[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednocześnie surowe i namiętne.
Posłuchaj sama siebie, Elizo, i przestań!
- A może je pani przeczytać teraz? To nie zajmie pani dużo
czasu. Niestety większość stron jest sklejona, ale wystarczy, że
zerknie pani na sam początek, a ja resztę wyjaśnię i wręczę pani
pieniądze. Podpisze pani tylko rewers i już mnie nie ma.
- Niczego nie podpiszÄ™. Niczego nie kupujÄ™, niczego... -
Skrzywiła się. - Jakie pieniądze?
- Proszę mi dać trzy minuty, spróbuję mówić szybko. Czy jest
pani prawnuczkÄ… Eliasa Matthew Chandlera z... Crow Fly z
Terytorium Oklahomy?
- Czy pan oszalał? - Dosłownie opadła jej szczęka. Beckett zabił
na swojej szyi komara.
- Co za krwiożercze bestie... Nie zanotowano tu przypadków
wirusa zachodniego Nilu?
Otworzyła raptownie drzwi, celowo uderzając go w nogi.
34
RS
- Proszę, niech pan wejdzie! Zostały panu dwie minuty na
wytłumaczenie, dlaczego mnie pan nachodzi.
Wziął głęboki oddech. Liza nie mogła nie zwrócić uwagi na jego
imponujący tors. Nie żeby była pod szczególnym wrażeniem. Ale
chyba każda kobieta zawiesiłaby oko na mężczyznie, który wyglądał
tak dobrze i tak fantastycznie pachniał, i...
- Półtorej minuty - burknęła.
- Chwileczkę, nie odpowiedziała pani jeszcze na moje pytanie.
- A pan na moje. Ale dobrze - tak, owszem, mogę być
spokrewniona z kimś, kto pochodził z Oklahomy, ale tak się składa, że
nie mam kopii swojego drzewa genealogicznego, więc jeśli
cokolwiek, co chce pan udowodnić, wymaga świadectwa mojego
pochodzenia, niech pan lepiej zhandluje te papiery gdzie indziej.
- To już załatwione. - Cokolwiek o nim myślała, uśmiech miał
zniewalajÄ…cy.
- Co załatwione? Próbował pan sprzedać swoje papiery gdzie
indziej? - I nagle, nie mogąc powstrzymać ciekawości, spytała: - O co
chodzi, o jakie pieniÄ…dze? Czy to ma zwiÄ…zek z jakÄ…Å› loteriÄ…?
- Można by tak powiedzieć... Ma pani kuzynkę, która nazywa się
Kathryn Dixon?
Poczuła się lekko zbita z tropu. Z pokoju dobiegło rechotanie
wujka Freda.
- Chodz, chodz, panienko - zawołał - popatrz, jak twoja drużyna
dostaje w skórę!
35
RS
- Wie pan co? Jeżeli ma pan coś do powiedzenia, proszę to
zrobić i skończmy tę rozmowę. Słabo znam historię swojej rodziny,
więc jeśli próbuje pan udowodnić, że jesteśmy spokrewnieni,
powinien pan się udać do kogoś, kto jest lepiej zorientowany. A jeśli
chodzi o coÅ› innego, nie jestem zainteresowana. -Mniejsza o
pieniądze. Kto jak kto, ale ona była ostatnią osobą, która dałaby się
nabrać na stary chwyt  coś za nic".
Człowiek, który przedstawił się L. Jones Beckett, prześliznął się
koło niej i, nieproszony, zajrzał do wujka Freda.
- To mecz Bravesów z Metsami? Jaki wynik?
- Wróciłeś, młody człowieku? Tak sobie pomyślałem, że
wrócisz. Jeden do jednego, Południe ma przewagę.
Zamknęła oczy i jęknęła. No to koniec. Jeśli potrafił rozmawiać
o baseballu, nie miała szansy się go pozbyć. Właściwie mogła
przeczytać te cholerne papiery i mieć to z głowy.
36
RS
ROZDZIAA TRZECI
- Liza, moje dziecko, przynieÅ› panu Beckettowi szklankÄ™
mrożonej herbaty. Poczęstuj się chipsami, synu. - Nagle wujek
pochylił się i przez moment wpatrywał nieruchomo w ekran. - Jak to:
aut na strajki? Przy ostatnim narzucie miotacz nie dotykał mety!
Liza zostawiła ich przed telewizorem i wycofała się do swojego
pokoju. Dla świętego spokoju chciała rzucić okiem na te papiery,
potem oddać je nieznajomemu z podziękowaniem i pokazać drzwi.
Jeżeli ten przystojniak zajmował się sprzedawaniem marzeń o łatwej
fortunie, to tym razem trafił pod niewłaściwy adres. Wszystkie
przesyłki reklamowe kuszące wielką wygraną bez otwierania
wyrzucała do śmieci. Nie wzięłaby złamanego centa, nie znając
dokładnie jego pochodzenia.
Wyjęła z koperty plik papierów, które wyglądały jak zalane
herbatą. Pierwsza z wierzchu kartka była jakimś listem, więc zaczęła
od niej.
 Mój drogi Eli..."
Dalej atrament wyblakł, a nawet gdyby nie to, ozdobne pismo
było trudne do odczytania. Cofnęła się do daty w nagłówku, też
prawie nieczytelnej. Wrzesień... 1900? Boże, list sprzed ponad wieku!
Ktoś powinien był go lepiej traktować, bez względu na to, czy był coś
wart, czy nie. Może autor był kimś ważnym?
37
RS
Przebrnęła przez pół strony, wychwytując pojedyncze słowa,
najwyżej kawałki zdań, i zrozumiała tylko tyle, że ktoś, kto to pisał,
zarobił na czymś ogromne pieniądze.
Sądząc po ozdobnych bordiurach, pozostałe papiery - posklejane
i tak sfatygowane, że bała się je rozdzielać - były urzędowymi
dokumentami. W oddzielnej przezroczystej koszulce było kilka
kartek, które mogły zostać wyrwane z jakiejś księgi buchalteryjnej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl