[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ona ciÄ™ nic nie obchodzi?
- Oczywiście, że nie! To miła i atrakcyjna dziewczyna,
lecz gdybym miał jej nigdy nie zobaczyć, ani trochę bym się
nie zmartwił. - Głos Larsa spoważniał. - Jeżeli natomiast...
jeżeli ty zamierzasz znów zniknąć. - Kristine, przez ostatni
tydzień nie wiedziałem, co mam z sobą począć. Koszmarnie
mi ciebie brakowało!
- Przecież powiedziałeś, że nie jestem w stanie ci dać
tego, czego potrzebujesz - wyszeptała.
- Myliłem się, kochana.
Nagle kolejny kawałek układanki, składającej się na
definicję słowa  miłość", wpasował się na swoje miejsce:
zaufanie. Teraz była pewna, że Lars nie kłamie, że naprawdę
ją kocha. Zawstydzona swoim zachowaniem, Kristine zaczęta
się usprawiedliwiać.
- Wyleciałam z Oslo wczoraj wieczorem, choć wydaje mi
się, że to było wieki temu. Padałam ze zmęczenia, a w hotelu
powiedziano mi, że dopiero co wyjechałeś. Kiedy gosposia
zakomunikowała, że jesteś na przyjęciu z inną kobietą,
poczułam się koszmarnie. Niesłusznie, powinnam była mieć
do ciebie większe zaufanie.
- Skąd wiedziałaś, gdzie mnie szukać?
- Od twojej babci. - Uśmiechnęła się. - Nie uwierzysz, ale
bestemor stwierdziła, ze jestem bardziej interesująca niż
Sigrid!
- Mówiłem ci, że się na tobie poznała. - Lars odepchnął
gramolącego się na kolana psa. - Zatem przyjechałaś z
Fjaerland do Oslo, potem do Nowego Jorku i wreszcie do
Lamboume tylko po to, by mnie odnalezć?
Przytaknęła, żałując, że nie potrafi czytać w cudzych
myślach.
- Dlaczego, Kristine? Po co przyjechałaś?
- Po twoim wyjezdzie byłam taka nieszczęśliwa -
westchnęła. - Nie potrafię tego wyjaśnić... Chyba wcześniej
nie rozumiałam, czym jest miłość. Bałam się przyznać, że
zakochałam się w tobie, więc...
- Zakochałaś się? - przerwał.
- Oczywiście, że tak! Właśnie próbuję ci to powiedzieć.
Tylko kiedy tak na mnie patrzysz, nie jestem w stanie zebrać
myśli... - dodała drżącym głosem.
- Wyjaśnienia mogą poczekać - zawyrokował Lars i
złożył na ustach Kristine pocałunek pełen radości, pragnienia i
pokory.
Zwiadomość, że wreszcie kocha i jest kochana, napełniła
jej serce bezgraniczną radością.
- Kocham cię, Lars - wyznała, zanim zdążył cokolwiek
powiedzieć.
- Nigdy nie myślałem, że to od ciebie usłyszę. Ja też cię
kocham, elskling.
- Przepraszam, że kazałam ci odejść - wymamrotała
między jednym pocałunkiem, a drugim, czując, jak jej ciało
budzi się do życia. - Chyba musiałam zostać sama, by
zrozumieć, ile dla mnie znaczysz. Czy to ma sens?
- Musi, skoro dzięki temu do mnie przyjechałaś. Kocham
cię bardziej, niż potrafię to wyrazić, i ożenię się z tobą, jak
tylko... - Przerwał i podniósł ku niej głowę. - Wyjdziesz za
mnie, Kristine?
- Och, tak - odpowiedziała bez wahania, uśmiechając się
promiennie.
- To dobrze - odparł, głaszcząc jej piersi i całując szyję.
- Jedyne, o czym teraz marzę, to wziąć cię do łóżka. Psy
nie pozwolą nam się tutaj kochać. Zdajesz sobie sprawę, że
dopiero jutro będę cię mógł zabrać do hotelu?
- Kiedy twoja babcia powiedziała mi, że wrócisz w
pazdzierniku, zabrzmiało to jak cała wieczność. - Męski
zapach jego skóry odświeżył nie tak dawne wspomnienia.
- Teraz jutro wydaje mi się nie mniej odległe.
- Jak widać, wszystko jest względne! - roześmiał się.
- Kocham cię, Lars! - wykrzyknęła na cały głos, aż psy
zastrzygły uszami. - Definicja Margrethe była najbliższa
prawdy. Miłość jest jak płatki róży, które razem tworzą piękny
kwiat. Mam do ciebie zaufanie i wiem, że czasami będziemy
się kłócili. Wiem też, że się wzajemnie uzupełniamy. Chcę się
z tobą kochać i urodzić nasze dziecko. Tak wiele płatków,
żaden nie utworzy kwiatu bez pozostałych.
- %7ładne z nas nie może istnieć w pełni bez drugiego -
dodał Lars cicho. - Nauczyłem się tego w ciągu ostatnich kilku
dni.
- Będziemy nadal niezależni - uzupełniła Kristine z
przekonaniem - lecz będziemy szli ramię w ramię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl