[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Guy niespodziewanie krzyknął coś głośno. Otworzyły się drzwi pokoju i do
środka wpadła gromada agentów. Brazylijski lekarz pospiesznie zrobił kolejne
dwa zastrzyki i wyszedł. Trzech Amerykanów coś majstrowało przy urządzeniu
stojącym w rogu pokoju. Włączony został duży magnetofon kasetowy. Guy zno-
wu podetknął leżącemu pod nos pudełko z połyskującą dzwigienką i wściekle
cedząc słowa przez zęby, zaczął powtarzać grozby, że nie zawaha się porazić go
śmiertelnie prądem, jeśli zostanie do tego zmuszony.
Pieniądze wpłynęły na konto twojej kancelarii w bahamskim banku
w Nassau dokładnie o dziesiątej piętnaście dwudziestego szóstego marca tysiąc
27
dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku, czterdzieści pięć dni po twojej
sfingowanej śmierci. I ty byłeś tam wtedy, Patricku, opalony, uśmiechnięty, try-
skający życiem. Dysponujemy odbitkami z klatek filmu zarejestrowanego przez
kamery systemu alarmowego banku. Posługiwałeś się świetnie podrobionymi do-
kumentami. Niedługo po wpłynięciu tych pieniędzy wycofałeś całą sumę, przela-
łeś ją do banku na Malcie. Ukradłeś ją, Patricku. Więc teraz musisz mi powiedzieć,
co zrobiłeś z pieniędzmi. Kiedy wyznasz prawdę, pozostawię cię przy życiu.
Więzień przez chwilę zerkał nerwowo to na swego prześladowcę, to na chro-
mowaną dzwignię urządzenia, wreszcie zamknął oczy, napiął wszystkie mięśnie
i odparł cicho:
Przysięgam, że nie mam pojęcia, o czym mówisz.
Patricku. . .
Proszę, nie rób tego! jęknął Lanigan. Błagam!
To dopiero trzeci poziom. Nie zaznałeś jeszcze nawet połowy możliwych
cierpień.
Guy ściągnął dzwignię w dół, spoglądając, jak ciałem leżącego wstrząsają
konwulsyjne dreszcze.
Nie próbował już stawiać oporu. Wrzeszczał tak przerazliwie, że siedzący na
werandzie przed domem Osmar popatrzył ze strachem w twarze swoich brazy-
lijskich kolegów. Toczona półgłosem w ciemnościach rozmowa urwała się nagle.
Ktoś zaczął szeptem odmawiać modlitwę.
Sto metrów od zabudowań trzymający straż przy polnej drodze Brazylijczyk
obserwował z uwagą przejeżdżające w oddali samochody. Nie spodziewali się
żadnych gości. Najbliższe siedziby ludzkie oddalone były o parę kilometrów. To-
też i on zaczął pod nosem odmawiać modlitwę, kiedy do jego posterunku doleciały
stłumione, przerażające krzyki torturowanego człowieka.
Rozdział 4
Czwarty bądz piąty telefon od sąsiadów całkowicie wytrącił panią Stephano
z równowagi. Ostrym tonem nakazała Jackowi wyznać prawdę. Chcąc nie chcąc,
przyznał więc, że trzej mężczyzni w ciemnych garniturach, siedzący w samo-
chodzie zaparkowanym przed ich domem, są agentami federalnymi. Pobieżnie
wyjaśnił żonie powód ich obecności, opowiedział w skrócie historię Patricka La-
nigana, zaznaczając przy tym, że łamie reguły etyki zawodowej. Pani Stephano
nigdy dotąd nie zadawała żadnych pytań.
Nie obchodziło jej, czym mąż się zajmuje w godzinach pracy. Dręczyły ją jed-
nak przeczucia na temat tego, co o nich myślą sąsiedzi. Doskonale zdawała sobie
sprawę, że w takim miasteczku jak Falls Church ludzie żyją różnymi plotkami.
Położyła się spać o północy. Jack drzemał na sofie w saloniku, mniej więcej co
pół godziny zerkając przez szczelinę między zasłonami na ulicę, jakby sprawdzał,
co porabiają agenci FBI. Zasnął na dobre około trzeciej nad ranem, ale szybko
zerwał go na nogi dzwonek do drzwi.
Otworzył w samym podkoszulku. Przyjechało ich czterech, a Stephano na-
tychmiast rozpoznał wśród nich Hamiltona Jaynesa, wicedyrektora biura federal-
nego, a więc drugiego z najważniejszych ludzi w hierarchii służbowej FBI. Tak
się składało, że Jaynes mieszkał zaledwie cztery przecznice dalej i należał do tego
samego klubu golfowego co on, chociaż nigdy dotąd się nie spotkali.
Zaprosił gości do obszernego salonu. Przedstawili się oficjalnie i rozsiedli,
kiedy pani Stephano zjawiła się na schodach w szlafroku, lecz na widok tylu męż-
czyzn w urzędowych, ciemnych garniturach pospiesznie zawróciła do sypialni.
Liczna grupa ludzi zajmuje siÄ™ bez przerwy sprawÄ… Lanigana zaczÄ…Å‚
Jaynes. Otrzymaliśmy wiadomość, że pańscy ludzie go porwali. Czy może pan
potwierdzić bądz zdementować tę informację?
Nie syknął rozwścieczony Stephano.
Mam przygotowany nakaz pańskiego aresztowania.
To zmieniało sytuację. Detektyw omiótł niepewnym spojrzeniem twarze po-
zostałych funkcjonariuszy.
Pod jakim zarzutem?
29
Ukrywania osoby poszukiwanej przez biuro federalne i utrudniania śledz-
twa. Ale w każdej chwili można zmienić te zarzuty, nie mają większego znacze-
nia. Nie zależy mi na wysuwaniu wobec pana oficjalnych oskarżeń. Ważne, żeby
zamknąć pana w areszcie, a następnie zgarnąć wszystkich pańskich ludzi oraz
klientów. Nie zajmie to więcej niż dobę. Wystarczy nam czasu, żeby się zastano-
wić nad sformułowaniem zarzutów, a będzie to zależało wyłącznie od tego, czy
dostaniemy Lanigana. Wyrażam się jasno?
Tak. Raczej tak.
Więc gdzie on jest?
W Brazylii.
Muszę go mieć. I to jak najszybciej.
Stephano zamrugał energicznie, uzmysłowiwszy sobie, że w tych okoliczno-
ściach przekazanie zbiega FBI wcale nie jest najgorszym rozwiązaniem. Gliniarze
mieli swoje sposoby, aby go zmusić do mówienia. A mając w perspektywie długi
pobyt w więzieniu, Lanigan mógł o wiele chętniej wyjawić, gdzie są pieniądze.
W każdym razie znalazłby się pod znacznie silniejszą presją.
Poszukiwanie odpowiedzi na dręczące pytanie, w jaki sposób FBI dowiedziało
się o odnalezieniu Lanigana przez jego wysłanników, należało odłożyć na pózniej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- Camillieri Andrea cierpliwosc pajaka
- Abnett_Dan_ _Eisenhorn_01_ _Xenos
- Faith V Smith [Bound by Blood, The Legends 01] Kensington's Soul (pdf)
- Ks. Jan O’Dogherty REKOLEKCJE ZE śÂšWIć˜TYM JOSEMARIć„ ESCRIVć„
- EdPsych Modules PDF References
- Matthews_Jessica_ _Medical_Romance_94_ _Zlote_serce
- Lawhead, Stephen Pendragon Cycle 02 Merlin
- Alan Dean Foster To The Vanishing Point
- KośÂ›ciuszko Robert Wojownik Trzech Czasów 3 Straśźnicy
- Du Maurier Daphne Oberza na pustkowiu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezglutenowo.pev.pl