[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niedopałków, również teraz żarzył się w niej zapomniany papieros. Filiżanka po
kawie była pusta, ale z tacy z kolacją nie znikła nawet jedna kanapka. Nagle
zapragnęła na niego nakrzyczeć, że nie je, zupełnie jak Betsy.
Tak mogłoby wyglądać ich życie, uświadomiła sobie nagle. Slade mógłby tu
pracować. Po powrocie do domu witałby ją stukot klawiszy. Nocami zamykałby
drzwi, żeby nie budził jej hałas. W niedzielne poranki chodziliby na spacery
wzdłuż wybrzeża, popołudniami rozpaliliby ogień w kominku... Pewnego dnia,
obiecała sobie i zamknęła oczy. Tak będzie pewnego dnia.
Slade westchnął i przestał pisać. Rozcierał rękę i zesztywniały kark. Impuls, który
113
kazał mu pisać przez trzy godziny bez przerwy, rozpłynął się. Zajrzał do filiżanki.
Pusta. Może kiedy przyniesie więcej kawy, impuls wróci. Zastanawiał się właśnie
nad tym, kiedy Jessica podeszła do niego.
Objęła go za szyję i oparła podbródek na czubku jego głowy. Miłość wypełniała ją
bez reszty. Uścisnęła go mocno. Ostatkiem sił powstrzymała się przed
wypowiedzeniem słów, do których Slade jeszcze nie dojrzał. Najpierw musiała
wypowiedzieć inne.
- Slade, nigdy, przenigdy nie przestawaj robić tego, do czego jesteś stworzony.
Nie był pewien, co chciała przez to powiedzieć. Zmarszczył brwi.
- Ile przeczytałaś?
- Wszystko, co mi dałeś, ale to za mało. Kiedy skończysz? Slade, to jest
wspaniałe! - Nie dała mu dojść do słowa. - To doskonała powieść.
Pod każdym względem: słowa, uczucia, postacie.
Odwrócił się tak, żeby móc widzieć jej twarz. Nie chciał pochwał, nie od niej. W jej
oczach płonął entuzjazm, jego były chłodne i opanowane.
- Dlaczego?
- Bo opowiadasz historię z sercem, o ludziach, których moglibyśmy spotkać,
którymi moglibyśmy być. - Gorączkowo szukała słów, które by go przekonały. - Bo
podczas lektury płakałam, śmiałam się, krzywiłam z obrzydzenia. Były rozdziały,
których nie chciałam czytać, jak ta scena na parkingu w siódmym rozdziale. To
było brutalne, dzikie. Mimo wszystko nie pominęłam tego fragmentu. Slade,
każdy, kto to przeczyta, będzie poruszony do głębi. - Jej dłonie wróciły na jego
ramiona. - A czy nie po to pisarz pisze?
Cały czas patrzył jej w oczy. Czekał, analizując to, co powiedziała.
- Wiesz - odezwał się w końcu - nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo
ryzykowałem, kiedy pozwoliłem ci to przeczytać.
- Ryzykowałeś? - powtórzyła. - Czemu?
- Gdybyś się nie wzruszyła, nie wiem, czy byłbym w stanie to skończyć.
Nie mógł powiedzieć nic piękniejszego. Uniosła jego dłoń do policzka, ciekawa,
114
czy Slade jest świadom, jak dużo powiedział tym jednym zdaniem.
- Byłam wzruszona, Slade - powtórzyła - a kiedy książka ukaże się w druku,
zawsze będę pamiętała, że część jej powstała tutaj.
- Postawisz mi pomnik? - zapytał z uśmiechem.
- Na początek skromną tablicę pamiątkową. - Pocałowała go. - Nie chcę, żeby
sława uderzyła ci do głowy A agent? - zapytała nagle. - Masz agenta?
Posadził ją sobie na kolanach.
- Tak. choć do tej pory niewiele na sobie zarobiliśmy. Na razie sprzedał kilka
opowiadań i robi co w jego mocy. żeby komuś opchnąć moją drugą powieść.
- Drugą. - Odsunęła się, gdy pocałował ją w ucho. - Więc pierwsza jest już
gotowa?
- Hmm... Wracaj tutaj - zażądał. Musiał się przekonać, jak smakuje skóra na jej
ramieniu.
- O czym jest? - dopytywała się. - Kiedy będę mogła ją przeczytać? Czy jest
równie dobra jak ta?
- Czy nikt ci nigdy nie mówił, że zadajesz za dużo pytań? - Odnalazł jej pierś pod
swetrem. Powoli, leniwie muskał kciukiem brodawkę i czuł jak twardnieje. Jej
serce biło już nie szybko, ale szaleńczo. - Lubię, kiedy twój puls przyspiesza,
ilekroć cię dotknę. - Przesunął dłoń na jej talię. - Schudłaś - stwierdził ponuro - a i
tak byłaś za chuda. Jadłaś kolację?
- Czy nikt ci nigdy nie mówił, że za dużo gadasz? - zamknęła mu usta
pocałunkiem.
Odpowiedział jej niski pomruk rozkoszy. Smakowała raczej korzennie niż słodko.
Wydawało mu się, że słyszy jej śmiech, zanim przytrzymał ją za kark i pogłębił
pocałunek. Jej smak i zapach otaczały go ze wszystkich stron. Zanim zdołał wziąć
ją na ręce i zanieść do łóżka, ściągnęła go na podłogę.
Nagle stała się bardzo niecierpliwa. Pełna energii, której jej brakowało przez cały
dzień, wybuchła płomieniem namiętności. Szarpała guziki jego koszuli, nie mogąc
się doczekać, kiedy poczuje jego ciało przy swoim, błądziła ustami po jego twarzy
115
i szyi. Jej aktywność podniecała go i wyprowadzała z równowagi zarazem.
Zwiadom, że częściowo powodowała nią potrzeba zapomnienia o strasznej
rzeczywistości, pozwolił jej przejąć prowadzenie. To Jessica narzucała tempo -
szaleńcze.
Po chwili nie był już w stanie myśleć. Rozbierała go szybko, usta dążyły w ślad za
dłońmi. Wypełniała cały jego umysł. Rozbiegane myśli, szybkie całusy, szalone
pieszczoty - zanim zdążył skoncentrować się na jednym, Jessica mknęła dalej.
Nigdy nie uważał się za człowieka szczególnie wrażliwego, ale oto znalazł się.
bezbronny i bezradny, w niezwykłym świecie. Doprowadzali go na granicę obłędu,
a mimo to nie mógł się zdobyć na to, by ją zatrzymać i samemu przejąć
prowadzenie. Tym razem mógł tylko brać. Reagował na najlżejsze nawet
muśnięcie; stawał się coraz słabszy, a ona rosła w siłę.
Kiedy znów pocałowała go w usta, zaczął się mocować z jej swetrem. Odkrył, że
jego dłonie, tak zawsze pewne, drżą, kiedy jej dotyka Choć płonęła, tak jak on, nie
pozwoliła mu zatrzymać się. nigdzie na dłużej, tańczyła na nim z intensywnością,
która przyprawiała go o drżenie.
Zwiadomość, że jest bezradny, podniecała ją. Taki silny, potężny mężczyzna, a
taki bezbronny w jej rękach. Przekonała się, że teraz, kiedy wie o jego skrywanej
wrażliwości, kocha go jeszcze bardziej. Jego ciało, silne i umięśnione, drżało - z.
jej powodu.
W świetle lampy widziała jego oczy, zasnute namiętnością. Ciepły, nierówny
oddech łaskotał ją. Nagle do jej nozdrzy dotarł zapach płynu do polerowania
mebli, cytrynowo - woskowy. Ilekroć przypomni sobie chwilę, w której Slade po raz
pierwszy oddał się jej całkowicie, poczuje ten zapach. Tak, teraz w końcu był jej -
ciało, umysł i uczucia. Choćby miał się zaraz wycofać, ten moment i tak należy do
niej.
Więc i ona mu się oddała, przyjęła go w siebie w chwili srebrzystej rozkoszy.
Narzucała coraz szybsze tempo. Pózniej leżeli wtuleni w siebie, zmęczeni i syci.
Slade usiłował się skoncentrować, ale przekonał się, że Jessica wypełnia cały
116
jego umysł. Po sile. która nią kierowała, nie został nawet ślad; leżała na nim
wyczerpana i lekka jak piórko, a i tak miała nad nim władzę. Chciał się odsunąć,
może po to, żeby im obojgu udowodnić, że wybór należy do niego. Wsunął dłonie
w jej włosy, aż znalazł szczupły kark. Choć leżała bez ruchu, czul bicie jej serca.
Również jego puls przyspieszał. Był zaspokojony fizycznie, ale nadal pragnął ją
mieć blisko siebie.
- Jess... - Uniósł jej twarz ku sobie nic mając pojęcia, co powie. Sińce pod oczami
miała ciemniejsze niż rano. Poczuł wyrzuty sumienia. Jakim prawem pozwolił jej
zużywać resztki sił na zaspokajanie jego potrzeb?
- Nic rób tego. - Jessica wiedziała już, co oznacza jego mina. Zaraz zabierze to,
co jej dał na tak krótko. - Nie uciekaj przede mną - poprosiła. - Nie tak szybko.
Bezwiednie obrysował jej usta kciukiem. - Zaśnij ze mną - poprosił.
Slade upewnił się, że Jessica usnęła, i dopiero wtedy wstał. Cienie na jej twarzy i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl