[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzgórzu?
1 duży samochód? Był zaręczony z panią Selkirk...
Pani McGinty zawsze się czepiała pani Selkirk. Nie
wiem dlaczego. Mówiła o niej, że "się podszywa".
Nie wiem, co chciała przez to powiedzieć.
- A o Rendellach?
- To ten doktor, co? Nie pamiętam, żeby mówiła o
nich coś szczególnego.
- A o Wetherbych?
- Pamiętam, co o nich powiedziała. "Nie mam
cierpliwości do ich fochów i kaprysów", mówiła. A o
nim: "Od niego człowiek słowa nie usłyszy, dobrego
ani złego". - Urwał. - Mówiła, że to smutny dom.
Herkules Poirot podniósł oczy. Przez moment w
głosie Bentleya zabrzmiał ton, którego dotychczas
Poirot w nim nie słyszał. Nie powtarzał posłusznie
tego, co sobie zdołał przypomnieć. Jego umysł na
krótką chwilę wydobył się z apatii. James Bentley
myślał o Zagrodzie Myśliwego, o życiu w tym domu,
o tym, czy jest to dom szczęśliwy, czy smutny. James
Bentley zajmował własne stanowisko.
Poirot powiedział cichym głosem:
- Zna ich pan? Matkę? Ojca? Córkę?
- Właściwie nie. To był pies. Terier. Złapał się w
pułapkę. Nie mogła jej otworzyć. Pomogłem jej.
Znów było coś nowego w głosie Bentleya.
"Pomogłem jej", powiedział i w tych słowach
zabrzmiało dalekie echo dumy.
Poirot przypomniał sobie, co mu mówiła pani Oliver
o swojej rozmowie z Deirdre Henderson.
Powiedział łagodnym tonem:
- Rozmawialiście?
- Tak. Ona... powiedziała mi, że jej matka wiele
przecierpiała. Bardzo kocha swoją matkę.
- I powiedział jej pan o swojej.
- Tak - odpowiedział po prostu James Bentley. Poirot
nic nie mówił. Czekał.
- %7łycie jest bardzo okrutne - powiedział James
Bentley. - Bardzo nie fair. Wygląda na to, że
niektórzy nie mają za grosz szczęścia.
- To możliwe - przyświadczył Herkules Poirot.
- Nie myślę, żeby ona go wiele zaznała. Panna
Wetherby.
- Henderson.
- Och, tak. Mówiła mi, że ma ojczyma.
- Deirdre Henderson - powiedział Poirot. - Smutna
Deirdre. - Piękne imię... ale dziewczyna, jak się
wydaje, niepiękna?
James Bentley zarumienił się.
- Mnie - powiedział - wydała się całkiem ładna...
ROZDZIAA DZIEWITNASTY
Teraz posłuchaj, co ci powiem - powiedziała pani
Sweetiman. Edna siąknęła nosem. Już jakiś czas
słuchała pani Sweetiman. Była to beznadziejna
rozmowa, obracała się wokół tego samego. Pani
Sweetiman kilka razy powtarzała to samo, trochę
inaczej za każdym razem, ale i tak bez wielkich
zmian. Edna siąkała nosem, od czasu do czasu coś
bełkotała i raz po raz powtarzała swoje dwa
przyczynki do rozmowy: po pierwsze: "nigdy w
życiu!", a po drugie, że tata obedrze ją ze skóry, jak
dwa razy dwa.
- To się zobaczy - mówiła pani Sweetiman - ale
morderstwo jest morderstwem i co widziałaś, to
widziałaś, nic nie poradzisz.
Edna pociągała nosem.
- A co powinnaś zrobić, to...
Pani Sweetiman urwała i zajęła się panią Wetherby,
która przyszła po druty do robótek i dodatkowy
motek wełny.
- Dawno pani nie widziałam, proszę pani -
powiedziała pogodnie pani Sweetiman.
- Tak, nie czułam się ostatnio za dobrze - przyznała
pani Wetherby. - Wie pani, moje serce. - Głęboko
westchnęła. - Muszę dużo leżeć.
- Słyszałam, że nareszcie dostała pani jakąś pomoc -
powiedziała pani Sweetiman. - Do tej jasnej wełny
będą pani potrzebne ciemne druty.
- Tak. Jak na razie niezle sobie radzi i niezgorzej
gotuje. Ale to zachowanie! I jej wyglÄ…d! Farbowane
włosy i te zupełnie niestosowne obcisłe sweterki.
- Ach - powiedziała pani Sweetiman. - Nikt dzisiaj
jak należy nie przyucza dziewcząt do służby. Moja
matka zaczynała, jak miała trzynaście lat, i dzień w
dzień wstawała kwadrans przed piątą. Skończyła
jako starsza pokojowa z trzema pokojówkami pod
sobą. I przyuczyła je jak należy. Ale dziś tego nie ma,
dziewczyn siÄ™ nie przyucza, tylko edukuje, jak tÄ™
EdnÄ™.
Obydwie spojrzały na Ednę, która oparta o kontuar
pocztowy siąkała nosem i ssała miętówkę z
wyjątkowo nieprzytomną miną. Jako przykład
edukacji nie przynosiła bynajmniej zaszczytu
systemowi kształcenia.
- To straszne z panią Upward, nieprawda? - ciągnęła
tonem pogawędki pani Sweetiman w czasie, kiedy
pani Wetherby przerzucała różnokolorowe druty.
- Okropne - przyznała pani Wetherby. - Ledwie się
odważyli mi powiedzieć. A kiedy powiedzieli,
dostałam okropnych palpitacji. Jestem taka
wrażliwa.
- To był szok dla nas wszystkich, bez wątpienia - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl