[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jednak wciąż go pragnęła. I to mocno, jeżeli się nie mylił. Właśnie dlatego tak
bardzo chciała się go pozbyć, że nie mogła zaufać sama sobie. Może nawet, gdyby się
mocno postarał, zdołałby ją skłonić do wyjazdu. Ale nie był aż tak bezwzględny. Rocky
Creek było jej całym światem i pozbawienie jej go byłoby nikczemne. W takim razie
dzisiejsze popołudnie rzeczywiście będzie ostatnim spędzonym z nią czasem. Mieli
cztery rozpaczliwie krótkie godziny. Dużo za mało.
R
L
T
- Przedłuż trochę ten nasz czas - zaproponował. - Zadzwoń do Felicity i poproś,
żeby została u koleżanki.
- Nie mogę. Ludzie zaczną gadać.
- Zawsze gadają. Ale jeżeli pojutrze wyjadę z miasta, szybko zapomną.
- Wyjedziesz z miasta?
- Tak, jeżeli zostaniesz dziś ze mną sześć godzin i zrobisz, co tylko zechcę.
- To szantaż! - zaprotestowała.
Wybuchnął śmiechem.
- Ależ skąd. To sztuka negocjacji. Więc jak będzie?
- Ja... zadzwonię do Felicity pózniej. Koło czwartej.
- Dobrze. - Chwilowo usatysfakcjonowany, spojrzał na zegarek.
Samo południe. Uśmiechnął się krzywo, wjechał do garażu i zaparkował. Kiedy
wyciągał kluczyk ze stacyjki, z piersi obojga wyrwało się głębokie westchnienie.
- Nie musisz się denerwować - powiedział zaskakująco ciepło, pieszcząc jej
zaciśnięte ręce. - Przecież ja nie chcę cię skrzywdzić. - Podniósł jej dłonie do warg i po
kolei całował kostki. - Chcę się z tobą kochać tak jak kiedyś. Nie tak jak wtedy w
Operze. To było za szybko, za nerwowo. Chcę żebyśmy się sobą cieszyli, tak jak na
początku. Pamiętasz to jeszcze?
Jak mogłaby zapomnieć? Już drżała w środku.
- BÄ…dz dla mnie taka jak wtedy, jeszcze ten ostatni raz, a wyjadÄ™, tak jak mnie
prosiłaś. - Pocałował ją delikatnie, a Serina pogrążyła się we wspomnieniach.
Nagle coś jej się przypomniało.
- Zabezpieczysz się, prawda? - spytała.
- Oczywiście - odpowiedział miękko.
Oczywiście. Zawsze wszystko planował. Tylko dwa razy kochali się bez
zabezpieczenia. Pierwszy, a potem tamto dzikie spotkanie w Operze, za co zresztą mogła
winić tylko samą siebie.
Obok nich przeszła grupka osób i wsiadła do najbliższego samochodu.
- Myślę - powiedział Nicolas powoli - że powinniśmy już pójść na górę.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Serina szła do windy na drżących nogach. Na szczęście nikt do nich nie dołączył i
byli w kabinie tylko we dwoje. Nie chciała, żeby ktokolwiek widział ją w stanie tak
całkowitego roztrzęsienia. Nicolas natomiast wydawał się zupełnie spokojny. Od sceny
w samochodzie nie dotknął jej ani razu, a w windzie bawił się kartą do otwierania drzwi i
nawet na nią nie spojrzał. Może więc nie czuł się aż tak pozbierany, jak udawał.
Kiedy dojechali, ujął ją pod ramię i powiódł po szarym dywanie do drzwi
oznaczonych numerem siedemdziesiÄ…t trzy. WsunÄ…Å‚ kartÄ™ do otworu, na srebrzystÄ…
klamkę padł zielonkawy poblask i drzwi stanęły otworem. Od razu zauważyła, że
apartament nie był przeciętnym weekendowym lokum. Salon okazał się wyjątkowo
przestronny. Zciany i sufit w kolorze złamanej bieli dobrze komponowały się z meblami,
podłogą i wyposażeniem w różnych odcieniach niebieskiego, od srebrzystobłękitnego,
przez jasnoniebieski, po granat, a gdzieniegdzie drobne akcenty turkusu.
Serina odłożyła torebkę na granatową skórzaną sofę i podeszła do przesuwnych
szklanych drzwi balkonowych. Czuła się całkowicie wytrącona z równowagi.
Nicolas stanął za nią, ujął jej twarz w obie dłonie i zmusił, by na niego spojrzała.
- Chyba nie warto marnować czasu na oglądanie widoku, który tak dobrze znasz.
Zresztą nie przyjechaliśmy tu udawać turystów. A teraz, zdejmiemy ci tę śliczną
sukienkę. - Przeniósł dłonie na szeroki pasek otaczający jej talię.
W pierwszym odruchu chciała zaprotestować, ale przecież na to się właśnie
zgodziła. Zresztą, czyż przez całe lata nie marzyła o tym potajemnie? %7łeby w jakiś
sposób wrócić do czasów, kiedy oboje byli tak młodzi i tak ogromnie zakochani. Bo
naprawdę była między nimi miłość, nie tylko seks. Owszem, Nicolas bywał dominujący i
apodyktyczny, ale nigdy nie czuła się wykorzystywana, bo jednocześnie okazywał jej
czułość i przywiązanie. Wciąż jej powtarzał, jak bardzo ją kocha i jak jest piękna.
Czy jednak nadal uważał ją za piękną? Nie była już taka młoda, a ciało zmienia się
przecież z upływem lat.
- Nicolas - wykrztusiła.
W jego oczach błysnęła niecierpliwość.
R
L
T
- O co chodzi?
- Powiedz, że mnie kochasz.
- Co takiego?
- Nie musisz tak myśleć. Po prostu chciałabym to usłyszeć.
Nicolas tylko na nią patrzył. Nigdy nie zrozumie kobiet. Przecież nie zależało jej
na jego miłości, więc czemu żądała fałszywych oświadczeń?
- Powiedziałeś, że chcesz się ze mną kochać tak jak kiedyś - ciągnęła, nie
dopuszczając go do głosu. - Kiedyś wciąż powtarzałeś, jak bardzo mnie kochasz. I jaka
jestem piękna. To też część tego, jak kochaliśmy się wcześniej.
Był zupełnie nieprzygotowany na falę emocji, jaką wywołały w nim jej słowa.
- Uważasz mnie za głupią, prawda? - dodała, co wzruszyło go jeszcze mocniej.
Jakoś zdołał się pozbierać, chociaż zanim jej odpowiedział, musiał odkaszlnąć.
Jego słowa nie były krytyczne, chociaż ton dosyć oschły.
- Kobiety podchodzÄ… do wielu spraw inaczej. My nie potrzebujemy
usprawiedliwienia miłością, żeby zaakceptować seks. Nie ma nic złego w tym, że kobieta
i mężczyzna czerpią radość ze swoich ciał. Przecież to właśnie zawsze robiliśmy. Nigdy
tego nie zapomniałem. Ty chyba też nie, skoro przyszłaś do mnie po tamtym koncercie i
jesteś tu dzisiaj. Skoro ja jestem tutaj. Między nami nadal jest coś wyjątkowego. Ale jako
osoby dorosłe nie musimy mówić rzeczy, których nie czujemy.
Kiedy zamilkł i zaczął ją na serio rozbierać, ogarnęło go uczucie bliskie ulgi. Tylko
bardzo dużym wysiłkiem woli powstrzymał się od powiedzenia tego, co tak bardzo
chciała usłyszeć. Bo wcale nie był pewien, co naprawdę czuje. Pragnął jej tak samo
mocno jak zwykle. Ale czy to była miłość? Nawet jeżeli tak, to przecież ona nie kochała
jego. Słyszał, co mówiła córce. Miał rację, mówiąc, że próbuje tylko usprawiedliwić
swoje niskie instynkty romantycznymi słowami. Chciała tylko seksu, a skoro tak, był
gotów spełnić jej życzenie.
Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek wcześniej rozebrał ją tak szybko. Dawniej nie
lubił się spieszyć. Perfekcjonista w każdym calu, uwielbiał pieścić ją godzinami, patrząc
jej w oczy i wielokrotnie doprowadzając do spełnienia. Przy tym wciąż do niej mówił,
R
L
T
wprost zalewał ją potokiem gorących słów. Nawet tamtej feralnej nocy przed trzynastu
laty wciąż powtarzał, jak bardzo do niej tęsknił i jak bardzo ją kocha.
Dziś rozbierał ją w milczeniu, niemal szorstko, nie przeciągając żadnej czynności,
jak zwykł to robić wcześniej. W kilka chwil stała przed nim naga, drżąc ze
zdenerwowania i napięcia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl