w zastępstwie kochanki.
Nie mogę uwierzyć, że to robię. Kłamię mu, mówię takie okropne rzeczy, podczas gdy każde słowo
jest jak nóż wbijający się w moje ciało!
- Jak to możliwe? Nie ma mnie przez kilka minut, a kiedy wracam, znajduję obcą dziewczynę.
- Potrząsnął głową w gorzkim niedowierzaniu.
- Santa Madonna, jak mogę być w niebie w jednej chwili, a w piekle w następnej?
- Bo zapomniałeś, po co się ze mną ożeniłeś
- starała się, by jej głos brzmiał obojętnie. - Dlaczego mnie zmusiłeś, bym tu wróciła. Ale ja nie
zapomniałam. I dopóki nie przypomnisz sobie
132
SARA CRAVEN
warunków naszej umowy i nie zaczniesz ich wypełniać, powinieneś chyba spędzać noce w swoim
pokoju.
- Mam lepszy pomysł-zaproponował lodowato. - Dostarcz mi listę swoich dni płodnych, bym mógł
ograniczyć wizyty do tych okazji. Oszczędzimy sobie czasu i zachodu.
Zrzucił kołdrę i włożył szlafrok. Zawiązując pasek odezwał się jeszcze:
- Oskarżyłaś mnie o oszustwo, Maria Lisa. Ale to ty jesteś oszustką, ponieważ rozmyślnie odmawiasz
sobie ciepła i namiętności. Odwracasz się plecami do cudownego życia, które moglibyśmy wieść
razem.
- Przeżyję.
Naprawdę? Potrafię? Już teraz czuję się, jakbym się rozpadała na kawałeczki. Jakbym nigdy znowu
nie miała być cała bez ciebie...
- Ja też. Jak mówisz, na świecie jest pełno kobiet. Może znajdę jakąś, która nie będzie się tak
targować. Która nawet zechce być ze mną dla mnie samego. Ale pewno proszę o niemożliwe - usta
wykrzywił mu grymas goryczy.
Odwrócił się i poszedł do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.
O mały włos byłaby za nim pobiegła, żeby mu powiedzieć, że wszystko, co powiedziała, to nie-
prawda. By błagać, żeby do niej wrócił. By ją przytulił i zapewnił jej bezpieczeństwo. I żeby na
zawsze pozostał u jej boku.
MIESIC W TOSKANII
133
Tylko że o tym nie może być mowy.
Ale będzie jego dziecko. Tak więc zyska coś w zamian. Bo nie ma innego wyboru, myślała, wtulając
twarz w poduszkÄ™ w poszukiwaniu jego zapachu.
Najpierw starała się spędzać część każdego dnia ze swoim teściem, ale w końcu wrócił do pracy.
- Mam nadzieję, że się nie przepracowuje - zauważyła Marisa pewnego wieczoru podczas kolacji,
którą jadła tylko z Ottavią Alesconi.
- Dobrze, że ma coś do roboty, Lorenzo jest tak często nieobecny.
- Tak, oczywiście - wymamrotała zażenowana Marisa i czym prędzej zmieniła temat. Jej męża [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl