[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na badania kontrolne.
Tego ranka Remi przywiózł Jillian do Madrytu wcześnie, chcąc mieć pew-
ność, że nie spózni się na wizytę. Jak się okazało, byli sporo przed czasem. Pod-
prowadził ją do jedynego wolnego krzesła, a sam stanął obok. Musiał przyznać, że
Jillian wyglÄ…da niezwykle atrakcyjnie w brzoskwiniowej letniej sukience na ra-
miączkach i narzuconym na nią uroczym żakiecie z krótkimi rękawami.
Kiedy tego ranka o ósmej spotkali się na dziedzińcu, Jillian niosła walizkę. W
pierwszym odruchu Remi chciał zanieść ją z powrotem do domu, ale tego nie zro-
bił. Bez słowa włożył ją do bagażnika. Postanowił, że porozmawia z nią o tym po
wyjściu ze szpitala.
- Señora Gray? ProszÄ™ ze mnÄ… - powiedziaÅ‚a pielÄ™gniarka.
Nie pytając Jillian o pozwolenie, Remi podążył za nią.
- Doktor Filartigua zaraz tu będzie - oznajmiła pielęgniarka.
Gdy wyszła, Jillian spojrzała na Remiego.
- Czy mówiłam ci, że kiedy ostatnim razem wpuszczałam krople, nic nie wi-
działam na to oko?
Wiedział, że Jillian jest przygotowana na najgorsze, ale tak naprawdę nikt nie
chciał słuchać złych nowin.
- To było cztery dni temu. Od tamtej pory na pewno się zagoiło - pocieszył ją.
Jillian wzięła głęboki wdech.
- Cokolwiek się stanie, dziękuję ci za to, że do końca jesteś ze mną.
- A gdzie miałbym być?
- W pracy.
S
R
- Nie dzisiaj. - Zanim zdążył powiedzieć coś więcej, otworzyły się drzwi i do
gabinetu wszedł doktor Filartigua.
- Señora Gray. Czyżby minÄ…Å‚ już tydzieÅ„? - spytaÅ‚, a potem skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… w
stronę Remiego. - Zaraz zobaczymy, co z pani okiem. Proszę unieść nieco głowę.
Jillian wykonała jego polecenie. Remi uważnie obserwował, jak doktor Filar-
tigua odrywa plaster i zdejmuje opatrunek.
- Och! - zawołała Jillian. - Widzę!
Słysząc to, Remi zadrżał na całym ciele. Ta pierwsza radosna nowina bardzo
go ucieszyła.
- To dobrze - mruknÄ…Å‚ lekarz. - Co pani widzi?
- Obraz jest trochę niewyrazny w środku, ale na bokach widzę doskonale!
- Jak bardzo niewyrazny?
- Hm, jakbym patrzyła przez kawałek celofanu.
Doktor Filartigua kiwnął głową, a potem wstał, by wyłączyć górne światło.
- W porządku - powiedział. - Teraz zajrzę do wnętrza. - Kazał jej oprzeć bro-
dę na wyżłobieniu aparatury. - Proszę patrzeć prosto przed siebie i starać się nie
mrugać.
Jillian wykonała jego kolejne polecenie, a Remi wstrzymał oddech, czekając
na końcowe orzeczenie doktora. Kiedy badanie dobiegło końca, lekarz odsunął apa-
rat i włączył światło.
- Czy te zaćmienia ustąpią? - zapytała Jillian.
- Zamglone części pola widzenia pozostaną na stałe.
- Na stałe...? - powtórzył cicho Remi, czując ucisk w gardle.
- Nazywamy to mroczkiem rogówkowym. Mówiąc zwykłym językiem, jest to
ślepa plamka pozostawiona przez kawałek, w pani przypadku szkła, który dostał się
przez siatkówkę.
- Rozumiem.
- Z czasem przyzwyczai siÄ™ pani do tego upoÅ›ledzenia wzroku. Gdyby señor
S
R
Goyo nie zadziałał tak szybko, krwotok wewnętrzny mógł zaatakować całe oko. -
Delikatnie poklepał ją po ramieniu.
- Dziękuję za uratowanie tego, co pan mógł, doktorze.
- Bardzo proszÄ™, señora. Tylko musi pani zakÅ‚adać przepaskÄ™ na noc, żeby
chronić oko podczas snu. Proszę nadal zakrapiać je z buteleczki z fioletową naklej-
ką dwa razy dziennie przez następne trzy tygodnie. Potem chcę panią znów zoba-
czyć.
- Czy mogę już myć włosy? - spytała Jillian po chwili milczenia.
Doktor uśmiechnął się pogodnie.
- Jeśli ktoś zrobi to za panią. Za trzy tygodnie może pani wrócić do swojego
normalnego życia i zdjąć przepaskę. Aha, wychodząc, proszę umówić się z recep-
cjonistką na następną wizytę.
Jillian kiwnęła potakująco głową.
Remi uścisnął dłoń doktora, a kiedy zostali sami, przyciągnął Jillian do siebie
i dotknął ustami jej włosów.
- Jesteś najdzielniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek znałem. Gracias al cielo,
że widzisz na to oko.
Jillian przesunęła dłońmi po jego klatce piersiowej i poczuła, że ciarki prze-
chodzÄ… jej po plecach.
- Gdybym nie była pod twoją opieką... - Stanęła na czubkach palców i musnę-
ła ustami jego wargi. - Dziękuję, najdroższy Remi.
Miał wielką ochotę na prawdziwy pocałunek, ale ona zbyt szybko odsunęła
siÄ™ od niego.
- Musimy już iść - oznajmiła. - Czeka nas długa jazda do domu.
Podeszli do recepcji, gdzie Jillian umówiła się na następną wizytę.
- Proszę je włożyć, jeśli światło za bardzo będzie panią razić - rzekła recep-
cjonistka, podając jej okulary jednorazowego użytku.
- Dziękuję.
S
R
Remi chwycił ją za łokieć i poprowadził korytarzem w kierunku drzwi. Kiedy
wyszli przed budynek, ona nagle się zatrzymała. Remi szybko objął ją w pasie w
obawie, że zrobiło jej się słabo.
- Co się dzieje? - spytał.
- Nic... takiego - wyjąkała. - Przepraszam, jeśli cię przestraszyłam. Ale bez
przepaski widzę wszystko w technikolorze, a przywykłam do czerni i bieli.
- Jestem pewny, że powoli się do tego przyzwyczaisz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl