X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Co to za człowiek?
- Jest klucznikiem w ratuszu. To zacny, dobry obywatel, zwolennik prezydenta
podobnie jak jego brat, dozorca mego domu. Wypatruje tylko chwili, kiedy Juarez stanie się
panem Chihuahua. Doło\y wszelkich starań, by ją przyspieszyć. To on mnie powiadomił, \e
oficerowie zebrani są u komendanta.
- Przypuszcza pani, \e mógłby umo\liwić mi wejście do ratusza i odwrót?
- Z pewnością. Ma przecie\ wszystkie klucze.
- Doskonale. Nie traćmy więc czasu.
- Zawołam dozorcę, a on zaprowadzi pana do brata. Omówiwszy szczegóły, Sternau
opuścił dom w towarzystwie
dozorcy. Minęli kilka ulic. Dzięki ciemnościom, które tu panowały, nikt ich nie
zauwa\ył. Kiedy zatrzymali się przed jakąś bramą, dozorca wyjaśnił:
- Jesteśmy przed wejściem do ratusza od tyłu, senior.
- Tu zapewne będzie pan na mnie czekać? - upewnił się Sternau.
- Tak. Teraz odejdę na chwilę, aby porozmawiać z bratem.
Znikł za rogiem ulicy, Sternau pozostał przed bramą. Wrócił po jakimś kwadransie.
- No i co? - dopytywał się Sternau.
- Zgodził się, proponuje tylko inną drogę. Słyszy pan kroki? To on.
W zamku zgrzytnął cicho klucz, drzwi się otworzyły.
- Wejdzcie - usłyszeli szept.
Najpierw wszedł Sternau, za nim dozorca. Drzwi zamknęły się bezszelestnie.
Klucznik wyciągnął z kieszeni latarkę, oświetlił Sternaua i powiedział:
- Brat przyniósł wiadomość, w którą trudno mi wprost uwierzyć. Czy to prawda,
senior, \e Benito Juarez jest w pobli\u miasta?
- Tak.
- Niech pana Bóg błogosławi za tę nowinę! Brat uprzedził mnie,
O co chodzi. Zaprowadzę pana na górę, a on tu poczeka. Minąwszy cztery pokoje,
zatrzymali się przed piątymi drzwiami
1 klucznik zaczął nasłuchiwać.
- Nie ma nikogo - wyszeptał. - Niech pan popatrzy - uchylił nieco drzwi.
Sternau ujrzał słabo oświetlony korytarz, w którym istotnie nie było nikogo.
Naprzeciw znajdowało się główne wejście.
- To za tymi drzwiami - wyjaśnił klucznik - siedzą oficerowie. Będę tu czekał na pana.
Jeśli zajdzie konieczność ucieczki, przekręci pan klucz w zamku i przybiegnie do mnie. Po
jakimś czasie otworzę im, ale pana ju\ tu nie będzie. Uciekając, pozamyka pan za sobą
wszystkie inne drzwi i zbiegnie po schodach. Klucze od głównej bramy i latarkę odda pan
bratu.
- Doskonale. A więc do dzieła! - ucieszył się Sternau.
- W imię Bo\e, senior!
Sternau zszedł po schodach do czekającego nań dozorcy i udał się na drugą stronę
budynku. Główne wejście zastali otwarte, szeroki korytarz był oświetlony. Przed ratuszem nie
było posterunku. Uchylone drzwi wartowni wychodziły na korytarz. Gdy Sternau chciał je
minąć, zjawił się w nich podoficer i zapytał uprzejmie:
- Przepraszam, monsieur, dokąd pan idzie?
- Czy mogę mówić z komendantem?
- O tak póznej porze?
- To moja sprawa! Pytam: czy jest komendant? Ostry, zdecydowany ton zrobił swoje.
- Tak, monsieur - odparł podoficer.
- Zechce mnie pan zameldować, senior?
- Jakie mam podać nazwisko?
- Nazywam się doktor Sternau.
- Proszę za mną.
Oficerowie, zgromadzeni w du\ej sali, popijali ananasowy poncz i prowadzili
zwyczajem francuskim lekką i wesołą rozmowę o polityce, gdy wszedł podoficer i
zameldował:
- Jakiś pan chce mówić z panem komendantem.
- O tak póznej porze? - zdziwił się pułkownik. - Któ\ to taki?
- Powiada, \e nazywa się doktor Sternau.
- Niemieckie nazwisko. To zapewne felczer lub chirurg jakiegoś belgijskiego albo
cesarskiego pułku. Niech wejdzie!
Oczy wszystkich skierowały się ku drzwiom. Zamiast pokornego eskulapa, którego
spodziewali się oficerowie, wyrosła przed nimi wysoka, potę\na postać ubrana w bogaty strój
meksykański.
- Dobry wieczór panom - powiedział Sternau, skłoniwszy się
uprzejmie.
Wstali i odpowiedzieli ukłonem.
- Skierowano mnie do komendanta Chihuahua.
- To ja nim jestem. Pozwoli pan, \e przedstawię mu panów
oficerów.
Przy ka\dym nazwisku Sternau skłaniał lekko głowę. Gdy zaś komendant wymienił
nazwisko pułkownika Laramela, spojrzał nań
badawczo. Wreszcie usiadł.
- Czemu mam przypisać zaszczyt odwiedzin pana doktora?
- zapytał komendant.
- Zawdzięczam to przypadkowi, który zaskoczył mnie równie niespodzianie, jak
panów moja wizyta. Jestem Niemcem...
- Domyśliłem się tego - przerwał chłodnym tonem komendant.
- Z przyczyn, które do sprawy nie nale\ą, przebywałem dłu\szy czas nad
południowymi morzami. Względy rodzinne zmusiły mnie do przyjazdu stamtąd do Meksyku.
Wybrałem drogę, idącą w kierunku granicy Nowego Meksyku.
- Eh, bien! - zaciekawił się Francuz.
- Podczas pewnego postoju spotkała mnie nieoczekiwana przyjemność: poznałem
człowieka, którego imię jest ściśle związane z historią Meksyku. Domyślacie się zapewne,
panowie, o kim mówię?
- Tam do licha, chyba o Juarezie! - zawołał pułkownik Laramel, zrywając się z
krzesła. - Czy zgadłem?
- Tak, panie pułkowniku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl





  • Drogi uĹĽytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treĹ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyĹ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treĹ›ci marketingowych. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.