X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do stołu?
- Nie bardzo - przyznał się.
Diana Palmer 83
- Najwyższy czas, żebyś nabrał wprawy - po�
wiedziała rozbawiona. - Będziesz bardzo pożąda�
nym materiałem na męża, jeśli nauczysz się być
pomocny w kuchni.
Widząc jego nieobecny wzrok, przypomniała
sobie poniewczasie o jego zmarłej żonie.
- Nie zamierzam się żenić - odezwał się nagle.
- Szczególnie z kobietą, którą dopiero poznałem.
- Z pewnością w tej chwili nie chcesz brać ze
mną ślubu - zgodziła się. - Przecież nawet mnie
nie znasz. To smutne, bo kiedy już odkryjesz moje
zalety oraz całkiem przyziemne potrzeby i zaprag�
niesz wsunąć na mój palec obrączkę, dowiesz się,
że nie masz szans. Bo widzisz, ja już jestem z kimś
związana.
Rysy mu nagle stwardniały a w oczach pojawił
się gniew. Odwrócił się gwałtownie i zaczął otwie�
rać szuflady w kuchennej szafce.
- Też mi związek - mruknął. - Ten facet nawet
nie sprawdza, co się z tobą dzieje. A gdyby
nadciągnął huragan? Albo jakiś kryminalista wła�
mał się do domu i cię zgwałcił?
- Dzwoni do mnie czasami - powiedziała
spokojnie.
- Cholera, co za ulga! Jak wytrzymujesz taki
bezmiar troski i opiekuńczości? - zadrwił.
- Z pewnością nie jestem ciekawa twojego
zdania na ten temat.
- Słusznie. Nie mam zresztą żadnych planów
co do twojej osoby, po prostu wpadłem na kolację
84 Gdy wybije północ
- rzucił, układając wyjęte z szafek rzeczy w nieco
dziwacznym porządku.
- Wiesz, naprawdę przydałoby ci się parę lek�
cji nakrywania do stołu. - Ze zdziwieniem patrzyła
na osobliwą kompozycję.
- Nie planowałem kariery w tym zawodzie.
- Jak tam sobie chcesz. Tylko nie obwiniaj
mnie, gdy w żadnym z lepszych hoteli nie zatrud�
nią cię nawet na pomocnika kelnera. Bóg jeden
widzi, że próbowałam ci pomóc.
Ustawiła jedzenie, poprawiła talerze i sztućce.
- Chwalipięta! - rzucił z przyganą, śmiejąc się
cicho.
Dygnęła wdzięcznie, wskazując mu miejsce.
- Proszę bardzo, gotowe. - Zawahała się, gdy
Kane odsunął jej krzesło.
- Zamierzam tu stać choćby do zimy-ostrzegł.
- Przestarzałe zwyczaje - westchnęła cicho.
- Dobre maniery nigdy się nie starzeją. Nie
zamierzam zmieniać swoich przyzwyczajeń.
- Usiadł po przeciwnej stronie stołu. - Mam
jeszcze jeden zwyczaj, z którego nie zrezygnuję.
Przed jedzeniem odmawiam modlitwę.
Posłusznie pochyliła głowę. Podobało jej się, że
nie wahał się ujawnić swojej wiary.
W trakcie posiłku rozmowa zeszła na politykę.
Nikki nie przebierała w słowach.
- Moim zdaniem to zbrodnia niszczyć stary las,
żeby subsydiować przemysł drzewny - mówiła
podekscytowana.
Diana Palmer
85
- Oczywiście - zgodził się.
- Działasz na rzecz ochrony przyrody? - spyta�
ła, przerywając jedzenie.
- Właściwie nie, jednak popieram ochronę
naturalnych surowców. Czemu cię to dziwi? - spy�
tał podejrzliwie.
Na to pytanie nie mogła odpowiedzieć. Zmusiła
się do uśmiechu.
- Większość mężczyzn popiera postęp i rozwój
przemysłu.
Przez chwilę przyglądał się jej uważnie.
- Ja również, lecz nie za wszelką cenę. Zależy,
co jest zagrożone. Chyba zdajesz sobie sprawę, że
mimo największych wysiłków ekologów niektóre
gatunki wyginą?
- Wiem o tym - odparła. - Czasami jednak mam
wrażenie, że próbujemy wyasfaltować cały świat.
- Słyszałem o projektach, które po interwen�
cjach ekologów wstrzymano. Nie zdarza się to
jednak zbyt często.
- Nie podoba mi się świat, w którym rządzi
prawo pięści.
- Tak to już jest, że zasady dyktują ludzie,
którzy mają pieniądze i władzę. Zawsze tak było.
Od początków cywilizacji jedna klasa rządzi,
a druga służy.
- Na przełomie wieków przemysłowcy wyciąg�
nęli z lamusa teorię darwinizmu, żeby usprawied�
liwić działania, które promowały ich interesy -
przypomniała.
86 Gdy wybije północ
- Masz na myśli ewolucjonizm? - zdziwił się.
- Tak, teorię, która mówi o przetrwaniu najsil�
niejszych osobników. Przenieśli ją z przyrody do
biznesu.
- Niesamowite. - Pokręcił z niedowierzaniem
głową.
- Nadal się to stosuje - ciągnęła. - Grube ryby
zjadają płotki... Przedsiębiorstwa, które nie są
konkurencyjne, znikają...
- Teraz moglibyśmy przytoczyć kilka pikant�
nych cytatów z  Badań nad naturą i przyczynami
bogactwa narodów" Adama Smitha oraz wymie�
nić wszystkie niebezpieczeństwa ingerencji w biz�
nes. Niech słabszy ginie! Precz z państwowym
interwencjonizmem!
- Nie studiowałeś przypadkiem historii? - spy�
tała, patrząc na niego z zainteresowaniem.
- Byłem na kilku wykładach - przyznał. - His�
toria mnie fascynuje. I archeologia.
- To tak jak mnie - ucieszyła się. - Tyle że
niewiele wiem na ten temat.
- Mogłabyś chyba wrócić na studia i zrobić te
dwa semestry - zasugerował. - Albo skończyć je
zaocznie.
- Bardzo bym chciała - powiedziała z widocz�
nym wahaniem.
Nie musiała nic więcej mówić. Sam się domyś�
lił, że nie miała na to środków. Widział, jak
zażenowana pochyliła głowę.
Przestań się wymądrzać! - upomniała się ze
Diana Palmer
87
złością Nikki. Niewiele brakowało, a powiedziała�
by za dużo i zdradziła brata. Nie kłamała na temat
studiów. Jednym z warunków rozwodu z Mosbym
było, że opłaci jej czesne. Pracowała bardzo
ciężko, jednak nie zdołała dotrwać do dyplomu. Po
roku musiała porzucić naukę, żeby pomóc Clayto-
nowi w kampanii. Ale o tym Kane nie mógł się
dowiedzieć.
- Z czego się utrzymujesz? - spytał niespodzie�
wanie.
Boże, co ma powiedzieć? %7łe pracuje w biurze
wyborczym brata? Chociaż... przecież prowadzi
mu dom...
- Jestem gospodynią domową - odparła lekko.
Poczuł się zawiedziony. Liczył, że wymieni
jakiś interesujący zawód, o którym nie zdążyła mu
jeszcze powiedzieć. Widocznie jednak jej ambicje
nie wykraczały poza prowadzenie domu partnero�
wi. %7łenujące. Cenił kobiety ambitne, samodzielne.
Sam był silny, nie lubił więc kobiet, które łatwo
mógł zdominować.
- Rozumiem - powiedział cicho.
Widziała jego rozczarowanie. Nie zamierzała
jednak wyprowadzać go z błędu. W gruncie rzeczy
dobrze, że przestanie się nią interesować, nim
sytuacja stanie się zbyt skomplikowana. I tak nie
będzie mu mogła powiedzieć, kim naprawdę jest.
ROZDZIAA PITY
Kiedy Nikki sprzątała ze stołu, przyjrzał się
nielicznym książkom w salonie. Wydawało mu
się, że jest bardzo oczytana, a tymczasem na
półkach dostrzegł tylko zniszczone prawnicze po�
zycje.
- To książki mojego ojca - wyjaśniła. - Chciał
zostać prawnikiem, ale nie miał czasu na studia.
Albo pieniędzy, dodał Kane w duchu.
- Nie masz własnych książek?
- Mnóstwo, ale nie tutaj. Podczas sztormów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl