[ Pobierz całość w formacie PDF ]

MJ się obudzi, przy jej boku nie będzie nikogo. Z początku
pewnie pomyśli, że wybrał się na poszukiwanie tego
małego sklepiku, o którym przedtem mówiła.
Będzie zniecierpliwiona, trochę zirytowana. Po
godzinie czy dwóch może zacznie się martwić, czy nie
zabłądził na bocznych drogach.
Ale wkrótce zda sobie sprawę, że odjechał na dobre.
Kiedy o pierwszym brzasku schodził cicho po
schodach, wyobrażał sobie, że wtedy MJ wpadnie we
wściekłość. Przebiegnie jak burza przez cały dom,
przeklinając go i złorzecząc. Prawdopodobnie na czymś się
wyładuje.
Niemal żałował, że tego nie zobaczy.
Może przez chwilę będzie go nienawidzić. Ale tutaj
będzie bezpieczna. To liczyło się przede wszystkim.
Wyszedł na dwór, wprost w chłodną, poranną mgłę,
która okryła płaszczem drzewa i przysłoniła niebo. Kilka
ptaków zbudziło się wraz z nim i teraz stroiły gardła.
Kwiaty Grace nasycały powietrze cudownym zapachem, a
na trawie lśniły krople rosy. Na skraju lasu zobaczył
jelenia. Możliwe, że to ta sama łania, która stała na drodze
poprzedniego dnia.
Przez chwilÄ™ mierzyli siÄ™ wzrokiem, obydwoje
zaciekawieni, a zarazem obawiajÄ…cy siÄ™ obcych. Wreszcie
łania, zbywając go, pobiegła niemal bezszelestnie skrajem
lasu i powoli została przezeń wchłonięta.
191
Spojrzał na dom, w którym zostawił śpiącą MJ. Jeśli
wszystko pójdzie zgodnie z planem, wróci po nią przed
zapadnięciem zmroku. Zdawał sobie sprawę, że to nie
będzie proste, musiał jednak wierzyć, że w końcu uda mu
się ją przekonać, iż zrobił tylko to, co uważał za
najsłuszniejsze w tej sytuacji. A jeśli przy tym zranił jej
uczucia, trudno, zranione uczucia to jeszcze nie koniec
świata.
Znów zastanowił się, czy nie zostawić kartki - coś
zwięzłego i do rzeczy. Ostatecznie postanowił tego nie
robić. Ona sama wystarczająco szybko domyśli się, co się
stało. Bystra z niej kobieta.
Jego kobieta, pomyślał, wsuwając się za kierownicę.
Cokolwiek stanie się z nim tego dnia, ona będzie
bezpieczna.
Niczym żołnierz gotowy do bitwy, rycerz gotów do
ataku, uzbroił się w męstwo, by zostawić swą damę i
ruszyć wprost w mgłę. W tak podniosłym nastroju obrócił
kluczyk w stacyjce. Silnik odpowiedział tępym trzaskiem.
Jego nastrój opadł jak żagiel nagle pozbawiony
wiatru.
Wspaniale, doskonale, właśnie tego mu było trzeba.
Wyskoczył z samochodu, z trudem powstrzymując się
przed zatrzaśnięciem drzwi, i okrążył maskę. Mamrocząc
przekleństwa, otworzył ją gwałtownie i wsadził głowę do
środka.
- Zgubiłeś coś, kolego?
Powoli wysunął głowę spod maski. MJ stała na
werandzie, rozstawiwszy szeroko nogi, ze zwiniętymi w
pięści rękami na biodrach, z jadem w oczach. Wystarczyło
rzucić okiem, żeby się zorientować, że znikła głowica
rozdzielacza. Nie musiał nawet patrzyć na MJ, by wiedzieć,
192
że go załatwiła.
Zachował spokój. Na swej pełnej wybojów drodze
życia radził sobie z trudniejszymi przeszkodami niż jedna
rozwścieczona kobieta.
- Na to wygląda. Wcześnie wstałaś, M J.
- Ty też, Jack.
- Byłem głodny. - Wyszczerzył radośnie zęby, ale
trzymał się z dala od niej, na wszelki wypadek. - Myślałem,
że uda mi się upolować jakieś śniadanie.
- A masz maczugÄ™ w samochodzie?
- MaczugÄ™?
- Chyba tak właśnie postępowali jaskiniowcy,
prawda? Brali maczugę i ruszali w las, by grzmotnąć
niedzwiedzia na pieczyste.
Kiedy zeszła po schodach w jego kierunku, Jack, z
uśmiechem przyklejonym do twarzy, oparł się o zderzak.
- Miałem na myśli coś bardziej cywilizowanego.
CoÅ› takiego jak jajka na bekonie.
- Tak? Ciekawe, gdzie o tej porze zamierzałeś
znalezć jajka i bekon?
Załatwiła go.
- No... myślałem, że mógłbym, no wiesz, znalezć
jakiegoś farmera i... - Powietrze ze świstem uszło mu z
płuc, kiedy dostał pięścią w brzuch.
- Nie waż się mnie okłamywać. Czy ja wyglądam na
idiotkÄ™?
Zakaszlał, odzyskał oddech i zdołał się
wyprostować. Nie, posłuchaj...
- Sądzisz, że w nocy nie domyślałam się, co się
dzieje? To, w jaki sposób się ze mną kochałeś, mówiło
samo za siebie.
Myślisz, że rozrzewniłeś mnie na tyle, że nie
193
zorientuję się, że to wielka scena pożegnania? Ty
skurczybyku! - Znów się zamachnęła, ale tym razem zdążył
się uchylić, więc minęła jego szczękę o parę centymetrów.
Teraz on zaczął się irytować. Nigdy jeszcze nie
potraktował kobiety z taką atencją, z jaką obchodził się
ostatniej nocy z MJ, a teraz ona wykorzystuje to przeciwko
niemu.
- A co ty zrobiłaś? Podkradłaś się tu w środku nocy i
zniweczyłaś moje plany.
Ujrzał odpowiedz na swoje pytanie w oszczędnym,
pełnym zadowolenia uśmiechu, który pojawił się na jej
twarzy.
- O, to miłe. Naprawdę miłe. Pełne zaufanie.
- Jak śmiesz mówić o zaufaniu! Zamierzałeś mnie tu
zostawić.
- Tak, to prawda. Gdzie jest głowica rozdzielacza? -
Wziął ją stanowczo pod ręce, zanim zdołała zadać mu
kolejny cios. - Gdzie?
- A dokąd to się wybierałeś? Jaki znowu idiotyczny
plan obmyśliłeś w tym swoim małym, głupim móżdżku?
- Zamierzam zadbać o interesy - powiedział ponuro.
- Wrócę po ciebie, jak skończę.
- Wrócisz po mnie? Kim ja dla ciebie jestem, jakaś
maskotką? - Szarpnęła się, ale udało jej się oswobodzić
dopiero, gdy wbiła mu obcas w środek stopy. - A ty
chciałeś wrócić do miasta, prawda? Szukać kłopotów.
Był na nią tak wściekły, że tylko przez moment
zastanawiał się, ile mogła mu złamać kości w stopie.
- Wiem, co robię. J właśnie to robię. A ty oddasz mi
głowicę i zaczekasz tu na mnie.
- Ani myślę. Zaczęliśmy to razem i razem
skończymy.
194
- Nie. - Odwrócił ją i przycisnął jej plecy do
samochodu. - Nie będę cię narażał.
- A odkÄ…d to jesteÅ› za mnie odpowiedzialny? Sama
decyduję, czy mogę ryzykować, czy nie. Zabierz ode mnie
te Å‚apy.
- Nie. - Pochylił się, splótł jej dłonie ze swoimi. -
Raz w życiu zrobisz to, co ci mówię. Zostaniesz tutaj. Bez
ciebie będę mógł się poruszać szybciej i niech mnie diabli, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl